
Drodzy Państwo, jak to czas szybko płynie w tym nowym 2025 roku. Nim się spostrzegłem, mamy już luty. Ta utrata poczucia szybkości upływającego czasu nie jest, Drodzy Państwo, efektem snu zimowego – o nie! Tyle się bowiem dzieje w naszym pięknym kraju, a zawężając do lokalnego podwórka, w naszym pięknym mieście, że to chyba rosnący poziom adrenaliny sprawia, że czas płynie jakby dwukrotnie szybciej.
Kilka dni temu usłyszałem dość ciekawy komentarz polityczny wygłoszony przez ministra Błażeja Pobożego. Na tyle mnie on poruszył, że postanowiłem na nim oprzeć ten felieton. Zapewne wielu widzów Telewizji Polskiej S.A. w likwidacji miało okazję usłyszeć wypowiedź pana ministra na własne uszy, ale dla tych pozbawionych tej przyjemności pozwolę sobie dokonać parafrazy jego wypowiedzi. Zapytany o to, jak ocenia działania Komisji śledczej ds. Pegasusa i całe to zamieszanie z ministrem Ziobrą oraz jego doprowadzeniem na posiedzenie komisji w celu zadania kilku pytań absolutnie fundamentalnych dla sprawy, powiedział coś, co wydało mi się idealnie odzwierciedlać sytuację. Otóż pan minister stwierdził, że każdy, kto miał okazję oglądać tę piątkową „akcję”, mógł poczuć się jak w teatrze, w którym wszyscy – absolutnie wszyscy aktorzy – działali zgodnie z ustaloną i opracowaną wcześniej rolą.
Aktor nr 1 – pan minister Ziobro. Powołując się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, skutecznie uchylał się od wielu miesięcy od przesłuchania przez swoich kolegów z parlamentu. W końcu został zabrany z gmachu, w którym mieści się obecnie telewizja Republika, i przewieziony przez funkcjonariuszy policji do Sejmu, w którym obradowała komisja. Spokojny, opanowany, grzeczny i wyważony. Dobrze wiedział, że każdy jego ruch i gest bacznie śledzony jest przez czujne oczy kamer stacji telewizyjnych, i to w większości tych niezbyt sprzyjających.
Aktorzy nr 2 – tu w liczbie mnogiej – posłowie rządzącej koalicji twierdzący, że absolutnie muszą przesłuchać ministra Ziobrę, a powoływanie się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego nic nie zmienia, ponieważ wyrok wszak nie został opublikowany. Chcąc ukarać ministra za brak posłuszeństwa, nakazują siłowe doprowadzenie go przed swe szacowne oblicze. Niestety do przesłuchania nie dochodzi, bowiem po wymownym geście „szturchnięcia w bok, że pilnie trzeba kończyć” w wykonaniu pani Kluzik-Rostkowskiej, posiedzenie komisji zostaje zamknięte. Nie ma przy tym najmniejszego znaczenia okoliczność, że w chwili zamknięcia posiedzenia z uwagi na brak ministra Ziobry, minister był już obecny w gmachu Sejmu. Ważne natomiast jest to, że Pani Przewodnicząca mogła z satysfakcją zawnioskować o 30-dniowy areszt dla pana ministra. Hym… Pysznie. Myślę, że takiego dramatu nie powstydziłby się nawet Szekspir.
Szanowni Państwo, do teatru na szczytach władzy jesteśmy przyzwyczajeni. Ci sami aktorzy, opatrzone twarze i kunszt aktorski na niezwykle wysokim poziomie. Szkoda tylko, że za to wszystko płacimy my – podatnicy, i to nie tak mało, bo średnio około 200 tys. na miesiąc. Żywię głęboką nadzieję, że krajowe standardy nie zostaną przeniesione na lokalne podwórko.
W nawiązaniu do ostatniej sesji Rady Miejskiej w Pułtusku z dnia 29 stycznia, chciałbym pokusić się o jedną refleksję. Drodzy Państwo – rola radnego została precyzyjnie określona w ustawie o samorządzie gminnym. Radni sprawują nie tylko zaszczytną rolę organu uchwałodawczego, ale też ustawodawca wyznaczył im konkretne uprawnienia kontrolne. Radni posiadają liczne prawa, ale też i obowiązki. Świadome i odpowiedzialne sprawowanie mandatu generuje wiele pracy, ale może być też źródłem ogromnej satysfakcji. Jednak, aby to, co zapisane w literze prawa, mogło się zmaterializować, radny ma prawo pytać, zaś organ wykonawczy ma obowiązek na te pytania odpowiedzi udzielać.
Może warto wystudzić emocje i zamiast fundować mieszkańcom darmowy spektakl, warto zadać pytanie w taki sposób, aby nie było ono opatrzone pejoratywnym wydźwiękiem. Z drugiej zaś strony może też warto zwyczajnie udzielić rzeczowej odpowiedzi, treściwej, opartej na faktach i dokumentach. Jak to mówi stare przysłowie – prawda zawsze się obroni.
Pamiętajmy o tym, że nie sprawujemy mandatu dla podniesienia poczucia własnej wartości czy leczenia kompleksów. Ludzie nam zaufali. Mamy być ich głosem w radzie. Dlatego pytajmy i sprawdzajmy. Po to jesteśmy. Dbajmy tylko o odpowiednie standardy – bo na miłość boską – mamy być przykładem do naśladowania, a nie karykaturą, z której wszyscy się śmieją po kątach.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie