
Zanim Zastępca Komendanta KPP w Pułtusku Krzysztof Chodyna postanowił odejść z Policji, pełnił funkcję rzecznika prasowego. Być może wtedy odkrył w sobie dziennikarskie powołanie i sposób na życie? To właśnie naszą redakcję Krzysztof Chodyna wybrał do realizacji swoich zamierzeń. Wszystko, co wyszło spod Jego pióra było poparte wieloletnim doświadczeniem i solidną wiedzą. W marcu 2012 roku powitaliśmy Krzysztofa w naszym zespole. Dziś ze smutkiem żegnamy naszego Przyjaciela, który odszedł po walce z ciężką chorobą. Żegnaj Komendancie!
Przypominamy wywiad z Zastępcą Komendanta KPP w Pułtusku Krzysztofem Chodyną, który ukazał się w 2012 roku, w 10 numerze Pułtuskiej Gazety Powiatowej. 24 lutego tego samego roku Krzysztof po raz ostatni założył policyjny mundur.
Od szeregowca do komendanta
Kiedy w 1982 roku nadszedł czas, aby młody Krzysztof Chodyna poszedł do wojska, postanowił przyśpieszyć swoje plany związane z mundurem. Jednak to nie wojsko było jego sposobem na życie, postanowił więc spróbować swoich sił w Batalionach Centralnego Podporządkowania, jak wedle ówczesnej nomenklatury nazywano policyjne oddziały prewencji. Tak zaczęła się, trwająca 29 lat 6 miesięcy i 10 dni, przygoda z mundurem.
Skąd taki pomysł na życie, czy w rodzinie były tradycje mundurowe?
Mój ojciec był milicjantem. Wiosną 1982 roku on odszedł na emeryturę.
Jak przebiegała droga zawodowa, od szeregowca do I Zastępcy Komendanta?
Po odbyciu przeszkolenia wojskowego w szeregach Lubuskiej Brygady Wojsk Ochrony Pogranicza trafiłem do oddziałów prewencji we Włocławku, skąd po pewnym czasie zostałem skierowany na egzaminy wstępne do Wyższej Szkoły Oficerskiej w Szczytnie, którą ukończyłem w 1986 roku. Do Pułtuska trafiłem zaraz po szkole. Na początku służyłem w Sekcji Kryminalnej, potem zostałem kierownikiem referatu dzielnicowych. Po transformacji, jaka nadeszła na przełomie lat 80 – tych i 90 – tych, kiedy to milicja zmieniała się na policję, nastąpiły też zmiany w komendzie. Powstał m.in. Wydział Prewencji, którego zostałem naczelnikiem. Od 1995 roku aż do emerytury, pracowałem jako I Zastępca Komendanta Powiatowego Policji.
Jak przez te 29 lat 6 miesięcy i 10 dni zmieniała się policja?
Jak każda instytucja. Powoli przechodziliśmy z wykorzystywania zwykłych maszyn do pisania na maszyny elektroniczne z pamięcią, potem na komputery. Na początku, w wielu przypadkach, chcąc korzystać z dobrodziejstw techniki wykorzystywaliśmy sprzęt prywatny. Zmiany dotyczyły też sprzętu transportowego. Powoli znikały nysy, żuki, fiaty i polonezy...
Który z tych pojazdów, uchodzących raczej za zawodne, był najbardziej nielubiany?
Wtedy się nie kaprysiło, samochody można było policzyć na palcach jednej ręki. Proszę więc sobie wyobrazić jaka była radość, gdy komenda dostała nysę albo żuka...
Czy zmieniał się też stosunek społeczeństwa do policjantów?
Kiedyś nastawienie społeczeństwa było po prostu inne. Dziś ludzie nie pamiętają, że jako obywatele, oprócz praw mają też obowiązki. Wtedy byli mniej roszczeniowi, dziś w rozmowach często słyszę, że przecież oni płacą podatki, a zapominają, że my też je płacimy.
A jak zmieniały się statystyki przestępstw i wykroczeń?
Dawniej prawdziwa plagą były włamania, zwłaszcza do domków letniskowych. Dziś już nie, co jest związane z postępem techniki zabezpieczeń. W porównaniu z rokiem 2000 znacznie zmalała też kradzież samochodów. Przyczyna jest podobna. Ponadto teraz można sprowadzić tanie, używane samochody, nie ma też problemu ze zdobyciem części zamiennych.
Jakim największym sukcesem zawodowym mógłby się Pan pochwalić?
W okresie całej pracy było sporo takich sukcesów i trudno określić, które były naprawdę największe. Podkreślam jednak, że wszelkie sukcesy na ogół nie są dziełem jednaj osoby.
Policjant musi mierzyć się także z ludzkimi dramatami, jakie tego rodzaju zdarzenie najbardziej utkwiło Panu w pamięci?
W latach 90 – tych na terenie Nasielska zamordowano całą rodzinę. Przeżyła tylko jedna osoba, resztę zastrzelono. Na początku mojej pracy w pułtuskiej jednostce wykonywałem też czynności związane ze śmiertelnym wypadkiem drogowym z udziałem dziecka.
Jak żyć dalej, widząc takie rzeczy?
Przede wszystkim trzeba lubić tę pracę, przyzwyczaić się do jej plusów i minusów, tak jak w innych zawodach. Np. chirurg w swojej pracy spotyka się z wieloma trudnymi i nieprzyjemnymi sytuacjami, ale dalej wykonuje swój zawód.
Ile razy, w takim mieście jak Pułtusk, przez cały okres służby, policjant używa broni?
W czasie mojej służby spotkałem się z kilkoma takimi przypadkami, gdzie policjanci zmuszeni byli do sięgnięcia po broń, lecz są to zdarzenia wyjątkowe, sporadyczne i naprawdę nieprzyjemne dla policjanta.
Czyli filmy o policjantach można włożyć między bajki?
Moja żona nie lubi oglądać ze mną takich filmów, ze względu na moje komentarze. Szybko rozwiewam jej złudzenia, jak to sprawnie, dzielnie, bez zbędnej dokumentacji, bohater ustala sprawców najbardziej skomplikowanych spraw i doprowadza przed „oblicze Temidy”. Gdyby filmowy policjant postępował tak, jak w prawdziwym życiu, film byłby raczej nudny, pozbawiony sensacyjności i nie do oglądania.
Czy trudno było rozstać się z mundurem?
Była to decyzja przemyślana.
Co będzie Pan robił na emeryturze?
Planów mam wiele, ale na razie zachowam je dla siebie.
Dziękuję za rozmowę.
Z Krzysztofem Chodyną rozmawiała Anna Morawska.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!