Reklama

Igrzyska śmierci?

01/10/2024 19:00

Drodzy Państwo, jak dobrze wiecie od wielu lat prezentuję konkretne, określone poglądy. Mam przekonania, przy których niezmiennie pozostaję, nawet w obliczu – jak by tu rzec – mniej sprzyjających okoliczności zewnętrznych. Pomimo tego w swoich felietonach staram się analizować sprawy szeroko, rozważając nie rzadko punkt widzenia oponentów. Oczywiście z góry przyjmuję zarzut subiektywizmu... ale, Drodzy Państwo, sądzę, że nawet dziennikarze mają problem z przekazaniem wiadomości nie opatrzonej mimo wszystko swoim subiektywnym komentarzem – a co tam ja – skromny radny miejski.

Walka o fotel burmistrza trwa. Zrobiło się zatem gorąco, i to pomimo tego że na zewnątrz temperatura spadła. Co chwilę zalewa nas fala oświadczeń, pytań, interpelacji i komentarzy. Starając się czytać i analizować wszystkie, mam poczucie, że żyjemy w dwóch rzeczywistościach, którym zupełnie brakuje punktów stycznych. Jak to w życiu bywa – podejrzewam, że prawda leży gdzieś po środku, a każdy z zainteresowanych ma swoje racje. Z pełną odpowiedzialnością za swoje słowa muszę oświadczyć, że podczas tegorocznych Dni Mateusza bawiłem się świetnie. Tym bardziej że oferta, którą w tym roku stworzyło miasto, przypadła do gustu takiemu wapniakowi jak ja i chętnie pokołysałem się na najdłuższym brukowanym rynku w Europie w rytm muzyki Budki Suflera. Uroczysta sesja, uroczysta Msza Święta, obchody jubileuszu muzeum pułtuskiego, a także koncert w Bazylice znakomicie dopełniły wydarzenie. Zupełnie obiektywnie uważam, że każdy mieszkaniec mógł znaleźć coś dla siebie. I wszystko byłoby znakomicie, gdyby nie to, co zadziało się po obchodach. Nie oceniając oświadczeń, ani Pana Przewodniczącego Rady Miejskiej, ani Pani Wiceprzewodniczącej, ani nawet Pani Burmistrz, zarysowała się przede mną jedna konkretna myśl – o zupełnym, wręcz wyniszczającym braku współpracy oraz o zaciętej walce, która, jak sądzę, akurat na szczeblu samorządowym nie powinna mieć miejsca. Mam wrażenie, że cofnęliśmy się do przedszkola, w którym trzyletnie dzieci biją się między sobą, płaczą i tupią nóżkami, które z nich będzie siedziało na czerwonym krzesełku, a które dostanie niebieską łopatkę do zabawy w piasku. Całą tę sytuację znakomicie opisują sparafrazowane słowa klasyka: „Moja jest tylko racja i to święta racja. Bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza, że właśnie moja racja, jest racja najmojsza!”.
Moje drogie koleżanki i drodzy koledzy radni. Jak patetycznie by to nie zabrzmiało – jesteśmy wybrańcami narodu. Mieszkańcy naszej gminy zaufali nam. Wybrali nas, abyśmy godnie reprezentowali ich nie tylko na forum gminy, ale także na zewnątrz. Postarajmy się tak traktować się wzajemnie, aby nasi wyborcy nie musieli się za nas wstydzić. Czas dorosnąć, czas zakończyć igrzyska i zwyczajnie bez pompy, bez fajerwerków, bez blasku fleszy aparatów wziąć się za pracę u podstaw – a tej u nas nie brakuje.
Potrzeby społeczności lokalnej są ogromne, a sytuacja finansowa trudna. Drogi, oświata, kultura – to tak naprawdę studnia bez dna. Potrzeby w tych obszarach tylko rosną. Jako mieszkańcy chcemy żyć komfortowo, jeździć po drogach bez dziur, chcemy, aby nasze dzieci uczyły się w pięknych szkołach, nauczyciele zarabiali godne pieniądze, aby mając satysfakcję z pracy świadczyli ją jak najlepiej. Zależy nam, aby miasto mogło nam zaoferować wydarzenia kulturalne, aby mogło wyjść z ofertą sportową. Oczekujemy, że włodarze zapewnią nam to wszystko – bo przecież umówiliśmy się z naszym państwem i naszym samorządem, że przekazujemy z „uśmiechem na twarzy” za pośrednictwem Urzędu Skarbowego nasze ciężko zarobione pieniądze na rzecz zaspakajania tych właśnie wspólnych potrzeb. 
Drodzy Państwo, pragnę abyście mnie dobrze zrozumieli. Trzeba bowiem powiedzieć to w końcu otwarcie. Nie ma i nie będzie cudotwórcy, który wyczaruje coś z niczego. Budżet gminy to zbiór skończony. Oczywiście, tu wchodzimy w dyskusję o konieczność tworzenia nowych miejsc pracy, wspieraniu przedsiębiorców, przyciąganiu inwestorów. Oczywiście – to prawda. Tylko spójrzmy obiektywnie. Pułtusk ma też w tym obszarze ograniczone możliwości. O rozwoju przedsiębiorczości decyduje wiele czynników, a tylko na niewielką liczbę z nich ma wpływ lokalny włodarz. Żeby cokolwiek mogło się udać, żeby dać sobie chociaż cień nadziei na sukces, potrzebna jest jedna kluczowa rzecz. WSPÓŁPRACA. Pamiętajmy! Nikt z nas nie jest idealny. Każdemu – dosłownie każdemu, można coś zarzucić. Jak często życie pokazuje, najczęściej krytyczni są ci, którzy sami niewiele mają do zaoferowania.
Wiem, że teraz jest trudno. Zafundowano nam chaos i bałagan organizacyjny. Przepychanki i zawirowania wynikają z braku poczucia pewności i stabilizacji. Z poczucia zawodu i wprowadzenia w błąd. Niestety, właśnie przez to wprowadzenie w błąd, przez to, że nieodpowiedzialnie zrobiono sobie żarty z demokracji, od kilku miesięcy żyjemy w permanentnej kampanii wyborczej i... trzeba to przyznać, tracimy cenny czas.
Mam zatem mały apel. Zacznijmy rozmawiać. Zapomnijmy o tym kto z jakiego komitetu kandydował. Rozmawiajmy. Uzgadniajmy. Szukajmy kompromisów i na Boga – szanujmy się!

Michał Górecki
Radny Rady Miejskiej w Pułtusku

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do