Reklama

Uroczystość przy tablicy I. J. Paderewskiego. 105. rocznica „Zwycięskiej Bitwy Warszawskiej”

Kolejnym punktem dzisiejszych Powiatowo-Gminnych Obchodów 105. Rocznicy Bitwy Warszawskiej 1920 była uroczystość przy tablicy upamiętniającej Ignacego Jana Paderewskiego z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości, w parku Domu Polonii.

Zanim delegacje złożyły kwiaty pod tablicą, Dyrektor Domu Polonii Michał Kisiel przeczytał fragment pamiętnika opisujący "Cud nad Wisłą", autorstwa kardynała Aleksandra Kakowskiego, który w roku 1920 pełnił posługę Prymasa Polski.

„Armia polska została pobita przez bolszewików i cofała się w nieładzie, rozbita na drobne oddziały. Żołnierze rzucali broń, amunicję, mundury, nawet buty i uciekali rozproszeni i przerażeni. Niestety, to samo trzeba powiedzieć o oficerach. Generał Iwaszkiewicz podobno połamał kilka kijów na ich karkach. Tylko kilkadziesiąt tysięcy armii południowej cofało się w porządku. Sformowanie naprędce około 80-tysięcznego korpusu ochotniczego pod dowództwem Józefa Hallera dopomogło do zreorganizowania armii polskiej. Warszawa była zagrożona, zagrożony byt Polski. Powstał ogólny popłoch. Dyplomacja opuściła Warszawę i przeniosła się do Poznania, z wyjątkiem nuncjusza apostolskiego. Stoczono bitwę o posiadanie Warszawy. Huk armat od strony Radzymina obijał się o uszy, kiedy złożył mi wizytę generał Weygand. Uspokajał mię i opowiadał szczegóły planu boju, podług którego armia bolszewicka miała być pokrajana na kilka części. – Musi to być dobry plan, rzekłem, kiedy go naszkicował szef sztabu generała Focha. – To nie mój plan, rzekł, to plan Sztabu Generalnego polskiego. Ja go przejrzałem, pochwaliłem i tylko nieliczne poprawki w nim poczyniłem.

Przyjemnie mi było słuchać, jak jeden z najwybitniejszych generałów francuskich z uznaniem wyrażał się o pracy dowództwa polskiego, a przykro mi było, gdy sami Polacy z uporem wciąż powtarzali, że to był plan cudzy. Weygand był pewien zwycięstwa armii polskiej, o ile każdy z generałów spełni swoje zadanie. Z ubolewaniem opowiadał mi, jak generał Dowbór-Muśnicki, któremu Piłsudski powierzył na prośbę jego odcinek południowy, nie przyjął powierzonej sobie misji. – U nas, mówił, wszyscy generałowie oddali się na usługi Ojczyzny, bez względu na przynależność partyjną i na wyznaczone sobie stanowisko.

Doniesiono mi, że Piłsudski upadł na duchu i że chce się ze mną widzieć przed wyjazdem na front. Udałem się do niego. Przygnębiony wypadkami nie stracił jeszcze nadziei. Upadek ducha żołnierza i oficerów przypisywał bezczynności kapelanów wojskowych. – Kapelanów, dobrych kapelanów dla armii – wołał, którzy by szli w szeregach razem z żołnierzem, w okopach podnosili go na duchu. Spełniłem życzenie Piłsudskiego i ogłosiłem wezwanie do duchowieństwa. Usłuchano wezwania mojego i innych biskupów. Księża stanęli w szeregach, jedni jako kapelani, inni jako sanitariusze. Szczególniej młodzież seminariów duchownych poszła z zapałem do szeregów. Między innymi poszedł i ks. Skorupka. (…)

Ks. Skorupka zwrócił się do mnie z prośbą, abym mu pozwolił pójść na front razem z batalionem młodzieży gimnazjalnej warszawskiej, w którym znajdowała się jego szkoła. – Zgadzam się, rzekłem, ale pamiętaj, abyś ciągle przebywał z żołnierzami w pochodzie i w okopach, a w ataku nie pozostawał w tyle, ale szedł w pierwszym rzędzie. – Właśnie dlatego, odrzekł, chcę iść do wojska. W bitwie pod Osowem młodociany żołnierz nie wytrzymał ataku i zaczął się cofać. Cofali się oficerowie i dowódca pułku. Wtedy ks. Skorupka zebrał koło siebie kilkunastu swoich chłopców i z nimi poszedł naprzód. Widząc cofającego się dowódcę pułku, krzyknął do niego: – Panie pułkowniku, naprzód! – A ksiądz?, zapytał pułkownik. – Panie pułkowniku, za mną! Chłopcy za mną! Poszli naprzód. Wielu poległo; padł rażony granatem i ks. Skorupka.

Dlaczego tak podnoszą i gloryfikują śmierć ks. Skorupki przed wszystkimi innymi ofiarami wojny? Chwila śmierci ks. Skorupki jest punktem zwrotnym w bitwie pod Osowem i w dziejach wojny 1920 roku. Do tej chwili Polacy uciekali przed bolszewikami, odtąd uciekali bolszewicy przed Polakami. Nie dla innych przyczyn, ale dlatego właśnie cały naród czci ks. Skorupkę jako bohatera narodowego. (…)

Bolszewicy wzięci do niewoli opowiadali znowu, że widzieli księdza w komży i z krzyżem w ręku, a nad nim Matkę Boską. Jakżeż mogli strzelać do Matki Boskiej, która szła przeciwko nim. Ten moment kulminacyjny w bitwie pod Warszawą nazwano tegoż dnia „cudem nad Wisłą”. Inne, zachowane źródła podają, iż wielu czerwonoarmistów biorących udział w Bitwie Warszawskiej opowiadało, że uciekło z pola walki ze strachu przed potężną, niebieską husarią, która pojawiła się nad ranem 15 sierpnia 1920 roku nad Wólką Radzymińską, a której dowodziła tajemnicza kobieta przypominająca z opisu Maryję”.

Organizatorami obchodów są Samorząd Powiatu Pułtuskiego i Samorząd Gminy Pułtusk, współorganizatorami: Pułtuska Grupa Rekonstrukcji Historycznej 13 pułk piechoty – Pułtusk, Miejska Młodzieżowa Orkiestra Dęta Ochotniczej Straży Pożarnej w Pułtusku, Związek Piłsudczyków RP oddział w Pułtusku, Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” Dom Polonii w Pułtusku, Stowarzyszenie „Pamięć i Tożsamość” im. Wincentego Witosa.

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 15/08/2025 12:19
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do