
Z niepotwierdzonych jeszcze informacji wynika, że na dniach RCB może wydać dla gminy Pułtusk ostrzeżenie w związku z niebezpiecznym przekroczeniem dopuszczalnych norm wyborczego wazeliniarstwa. Niestety, aktualne prognozy nie napawają optymizmem, bo poziom lukrowych achów i ochów, które zalewają „pułtuskiego Facebooka”, zbliża się do punktu krytycznego. Czy dotrwamy do 13 października? Tego nie wiem, ale wszyscy ci, którzy histerycznie ścigają się w internetowych zawodach na największą liczbę przesłodkich peanów na cześć jednej z kandydatek na burmistrza, igrają z żywiołem. Cisza wyborcza powinna trwać zdecydowanie dłużej.
Ktoś inny powie, że lepiej słodzić i rozpływać się nad czyjąś cudownością, niż wylewać żółć i hejt. To prawda. Miejmy jednak gdzieś z tyłu głowy, że komplementy są lekkostrawne tylko wtedy, gdy kryje się za nimi bezinteresowność i szczerość. W innym przypadku szybko można dostać powyborczej biegunki. Nie należy też nadużywać samego terminu „hejt”, szczególnie, gdy nie odzwierciedla tego sytuacja. Pytania o obuwie to jeszcze nie mowa nienawiści, a co najwyżej drobna uszczypliwość.
Im bliżej wyborczego rozstrzygnięcia, tym coraz więcej emocji. Najbardziej udzielają się one osobom, które w tych wyborach nie biorą bezpośredniego udziału. W ostatnich dniach na pułtuskich forach na nowo rozgorzały kampanijne połajanki o znikomym znaczeniu merytorycznym, za to obfite w małostkowość i arogancję. Zmiany pokoleniowe, które na przestrzeni ostatnich lat następowały w pułtuskim samorządzie, dawały nam nadzieję, że sprawy naszego miasta w końcu zaczynają zmierzać w dobrym kierunku. Aż dziw bierze, że pewne zakonserwowane standardy i zwyczaje znowu biorą górę nad obiecywanym powiewem świeżości. Eksponując niezwykłe uroki prowincji zdecydowanie powinniśmy wystrzegać się eksponowania prowincjonalnego zacietrzewienia.
To, co charakterystyczne jest w tej mocno nieoczywistej kampanii, to zaskakująca zmiana ról. Zaskakująca, bo trudno zrozumieć łatwość, z jaką tak wielu utalentowanych, ambitnych i dobrze rokujących lokalsów, świadomie i z premedytacją sprowadziło własną pozycję do roli etatowych pochlebców, a nawet internetowych cheerleaderek. Panowie i Panie, jeśli rzeczywiście zaspokaja Was pozycja statystów, to może warto rozważyć casting w „Trudnych sprawach” lub innym, równie wymagającym paradokumencie? I od razu zaznaczę: to, o czym piszę, to żaden hejt!
„Razem możemy więcej” to prawdopodobnie jedno z najczęściej wykorzystywanych haseł w kampaniach wyborczych w całym kraju. W Pułtusku, jak słyszę, ma ono wymiar nie tylko symboliczny. Wśród wielu zjawisk niemalże paranormalnych, jakie zachodzą w pułtuskim ratuszu co najmniej od maja, teraz wyróżnić należy to, które zaistniało stosunkowo niedawno. Okazuje się, że zwaśnionym jak dotąd blokom politycznym udało się zawrzeć szeroki polityczny konsensus polegający na blokowaniu marszu jednej z kandydatek. Jak długo przetrwa nowa, nieformalna koalicja? Tego nie wiadomo. Historia uczy nas jednak, że niczego nie można wykluczyć, a już na pewno tego, że wszyscy ci, którzy tak entuzjastycznie kadzą dziś jednej pani, po 13 października poczują w sobie nagłą potrzebę kadzenia drugiej pani.
Błażej Makarewicz
Dziennikarz radiozet.pl
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie