Reklama

Wywiad z Rafałem Trzaskowskim tylko u nas!

02/07/2020 14:33

Od osób z bezpośredniego otoczenia kandydata na Prezydenta - Rafała Trzaskowskiego, dowiedzieliśmy się, że wywiad udzielony Pułtuskiej Gazecie Powiatowej, to jedyny wywiad z Rafałem Trzaskowskim dla lokalnych mediów udzielony od początku kampanii wyborczej. Wywiad ukazał się w 25 numerze PGP. Zapraszamy do lektury także na pultusk24.pl

Trzeba być odpowiedzialnym przywódcą państwa. Ja będę.

Z Rafałem Trzaskowskim, kandydatem Koalicji Obywatelskiej na urząd Prezydenta RP, rozmawiał Grzegorz Gerek.

Panie Prezydencie – truskawkowy czy wiśniowy? Na pułtuskim rynku kupić można wyjątkowo smaczne owoce. Zapraszamy – najlepsze… tak przed 12 lipca!

I to i to. Uwielbiam i truskawki i wiśnie. W ogóle polskie owoce. Mam nadzieję, że będę mógł spróbować tych z pułtuskiego rynku.

Dlaczego chce Pan seksualizować, deprawować i ideologizować jakimś wstrętnym LGBT wnuczki pani Grażyny z Pułtuska?

To bzdury. Kłamstwa rządowej telewizji i publicystów, żyjących z podlizywania się obecnej władzy. Ja powtarzam coś innego: chcę, żeby to rodzice decydowali o wychowaniu swoich dzieci. A pani Grażynie wyjaśnię jeszcze, że przedmiot pn. edukacja seksualna jest obecny w podstawie programowej opracowanej przez Ministerstwo Edukacji Narodowej.

Co poseł Jacek Żalek robił w Platformie?

Ewolucja poglądów tego posła jest zdumiewająca. Z jego dzisiejszymi poglądami na pewno nie zagrzałby miejsca w tej partii.

Kończąc wątek ideologiczny naszej rozmowy, chciałbym poruszyć jeszcze jeden temat. Obserwując postawy Polaków można zauważyć pewien trend – im bardziej telewizja zwana publiczną atakuje określone grupy ludzi, bądź konkretne osoby (lekarzy, nauczycieli, uchodźców, homoseksualistów, sędziów, Żydów, Pawła Adamowicza), tym bardziej istotna część społeczeństwa czuje się w obowiązku jeszcze bardziej je nienawidzić. Przekracza to wszelkie granice, bo znamy przypadki radości z faktu zamordowania prezydenta Gdańska i obserwujemy rosnące fale nienawiści do aktualnie atakowanej grupy. Pana słowa o tym, że TVP w obecnym kształcie trzeba zlikwidować, spotkały się z różnymi reakcjami. Proszę obiecać, że dla dobra Polski naprawdę Pan do tego doprowadzi i jaki ma Pan pomysł na media publiczne?

Ja jasno powtarzam, że likwidacja TVP Info i Wiadomości w obecnym kształcie to mój cel jako przyszłego prezydenta – w interesie ludzi. Tak bowiem jak Pan, sam zwracam uwagę - oni po prostu krzywdzą ludzi tym szczuciem. I rola prezydenta jest taka, by stawać w obronie słabszych, krzywdzonych. Jeśli obecny prezydent daje na tę telewizję 2 mld zł zamiast na onkologię, to po czyjej stronie staje? Szczujących czy krzywdzonych? To jest rzeczywisty obraz obecnej prezydentury. Trzeba przywrócić mediom publicznym ich społeczną rolę. Trzeba budować je w zasadzie od nowa. Media publiczne powinny zostać odpolitycznione i uspołecznione. Sposób finansowania mediów publicznych musi być zmieniony. Skandalem jest to, co dzieje się obecnie: ściganie emerytów przez komorników za zaległy abonament. Będę się domagał zastąpienia obecnego archaicznego systemu abonamentu na rzecz innego systemu, który odciąży naszą kieszeń. Zaproponuję także wprowadzenie tzw. licencji programowej, która określi minimalne nakłady na edukację, programy dla dzieci i młodzieży, naukę, edukację obywatelska, kulturę itd.

Teraz gospodarka. Czy Pan, jako kandydat największej siły opozycyjnej, ma wiedzę na temat prawdziwego stanu polskich finansów? Czy specjaliści do spraw budżetu i finansów z Platformy Obywatelskiej mają dostęp do wszystkich informacji? Jak wygląda kondycja finansowa Polski po niemal 5 latach „dobrej zmiany” i niemal 4 miesiącach kryzysu epidemiologicznego?

Nie. Nikt z nas tego nie wie. Zapewne nie bez przyczyny. Podzielam powszechne przekonanie, że rząd ukrywa prawdziwy stan finansów publicznych przed całą opinią publiczną, nie tylko przed przedstawicielami parlamentarnej opozycji, czy ekspertami. Domyślamy się, jaki jest prawdziwy obraz finansów na podstawie danych, które poznajemy jako samorządowcy. Przykładowo w Warszawie w samym tylko kwietniu 2020 roku dochody z tytułu PIT były niższe niż rok temu aż o 260 mln zł! Inni prezydenci miast, z którymi współpracuję w ramach Unii Metropolii Polskich i Związku Miast Polskich też raportują gwałtowne spadki dochodów. Spodziewamy się finansowego tsunami. A tymczasem rząd nadal chce iść w gigantomańskie pomysły typu Centralny Port Komunikacyjny. A dziś trzeba ratować miejsca pracy, wspierać małe i średnie, rodzinne przedsiębiorstwa.

Mamy początek światowego kryzysu po-covidowego. Sama epidemia też się nie skończyła i można się spodziewać drugiej fali. Jak władze Polski powinny zareagować na te wyzwania w dłuższej perspektywie, bo mam wrażenie, że wszystkie dotychczasowe działania były nakierowane na wybory, najpierw 10 maja, a teraz 28 czerwca i 12 lipca?

Na pewno te kilkanaście tygodni epidemii pokazały, że rząd i ten prezydent nie dają Polkom i Polakom poczucia bezpieczeństwa. Nie wiemy, dlaczego wciąż jesteśmy już chyba jedynym krajem UE, gdzie epidemia nie zatrzymała się i nadal mamy utrzymujący się poziom zakażeń. My nie mamy co czekać na drugą falę - u nas wciąż utrzymuje się pierwsza. Dlatego jeżeli zostanę wybrany na urząd prezydenta RP, jedną z moich absolutnie pierwszych decyzji będzie przygotowanie „Białej księgi COVID19”. Powołany przeze mnie zespół ekspertów sprawdzi, jakie błędy zostały popełnione w związku z pandemią i co trzeba pilnie wdrożyć. Proszę zauważyć, że np. Szwedzi też popełnili wiele błędów, ale ich rząd już wie jakie, wprowadził zmiany i poinformował o tym społeczeństwo. I my musimy jak najszybciej wiedzieć jakie decyzje muszą być podjęte, żeby lepiej przygotować się na ewentualne kolejne fale epidemii. Nie rozumiem, dlaczego trzeba czekać z tym aż zostanie wybrany nowy prezydent, bo ja na pewno tego dopilnuję priorytetowo.

Rząd PiS z determinacją realizuje wielkie budowy – przekop Mierzei, centralny port lotniczy. Dlaczego Pan się im sprzeciwia i jaki jest Pana plan na gospodarczą przyszłość Polski?

Dziś priorytetem powinna być ochrona polskiej gospodarki przed skutkami kryzysu, ochrona miejsc pracy, pomoc firmom i tym, którzy z powodu pandemii COVID-19 stracili pracę. Ani ten bardzo płytki przekop Mierzei, ani coraz bardziej odrealniona inwestycja w CPK, nie pomogą setkom tysięcy polskich firm w Małopolsce, na Podkarpaciu, na Dolnym Śląsku czy na Podlasiu. Trzeba myśleć o realiach tu i teraz, a nie o założeniach panów, którzy dostali gospodarcze zabawki do zabawy i wymyślają np. milion samochodów elektrycznych. Albo weźmy ten nieszczęsny CPK – jakie on ma perspektywy, gdy nawet PLL LOT stoi teraz na skraju bankructwa właśnie w związku z koronawirusem. To są realia obecnej sytuacji gospodarczej tu i teraz. Milion bezrobotnych w Polsce i ich rosnąca liczba co miesiąc. To jest obecna ekonomia. A nie ćwierć miliona zł miesięcznie na pensje dla Zarządu CPK pilnującego pustej łąki w Baranowie.
Mój plan na ratowanie gospodarki w kryzysie opiera się na rozproszeniu inwestycji w całym kraju tak, aby w każdej gminie powstały miejsca pracy, a wszyscy mieszkańcy odczuli inwestycyjny zastrzyk państwa. To „inwestycje za rogiem” w każdym z ponad 300 miast powiatowych. To co najmniej 30 mln złotych na wybrane przez lokalnych samorządowców i mieszkańców rozwiązania tworzące miejsca pracy - np. być Lokalne Centrum Rozwoju z tanimi biurami dla lokalnych firm, świetlicami, szkołami języków obcych. Nowoczesne targowisko z infrastrukturą, przychodnia, infrastruktura zatrzymująca wodę a więc chroniąca miasto przed suszą.
Proponuję też finansowanie eko-remontów, które zmniejszają zużycie energii. To 10 tys. zł dla każdej rodziny np. na wymianę okien w domu, wymianę pieca, ocieplenie budynku lub montaż paneli fotowoltaicznych. Osiągniemy tak kilka korzyści na raz. Pobudzimy gospodarkę rozkręcając działalność firm remontowych i popyt na proekologiczne produkty budowlane. Konkretna rodzina uzyska lepszą jakość życia. A w skali całego kraju zmniejszy się zużycie energii, bo domy staną się bardziej ekologiczne, i ograniczymy szkodliwy dla zdrowia smog.
Mam też konkretne propozycje zwiększające dochody Polek i Polaków, zwłaszcza tych, którzy zarabiają mniej niż średnia krajowa.

Po każdych wyborach parlamentarnych, w których wygrywa opozycja, następuje zmiana rządu, a co za tym idzie zmiany w wielu podległych władzy centralnej firmach i instytucjach. To naturalne, ale zmiany, jakie wprowadził PiS były większe i głębsze. Także w Pułtusku obserwowaliśmy awanse działaczy PiS w spółkach skarbu państwa czy różnorakich instytucjach podległych rządowi. Oczywiście mniejszy lub większy brak kompetencji nie przeszkadzał w awansie. Proszę powiedzieć, co musi się w naszym kraju stać, aby przynależność partyjna nie była wyżej punktowana od kwalifikacji i kompetencji?

Nigdy przez ostatnie 30 lat nie mieliśmy do czynienia z tak potworną skalą zawłaszczenia instytucji publicznych i spółek skarbu państwa jak od 2015 roku. Efekty tego politycznego tsunami są dewastujące dla państwa polskiego, województw, powiatów, miast i wsi. Brakuje głowy państwa, prezydenta, który powiedziałby temu „dość”, który patrzyłby władzy na ręce i interweniował wobec rozkwitającej w kraju korupcji, nepotyzmie, zawłaszczaniu gospodarki państwowej, upartyjnianiu urzędów i instytucji. Ten proces degenerowania naszego państwa trzeba powstrzymać i to musi się gdzieś zacząć. Właśnie dlatego postanowiłem ubiegać się o urząd Prezydenta, bo – odwrotnie niż z psuciem się ryby – naprawa państwa może i powinna rozpocząć się właśnie od głowy. Od głowy państwa. To - oprócz szybkiego zmobilizowania władzy do efektywnego reagowania na skutki COVIDu – chyba najważniejsze zadanie, jakie sobie stawiam ubiegając się o odpowiedzialną służbę Prezydenta RP. Rozpocząć proces wprowadzania nowych standardów i priorytetów, w których interes publiczny, interes narodowy, gospodarczy społeczny jest ważniejszy niż interes polityczny, partyjny, interes znajomych, czy portfel najbliższych członków rodziny korzystających z intratnych kontraktów. Prezydent ma uprawnienia i narzędzia, z których obecny lokator Pałacu Prezydenckiego nie korzysta, a które pozwalają taką siłę urzędu i kontrolę rządu realizować - począwszy od prawa weta na Radach Gabinetowych, czy BBN-ie kończąc. Tylko trzeba chcieć być takim odpowiedzialnym przywódcą państwa. Ja będę.

Sztabowcy Pana konkurencji wielokrotnie powtarzają, że Pana zwycięstwo będzie oznaczać permanentną wojnę z rządem. To na pewno Polsce nie będzie służyć. Będzie się Pan kłócił o krzesełka, czy dogada się z premierem Morawieckim, wszak to były doradca Donalda Tuska?

To elementarne i najbardziej eksploatowane narzędzie wyborcze obecnej władzy i jej sztabów: strach, sianie lęku, wielu lęków. Ciągle czymś lub kimś straszą, często siejąc nienawiść. Sieją lęk przed złymi rządami – jakże to przewrotne w przypadku ludzi, którzy doprowadzili do takich podziałów w Polsce, do takiej dekompozycji instytucji państwa, do takiego chaosu w służbie zdrowia i edukacji. Dlatego straszą teraz mną, kiedy zapowiadam że będę silnym prezydentem, który będzie odbudowywał wspólnotę, ale i patrzył władzy, każdej władzy, na ręce. A to już jest ich lęk – utraty władzy oraz tego, że ktoś efektywnie będzie mógł interweniować wobec bezkarności władzy już przez nich posiadanej. A ja konsekwentnie przedstawiam program pozytywny dla Polski. I powtarzam, że nie będę prezydentem totalnej opozycji. Będę wspierał każdy rząd, także wskazany przez szefa z Nowogrodzkiej gdy tylko będzie przedstawiał konstruktywne propozycje działań korzystnych dla Polek i Polaków. I jestem w tej zapowiedzi współpracy wiarygodny, bo konstruktywnie współpracowałem z europosłami PiS w Parlamencie Europejskim, bo jako prezydent Warszawy bardzo dobrze współpracowałem z wojewodą nominowanym przez rząd PiS. Jestem człowiekiem dialogu, udowodniłem to wielokrotnie w moim życiu publicznym.

W pana programie znalazły się inwestycje lokalne, tzw. za rogiem. W jakim zakresie takie miasto jak Pułtusk mogłoby skorzystać z tego programu?

Pułtusk to wręcz modelowe miasto, jakie świetnie będzie mogło skorzystać z programu „Inwestycji za rogiem”. To właśnie mieszkańcy Pułtuska poprzez swych przedstawicieli władz samorządowych, zadecydują na co przeznaczyć trzydzieści milionów złotych dotacji z funduszu. To Wy najlepiej wiecie, jakie inwestycje są najbardziej potrzebne, żeby pobudzić rozwój miasta. Warunki jednak będą dwa. Po pierwsze: te inwestycje muszą odpowiadać na największe realne potrzeby mieszkańców, podkreślam: najważniejsze i realne. A po drugie - muszą tworzyć miejsca pracy. A najlepiej - tworzyć takie miejsca i generować kolejne lub ułatwiać ich powstawanie, jak np. zwiększające możliwości, rentowność czy samo powstawanie lokalnych firm.

Dziękuję za rozmowę.

 

Wywiad ukazał się w 25 numerze Pułtuskiej Gazety Powiatowej.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do