Wróbelki ćwierkają

Kolejna porcja cotygodniowych wróbelków.

Nie zadzierać ze strażakami, czyli historia prawdziwa z morałem

Historię prawdziwą z morałem usłyszały wróbelki, podziwiając uroki mazowieckiego krajobrazu w jednej z uroczych miejscowości w gminie Gzy. Otóż szef pułtuskich strażaków-ochotników w powiecie z uznaniem wyraził się o wójcie gminy, widząc, iż na strażacką uroczystość przybył w strażackim mundurze, co jednoznaczne jest, że sam się zaciągnął w szeregi ochotników. – I dobrze, mówił szef strażaków, a następnie przytoczył opowieść o innym wójcie, który przed wyborami ze strażakami zadarł. I jak zadarł, tak wójtem nie został. Morał z tej historii płynie taki – jeśli chcesz zostać wójtem, burmistrzem, prezydentem czy imperatorem odległej galaktyki – nie zadzieraj ze strażakami! Wróbelki wiedzą, że do wyborów jeszcze daleko, ale historia może zostanie w pamięci tych, którzy planują kandydować.

Szkoda, że zwierzaki nie mogą głosować

Ciekawe, jak głosowałyby zwierzaki, gdybyśmy żyli w jakimś utopijnym państwie, w którym zwierzęta mają głos. Pewnie byłyby rozczarowane faktem, że przed wyborami każdy był chętny do stworzenia schroniska dla zwierząt na terenie powiatu pułtuskiego, a do tej pory nie dzieje się nic w tej sprawie. Pewnie też nie byłyby zadowolone z wywożonych zaledwie po miesiącu psów z tymczasowej przechowalni w Pułtusku do schroniska, po jednym, góra dwóch ogłoszeniach o ich znalezieniu, w dodatku na Facebooku – a nie każdy, wbrew pozorom, ma tam konto, i nie każdy z wypiekami na twarzy śledzi profil miasta. Nie byłyby też raczej zadowolone z faktu, że jedyna organizacja zajmująca się kotami może zawiesić działalność z powodu braku pieniędzy. Zwierzaki nie zagłosowałyby już raczej na poszczególnych członków nowej, społecznej komisji ds zwierząt, która po kilku miesiącach zrobiła – i to nie żart – jedną rzecz. Wróbelki chyba powinny przejrzeć programy wyborcze ówczesnych kandydatów i zobaczyć, w jakim stopniu (nie)wywiązali się ze swoich prozwierzęcych obietnic.