
Zapomniany cmentarz z niszczejącym pomnikiem podpułkownika przy ulicy Komisji Edukacji Narodowej
Odbierając dziecko z przedszkola im. Świętej Rodziny w Pułtusku, zmieniając trasę codziennego kursu, przy ulicy Komisji Edukacji Narodowej, natknąłem się na dziwny fragment żeliwnego pomnika. Zaniedbany i podrdzewiały znajduje się on na przeciwko bloku nr 3. W trakcie jego „oględzin” spotkałem dwóch mieszkańców tego bloku. Zapytałem się, czy wiedzą coś więcej o tym miejscu, a oni na to, że przypuszczalnie znajdował się tutaj jakiś cmentarz, sami do końca nie byli pewni jaki. Kobieta w średnim wieku dodała, że przy kopaniu fundamentu pod wyżej wzmiankowany blok mieszkalny, robotnicy natrafili na ludzkie kości, które były rozproszone dookoła powstającego budynku.
Przechadzając się wzdłuż bloku od strony balkonów, można zauważyć nieregularne kopce ziemi, czy pod nimi znajdują się groby? Czy ten obszar to rzeczywiście obszar cmentarza, i spoczywają tam dawni mieszkańcy czy rezydenci Pułtuska? Czy pod trawnikiem mogą znajdować się jakieś płyty nagrobne? Kiedy założono ten domniemany cmentarz? Czy przed budową tego bloku była tam przeprowadzona ekshumacja? Jakie były dzieje życia owego oficera? Nasuwa się lawina pytań.
Na pomniku widnieje dwujęzyczny napis, z którego możemy wywnioskować, że spoczywa tam podpułkownik artylerii polowej Georg v. Schweder. Urodził się w kwietniu 1819 r., a zmarł lub zginął, we wrześniu w 1861 roku.
Przeszukując internet, można pozbierać informacje, że ponoć był to cmentarz Bawarczyków.
Plac pod balkonami, jest strasznie zanieczyszczony odchodami po psach, czy tak to wszystko powinno wyglądać?Jeżeli jest to teren cmentarny, to należy go ogrodzić, upamiętnić tablicą opatrzoną rysem historycznym tego miejsca i oficera. Przeprowadzić badania archeologiczne, może uda się odsłonić jakieś płyty nagrobne zakładając, że częściowo mogły zachować pod trawnikiem.
Fragment żeliwnego monumentu należy zabezpieczyć, przed dalszą dewastacją, korozją, grabieżą, należałoby go obudować przezroczystą grubą pleksą i opisać.
Apeluję do Władz Miasta, zadbajcie o ten obszar oraz o pomnik przed zniszczeniem, tak z historycznego jak i chrześcijańskiego obowiązku oraz etyki. A tak przy okazji, to kto jest bezpośrednio z Pułtuska odpowiedzialny za stan zabytków?
Mieszkaniec Pułtuska
Na Skarpie 12
(imię i nazwisko do wiadomości redakcji)
Problem zapomnianego pomnika i cmentarza poruszaliśmy na łamach Pułtuskiej Gazety Powiatowej już w 2016 roku. List do redakcji jest zatem idealną okazją do przypomnienia tematu pomnika ppłk. artylerii polowej Georga v. Schwedera. Obszerny materiał na ten temat ukazał się w 8 wydaniu Pułtuskiej Gazety Powiatowej, 23 lutego 2016 roku. Jego autorem był Leszek Malinowski. Dziś przypominamy ten ciekawy tekst w całości.
Zapomniany pomnik
Problemem zainteresował mnie pan Artur Miler, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Pułtusku, pedagog, muzyk, historyk, patriota ziemi pułtuskiej, człowiek wielkiego serca, społecznik, pokazując mi postument nagrobny, wykonany z żeliwa, umieszczony na tyłach bloku mieszkalnego nr 3 przy ulicy Komisji Edukacji Narodowej w Pułtusku. Zadanie postawił krótko i zwięźle: identyfikacja osoby, która została pochowana pod tym pomnikiem nagrobnym.
Już samo ustalenie nazwiska osoby sprawiło pewne trudności, istnieją dwa napisy na nagrobku: jeden w języku rosyjskim o treści „Полевой артиллерiи подполковникъ Егоръ Егоровичъ ШВЕДЕРЪ родил 1го апръля 1819го сконался 12г сентября 1861г” – brak jest literki „o” po „12г”, drugi po niemiecku, brzmiący następująco „ObristLeutenant Georg v Schweder geb: 1 April 1819 gest: 12 Septembr 1861”. Stopień wojskowy ppłk. Szwedera w języku niemieckim w tych latach tak właśnie brzmiał – zmieniono w późniejszym okresie na „OberstLeutenant”. Zastanawiające jest dlaczego w języku niemieckim wprowadzono literkę „v” – „von”. Taki przyimek dotyczył szlachty pochodzącej z danej miejscowości rodowej – w tym przypadku „Szweder”. Dostępne źródła nie podają nazwiska z przyimkiem „von”, chociaż w innych przypadkach nie pomijają go np. „Пaвел Кaрлович фон Ренненкaмпф”. Jak widać na pierwszy rzut oka, nazwiska są różne, chociaż dotyczą tej samej osoby. Wydawałoby się, że prawidłowe nazwisko podane jest w języku rosyjskim. Przecież interesująca nas osoba zmarła w 1861 r., a więc w czasie jurysdykcji na terenie Pułtuska zaborcy rosyjskiego. Otóż nic bardziej błędnego. Odlewnik, wykonując płytę nagrobną, umieścił na końcu nazwiska, imienia i imienia ojca twardy znak (rosyjska litera – ъ). W XIX wieku obowiązywały właśnie takie zasady ortograficzne w języku rosyjskim. Prawidłowe nazwisko zmarłego – Jegor Jegorowicz Szweder. Materiały źródłowe armii Imperium Rosyjskiego nazwisko i imię pułkownika podają bez twardego znaku.
Skąd ppłk Jegor Szweder znalazł się w Pułtusku? I tu trzeba się cofnąć około pięćdziesięciu lat w historii armii Imperium Rosyjskiego. Otóż 14.02.1811 r. w rezultacie reformy artylerii carskiej armii została sformowana 12 brygada artylerii polowej (w składzie 3 baterii) wchodząca w skład 12 dywizji piechoty. 12 brygada nie zapisała się najlepiej w historii naszej ojczyzny – brała czynny udział w tłumieniu powstania listopadowego i dnia 06.12.1831 r., z tego tytułu, otrzymała przywilej noszenia napisów na czapkach "За Варшаву 25 и 26-го Августа 1831 года" (Za Warszawę 25 i 26-go sierpnia 1831 roku”). 28.12.1833 r. została utworzona na bazie 12 brygady artylerii polowej 6 brygada artylerii polowej wchodząca w skąd 6 dywizji piechoty - ПСЗРИ6676 (Pełny Zestaw Skodyfikowanych Rozkazów Imperium Rosyjskiego). Dnia 06.07.1862 r. utworzono Warszawski Okręg Wojskowy i wchodzący w jego skład II Korpus Armijny Imperium Rosyjskiego. Rozkazem (ПСЗРИ40187) z dnia 03.11.1863 r. 6 brygadzie artylerii polowej został wyznaczony stały garnizon - garnizon w Pułtusku. Jednak już wcześniej w brygada ta stacjonowała w naszym mieście.
W 1885 r. 6 brygada artylerii została przeniesiona do Warszawy, a w jej miejsce do nowo wybudowanych koszar przeniesiony został 31 Aleksopolski Pułk Piechoty (przebywał w Pułtusku do 1910 r.). Nasz nieznajomy – Jegor Szweder – trafił właśnie do 6 brygady artylerii polowej i znalazł swój doczesny koniec na cmentarzu w okolicach ulicy Komisji Edukacji Narodowej (12.09.1861). Z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że ukończył Michajłowską Szkołę Artylerii. Urodził się 01.04.1819 r. jako najstarszy syn w rodzinie estońskiego szlachcica Jegora Ludwika Szwedera. Matką jego była Maria Dorota Elżbieta Guk. Dziadkiem zaś Michał nazwisko panieńskie babki – Synicka.
Szwederowie są starą, herbową, niemiecka szlachtą. Już w spisie landkomturów Zakonu Teutońskiego (Zakon Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie) z 1400 r., figuruje nazwisko Sweder von Voerde (Vorden). W XVII wieku rodzina Szwederów dysponowała posiadłościami Latzigi i Todtenhagen w okręgu Coslin (Kostrzyń) w Pomeranii (Pomorze Zachodnie). Następnie przeniosła się do Estonii, w okolice Narwy, gdzie też urodził się Jegor Szweder. Rodzina może poszczycić się głębokimi tradycjami wojskowymi: ojciec Jegor - pułkownik carskiej armii – dnia 26.11.1827 r. został nagrodzony Orderem Św. Jerzego IV kl. (legitymacja nr. 4082) za długoletnią służbę, młodszy brat – Mikołaj – generał-major – od 01.01.1881 r. pomocnik naczelnika inżynierów w Warszawskim Okręgu Wojskowym, odznaczony między innymi orderem Św. Włodzimierza IV kl. I Św. Stanisława I kl. Niestety, o dokonaniach Jegora Szwedera źródła milczą, chociaż był oficerem sztabowym brygady artylerii polowej w stopniu podpułkownika, może dlatego iż zszedł z tego świata w młodym wieku (42 lata)... A może i lepiej, że nie miał większych osiągnięć w zniewalaniu narodu polskiego (brak nazwiska w wykazie oficerów odznaczonych Krzyżem Św. Jerzego – nie mógł też, z uwagi na wiek, uczestniczyć w tłumieniu powstania listopadowego). Ze względu na to, że wszystkie dane, które podane zostały w tym artykule mają swoje umocowania w dokumentach źródłowych, nie będę dywagował, dlaczego zmarły nie pojawił się na stronach historii armii imperium rosyjskiego, a tym samym historii miasta Pułtuska.
Kilka słów na temat, dlaczego postument nagrobny ppłk. Szwedera stoi na zapleczu bloków mieszkalnych przy ulicy Komisji Edukacji Narodowej. Otóż, według relacji pułtuskiego kolekcjonera – Edwarda Malinowskiego, w kwadracie między ulicami: Komisji Edukacji Narodowej, Białowiejską, Al. Wojska Polskiego i ogrodzeniem z siatki za blokiem nr 3 przy ul. Komisji Edukacji Narodowej istniał cmentarz, który ludność miejscowa nazywała „bawarskim” – prawdopodobnie był to cmentarz filiału protestanckiego – luterańskiego. Zaraz po II wojnie światowej na cmentarzu tym wypasano kozy. Cmentarz istniał do lat 70. ubiegłego wieku, kiedy to teren cmentarza podzielono na działki pod zabudowę jednorodzinną. Pomnik ppłk. Szwedera znalazł się na działce państwa O. Jednak psuł „image” parceli i jak wynika z relacji nieżyjącego już operatora kinowego, Józefa Pielackiego, został, przez dźwig, budujący blok nr 3 przy ul. Komisji Edukacji Narodowej, za drobną opłatą, przeniesiony poza obszar działki państwa O. i stoi tam do dnia dzisiejszego.
Czy chcemy, czy nie, rosyjskie pułki stacjonujące w naszym mieście, wpisały się w jego historię. Inicjatywa przewodniczącego Artura Milera, polegająca na podjęciu kroków mających na celu restaurację nagrobka Jegora Szwedera zasługuje, według mnie, ze wszech miar na wsparcie. Oczywiście znajdzie się zawsze grupa rusofobów, malkontentów, którym ten pomysł nie przypadnie do gustu, ale by było źle, gdyby wszystkim się wszystko podobało...
Jednak, patrząc na ten postument, nachodzi czasami taka refleksja: pomnik przetrwał I wojnę światową, pamiętając o tym, że Prusacy gościli w Pułtusku w 1918 roku – i nie zniszczyli go. Przyszła II RP i jeżeli ktoś powie, że marszałek Piłsudski kochał Rosjan to będzie w wielkim błędzie – pomnik dalej trwał. Wybuchła II wojna światowa i stosunek Niemców do Rosjan (bez względu na to czy „białych” czy „czerwonych”) był ambiwalentny, a pomnik stał na swoim miejscu. Przyszedł rok 1945 i Armia Czerwona „zagościła” w naszym grodzie – o dziwo nie zniszczono pozostałości carskiego Imperium Rosyjskiego – pomnik dalej nosił Jezusa na swoim krzyżu. Przyszła wreszcie Władza Ludowa – i też jej jakoś, pozostałość po carskim oficerze nikomu nie przeszkadzała. Były rządy różnych opcji politycznych, a postument nie uległ dewastacji – za wyjątkiem faktu, że jakiś domorosły „kolekcjoner” uciął z niego krzyż, krzyż pański. Fakt, że pomnik przerwał od 1861 r. do dzisiaj może zawdzięcza temu, że ppłk Szweder nie był wyznania prawosławnego.
Przyszła kolejna RP i sadzę, że pomnik Jegora Szwedera powinien znaleźć gospodarza, który by się nad nim pochylił. Nie dlatego, żeby gloryfikować osiągnięcia carskiej armii w likwidację polskości i państwa polskiego. Pochylić się, bo to jest nasza Pułtuska historia, od której nie powinniśmy uciekać, powinniśmy o niej wiedzieć, powinniśmy o niej mówić. I myślę, że powinno być trochę inaczej. Chcemy, żeby groby na cmentarzach na Rosie, Łyczakowskim i innych były pod opieką teraz tam żyjącej ludności. Zróbmy i my coś w tym kierunku.
L. Malinowski
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!