
Felietony Moniki Żabickiej ukazują się regularnie w Pułtuskiej Gazecie Powiatowej w cyklu "Odrobinę nieba".
Od jakiegoś czasu, żyjemy w rzeczywistości, która dotychczas wydawała się nam fikcją. Materiałem na książkę czy film, ale nie na rzeczywistość. Ba nawet gdy już ta rzeczywistość nastąpiła, mieliśmy i mamy w dalszym ciągu problem z jej akceptacją. Koronawirus zburzył dotychczasowy porządek.
Nowe okoliczności nie spowodowały zmiany jakiegoś pojedynczego nawyku, ale rewolucję w życiu każdego z nas. W całej tej sytuacji rząd nie przedstawia rzetelnych danych. W to nie można wątpić. Jednak gdy pozbieramy wiarygodne szczątkowe dane na temat sytuacji, spróbujemy poukładać je w jedną całość i wykonać proces logicznego myślenia, to rzeczywistość nie kształtuje się zbyt dobrze. Jestem osobą, która woli usłyszeć najgorszą prawdę, niż najsłodsze kłamstwo. Wychodzę z założenia, iż dzięki temu można się lepiej do danej sytuacji przygotować i działać. Niestety są również osoby, które z prawdą sobie nie radzą. Są wśród nich osoby, które prawdzie zaprzeczają, albo takie, które nie chcą jej poznać. Wolą być okłamywane lub żyć w ułudzie. Prawdę zatajamy z różnych pobudek, mając dobre intencje i próbując zaoszczędzić komuś cierpienia czy rozczarowania. Prawdę zatajamy z powodu nieuczciwych zamiarów oszukania kogoś, czy manipulowania. Utrwalamy fałszywe przekonania, bo taka bywa tradycja. Z prawdą związane są dylematy. Czy zawsze należy ją mówić? Czy mam prawo decydować, czy ktoś może ją poznać czy też nie? Czy ktoś ma prawo decydować za nas, czy my chcemy poznać prawdę? Zapewne nie raz zdarzyło się Państwu, że zatailiście przed kimś prawdę, kierując się różnymi pobudkami w stosunku do tej osoby. Tylko kto nam daje prawo do oceny, co dla danej osoby jest dobre, a co nie. Za dzieci decydują rodzice. Takie prawo, ale jakie prawo daje nam możliwość decydowania o tym w stosunku do osób pełnoletnich? Rodzice przez lata utrzymują, iż prezenty na święta bożego narodzenia dzieci dostają od św. Mikołaja/Gwiazdki czy Dzieciątka, a w Wielkanoc od Zajączka. Po co? Jaki ma sens przez lata utrwalanie fałszywego wyobrażenia faktów. Po to tylko by za kilka lat zmierzyć się z tym, iż dziecko w końcu poznaje prawdę. I większość jest tą prawdą zawiedzione. Dotychczas wierzyło się w coś magicznego, cudownego, a tu się okazuje, że wszystkie prezenty to sprawka TYLKO rodziców i najbliższych. Czyż to nie jest smutne? Dziecko jest zawiedzione tym, że rodzice przez lata dokładali starań, by to miało na święta wymarzony prezent. Czy nie byłoby lepiej, gdyby to dziecko od najwcześniejszych lat miało świadomość, że to rodzice dokładają wszelkich starań, by poczuć „magię świąt”. Zastanówcie się Państwo przez chwilę, przywróćcie we wspomnieniach ten moment, gdy się dowiedzieliście, że św. Mikołaja nie ma. Czyż nie czuliście zawodu i rozczarowania? Fajnie jest żyć w bańce jakiś przekonań i wierzeń, ale jeżeli nie są prawdziwe, wcześniej czy później to wyjdzie. A gorycz zawodu i rozczarowania może być w skutkach bardziej brzemienna, niż codzienne zmaganie się prawdziwą rzeczywistością. Może problem polega na tym, że często nie potrafimy przedstawić prawdy we właściwy sposób. Ale czy brak umiejętności może być wytłumaczeniem. I cały czas nie widzę sensu w tym, po co to ktoś wymyślił, a następnie było to utrwalane przez lata.
Często mam wrażenie, że jesteśmy jak to małe dziecko, które wierzy w św. Mikołaja. Wierzymy, że cuda się zdarzają. Są dobre wróżki, wierzymy w romantyczną miłość i zakończenie „i żyli długo i szczęśliwie”. Tak jest łatwiej. Wiara w cuda zwalnia nas od obowiązku włożenia wysiłku i podejmowania działań. Siedzimy przed telewizorem i wierzymy w te bajki, które nam opowiadają. Muszę przyznać, że są one dobrze napisane. Przykład: TVP podaje informacje chłodno informację - jedno zdanie - liczba zakażonych 1717,19 osób nie żyje. Zaraz po tym informacja: nastolatkowie zebrali się w parku. To nie jest czas na zabawę. Złamali takie i takie zakazy, kara grzywny, kurator. Jeszcze mała tyrada o wprowadzonych zasadach i konsekwencjach z braku ich przestrzegania. Przykłady wyciągania konsekwencji. Na koniec dość obszernie opowiedziany występ policjantów, którzy chcieli umilić czas dzieciom rodzin objętych kwarantanną. Na koniec kilka nieistotnych informacji. Uff... państwo ma wszystko pod kontrolą, czyż nie takie odczucie macie po obejrzeniu wiadomości? Cały dramat i powaga sytuacji związana z koronawirusem została przykryta, czy też zagłuszona informacjami, jak to państwo sobie dobrze radzi, jak ma wszystko pod kontrolą. A my w to wierzymy i dajemy się zamknąć w coraz ciaśniejszych klatkach, z coraz większymi ograniczeniami. Tylko dlatego, że wolimy naiwnie wierzyć w św. Mikołaja, niż zmierzyć się z rzeczywistością. Tylko pamiętajmy o goryczy rozczarowania, gdy jako dziecko dowiedzieliśmy się, ze św. Mikołaja nie ma. Coś w nas pękło. Zmierzyć tego nie sposób. Jeżeli zostaniemy tylko z poczuciem goryczy i rozczarowania, to nie jest jeszcze tak źle (chyba), gorzej, gdy zostaniemy z niczym. Bo to jest święty Mikołaj, który nie daje, a zabiera. Zastanówcie się, proszę, nad tym Szanowni Państwo, bo rząd w tym czasie myśli: „Uff, uwierzyli po raz kolejny w Świętego Mikołaja”.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!