
Pułtuszczanie jak wszyscy Polacy świetnie znają się na polityce, sporcie, w ostatnich latach na covidzie, a w ostatnich miesiącach na wojnie. Okazuje się jednak, że mieszkańców naszego miasta wyróżnia coś jeszcze – wszyscy znają się na fontannach, a szczególnie tej pułtuskiej, oddanej do użytku po długiej renowacji.
Tak się składa, że zdecydowanej większości tych znawców fontanna się nie podoba. Niemal każdy zrobiłby lepszą, większą, z większym – za przeproszeniem – wytryskiem.
Ponieważ jestem przykładowym pułtuszczaninem – mi też ta fontanna się nie podoba. Tyle tylko, że nie wieszam z tego powodu przysłowiowych psów na obecnych władzach. Robię tak (nie wieszam) z dwóch przyczyn – po pierwsze obecny kształt i wygląd fontanny jest wynikiem decyzji poprzednich władz wiele lat temu, po drugie – o gustach się nie dyskutuje – jednemu się podoba synowa, a drugiemu teściowa.
Wydaje mi się także, że problem wyglądu naszej fontanny jest wierzchołkiem góry lodowej – estetyka pułtuskiej przestrzeni publicznej – mostów, parków, kanałków, ulic, etc. jest na niskim poziomie, ponieważ od ponad dwudziestu lat nikt o nią profesjonalnie nie dba. Reasumując – nie mamy wizji, pomysłu i planu na piękne miasto. Nie mamy bowiem Miejskiego Architekta – zawodowca realizującego spójny plan czynienia każdego zakamarka Pułtuska miejscem pięknym.
Od razu zastrzegam – brak Miejskiego Architekta – nie oznacza, że wszystko, co jest robione, musi być złe i brzydkie. Pasaż Klenczona, alejki nad kanałkiem, okolice pomnika Gomulickiego, nawierzchnia ulicy i chodników na Świętojańskiej – to wszystko jest fajne, stylowe, sensowne. Sposób wyeksponowania miejsca dawnej bramy miejskiej przy Domu Rzemiosła to mała perełka, choć też krytykowana przez malkontentów. Są rzeczy, które mimo braku Miejskiego Architekta są fajne.
Rzeczy te – jak przysłowiowe wyjątki potwierdzające regułę – pokazują, jak bardzo potrzebny jest profesjonalny, realizujący spójny, zapisany na lata plan, zawodowiec.
Gdzie takowego architekta zabrakło w ostatnich latach? Pierwszy przykład to most dla pieszych. Stary most trzeba było rozebrać, bo zaczynał się prawie walić. Poszukiwanie źródeł finansowania nowego trochę trwało, ale się udało. Zaczął budowę burmistrz Wojciech Dębski, a dokończył (zmieniając trochę projekt) burmistrz Krzysztof Nuszkiewicz. Pamiętam dyskusję o szerszym czy węższym projekcie, ewentualnych balkonach etc. Nikt jednak nie dyskutował o tym moście jako architektonicznej atrakcji, czymś, co upiększa, nadaje charakteru, wzbogaca. Nie chodzi mi o zbudowanie super atrakcji turystycznej jak „Most Karola” w Pradze. Aż tak ambitne w Polsce nie są nawet Kraków czy Wrocław. Chodzi o to, aby choć przez ułamek chwili pomyśleć, żeby budowany na następne dekady, a może nawet sto lat most nie był tylko mostem, ale także czymś więcej. Gdyby w naszym mieście był Miejski Architekt, zapewne we współpracy z projektantem mostu wykreowałby jego estetykę. Galeryjki z ławkami, niebanalny kolor, subtelne oświetlenie etc. Do tego można by w spójny sposób zaprojektować drogę do mostu, wkomponować w ogrodzenie Domu Polonii jakieś kwiatowe fontanny, zaprojektować estetyczne stelaże pod wystawę plenerową – raz o Nadnarwiance, raz o flisakach, raz o 13 Pułku Piechoty. Wodze fantazji można popuścić – na moście mogłaby być ławeczka z siedzącą na niej Świtezianką albo ławeczka zakochanych tak skonstruowana, że za parą młodych piękny krajobraz rzeki z zamkiem. Obowiązkowy element wszystkich pułtuskich ślubów — gwarantowany! To wszystko razem przy spójnym projekcie nie podrożyłoby kosztów budowy mostu o więcej niż 3%. Mielibyśmy most i kawałek pięknie i sensownie zagospodarowanego Pułtuska. Mamy most.
Kolejny przykład – Most Świętojański – po remoncie jest odświeżony, ładniejszy ale nijaki. Most w środku miasta, u progu jego zabytkowej części, szumnie i na wyrost dziś zwanej „starówką”, powinien być architektoniczną perłą, czymś przyciągającym i dającym efekt „łał”. Jest tylko mostem, choć i tak pozytywnie się wyróżniającym na tle szarego gmaszyska Domu Kultury.
Pułtuskie zabytki, zgromadzone na wyspie cieszą oko – kolegiata, kościół Piotra i Pawła, dzwonnica, Magdalenka czy niektóre z kamienic to łyżki miodu w beczce mniej lub bardziej pospolitego dziegciu.
W ostatnim czasie wiele zmienia się na lepsze – podziemia ratusza i piwnice udostępnione turystom, pięknie wyremontowana Benedyktyńska i Świętojańska, mnóstwo rozsianych po całym mieście nasadzanych drzew, traw i kwiatów, których w polskich miastach nigdy za wiele. Gdyby to wszystko jeszcze nadzorował profesjonalny i znający się na robocie, a co najważniejsze – bezkompromisowy i ambitny Architekt Miejski – byłoby idealnie. Pułtusk bowiem to miasto ambitne i nie powinno nas być stać na 3% oszczędności!
Grzegorz Gerek
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie