
W innym numerze pisma wodniaków odkrywamy ciekawą (i szczerą!) relację z wycieczki Kajakiem z Jeziora Narocz do Nowego Dworu. Wycieczka odznaczona III nagrodą na konkursie Polskiego Radia „Z wody na wodę”. Cytujemy fragmenty dotyczące spływu po Narwi w okolicach Pułtuska:
Wczesnym rankiem ugotowałyśmy sobie śniadanie. Ponieważ pogoda była dziś o wiele lepsza, pomknęłyśmy lotem strzały, bo prąd był silny, a my wypoczęte jak się patrzy. Pracowałyśmy dobrze, aby nadrobić stracony czas. Im bliżej kresu naszej wycieczki, tem bardziej jesteśmy podniecone, tym mniej zwracamy uwagę na otaczające nas okolice. Patrzymy nie widząc. Żyjemy przyszłością, zapominamy o chwili obecnej. Tylko dwa dni. Pułtusk, Nowy Dwór i już koniec. Żyłyśmy dotąd jakimś odrębnym życiem, zupełnie innym niż zwykłe i nie przychodziło nam na myśl, że kiedyś może się to skończyć. Niepokojący wiew miasta i szarzyzny ciężkiego, nerwowego życia dążyły nieubłaganie ku nam. Zresztą do tych wrażeń przyczynili się na pewno i napotykani ludzie. Mało miałyśmy z nimi do czynienia, ale spostrzegłyśmy, że już od początku naszej jazdy na Narwi, a szczególniej w miarę zbliżania się ku Wiśle, wśród napotykanych typów zdarzały się coraz bardziej chamskie, z miejska sprytne dusze.
Z dala zauważyłyśmy wieżyce kościołów, położonego na wzgórzu Pułtuska. Jeszcze przeszło godzinę jechałyśmy do tego miasta. Przed miastem zauważyłyśmy odłączający się w bok kanał. Sądząc z jego kierunku zdawało nam się, że skrócimy sobie drogę. Według informacyj spotkanych tam kajakowców, kanał przepływa przez miasto i łączy się z Narwią poza mostem, tuż koło przystani Towarzystwa Wioślarskiego. Pomimo iż kajakowcy swobodnie poruszali się po kanale, nam się to nie udawało. Kilkanaście razy musiałyśmy wysiadać, by przeciągnąć kajak przez kamieniste płycizny. Wreszcie dojechałyśmy do miejsca, gdzie kanał się rozdwaja; Nie wiem, czy dzięki nieporozumieniu, czy złośliwości ludzkiej zawdzięczamy wskazówkę, by jechać lewą odnogą. Po długich, prawie dwugodzinnych tarapatach wypłynęłyśmy na Narew przed mostem. Jechałyśmy z wolna, gdy raptem wir wody rzucił nas bardzo silnie na filary mostu. Nie tracąc przytomności, w ostatniej prawie chwili cofnęłyśmy wiosła i odpychając się rękoma od filaru, przepchnęłyśmy kajak pod mostem. Jak nas poinformował przystaniowy, miejsce to było niebezpieczne, szczególniej dla niespodziewających się tego wędrowców i dzisiaj jeszcze kilka kajaków wywróciło się, ponosząc poważne uszkodzenia. Przystań Towarzystwa Wioślarskiego, z uginającymi się schodkami i pomostem, zbudowana na wysokich balach tuż nad wodą, zrobiła na nas wrażenie domku czarownicy na kurzych łapkach. Zapewniwszy sobie gościnne lokum ruszyłyśmy na miasto. Pułtusk tętnił życiem. Kończąca się wieczorem codzienna praca i piękna pogoda zwabiła na ulicę i do parku wiele ludzi.
Rano, ze względu na święto, udałyśmy się na Mszę do Kolegiaty. Żałowałyśmy, iż nie znamy historii tego kościoła i nie umiemy się poznać na jego zabytkach. Trzeba naprawdę wielkiego doświadczenia i przygotowania naukowego, by móc ocenić wartość artystyczną i zabytkową jakiegoś obiektu. Około 10-tej godziny ruszyłyśmy Narwią do Nowego Dworu. Ostatnia faza Narwi, obfituje w najbardziej ciekawe krajobrazy. Zwłaszcza prawy brzeg, tworząc w niektórych miejscach bardzo malownicze urwiska, dostarcza ciekawych wrażeń wzrokowych. Urwiska są złagodzone przez wpływy atmosferyczne. Zbocza ich porastają krzewy, wśród których wiją się liczne ścieżynki. Na wysokich brzegach widać często, wśród gęstwy drzew, malowniczo położone wsie. Na szeroko rozlanej, szybko płynącej rzece rozsiadły się zielone, wesołe kępy. Mijając Serock, zauważyłyśmy, iż koryto rzeki bardzo się poszerzyło. Woda stała się bystra, pełna wirów. Wzbudziło się w nas podejrzenie, że może w tym miejscu dołączył się Bug.(Sport Wodny 1934.03. R10, Nr. 5 str. 98)
Przystań Towarzystwa Wioślarskiego w Pułtusku, nad Narwią, podczas chrztu nowej łodzi
Wodniackie życie w międzywojennej Polsce było jednak pełne problemów. Oto fragmenty artykułu z następnego numeru „Sportu wodnego”:
Związek wioślarski jest jedynym w swoim rodzaju, oto nie ma w nim właściwie opozycji. To, co gdzie indziej nazywa się opozycją u nas jest równocześnie obozem „prorządowym”, który w wielu wypadkach popiera akcję zarządu, jak swoją własną. Pod tym samem hasłem odbył się XV sejmik towarzystw wioślarskich w Warszawie, aczkolwiek opozycja nieraz ścierała się z przedstawicielami zarządu związku, a dyskusja wydawała się być bardzo gorąca.
Ale naprzód muszą pójść personalja. Był to więc XV sejmik towarzystw wioślarskich. Na 66 klubów, które należą do P Z T W, tylko 25 wysłało swych delegatów. Nie mówiąc już o prowincji, dla której wysłanie delegacji zawsze jest połączone z kosztami, to nawet nie wszystkie kluby warszawskie uważały za stosowne dowiedzieć się, co dzieje się w tym dniu w lokalu WTW na Foksalu. Naprawdę ciekawy znak czasów. Ogółem zebrani dysponowali sumą 92 głosów. Zjazd otworzył prezes P Z T W p. Bojańczyk, który też został wybrany przewodniczącym Zjazdu.
Na assesorów powołano pp. mjr. J. Drotlewa i Bernatowicza, zaś na sekretarza p. Grzelaka. Następnie wyrażono podziękowanie W T W za gościnę. [...] Wracając do sprawozdania prezesa Lotha, to wykazało ono szereg interesujących zdarzeń z ub. roku. Znamy je wszyscy dość dobrze, aby wyliczać na tym miejscu. Wystarczy wspomnieć o spadku liczby członków związku, który jest oczywistym i każdy się z takim objawem liczył i liczono nawet więcej, niż się okazało w rezultacie, gdyż suma składek, jakie zainkasowano była wyższa od sumy preliminowanej. Szeregi towarzystw opuściło Pułtuskie Towarzystwo Wioślarskie, ale w zamian za to przybyło pięć nowych klubów, tak, że obecnie cyfra klubów wynosi 66. Stosunek 66 do 25 jest, jak zaznaczyliśmy, dość wymowny. (Sport Wodny 934.04. R10 nr 6, str. 104)
Ciekawe z jakich przyczyn pułtuscy wypisali się w PZTW.
Przed regatami kajakowymi na Narwi
O następnych poczynaniach pułtuskich wodniaków – w latach 1926-28 -dowiadujemy się dzięki kronikarzowi z Łomży. W 1926 roku odbył się w Łomży po raz pierwszy bieg, na który Magistrat Łomży ufundował nagrodę przejściową. W regatach tych, w biegu na dystansie 1700 m rywalizowała osada łomżyńska z ostrołęcką. Wygrała załoga z Łomży o półtorej długości łodzi. Odbyło się 10 biegów. Na regaty przybyli delegaci z Ostrołęki i Pułtuska. Po regatach zorganizowano „wspólną biesiadę” w lokalu zimowym. Podczas tego spotkania postanowiono corocznie organizować Regaty Międzyklubowe „Rzeki Narwi”. W regatach tych prawo startu miały mieć kluby znajdujące się nad Narwią, a także inne zaproszone kluby. Na wymienione regaty redakcja Sportu Wodnego z Warszawy ufundowała nagrodę przejściową. W 1927 r. w tych regatach wystartowało 16 załóg łomżyńskich oraz 4 załogi z Ostrołęki. Ekipa ostrołęcka składała się z kobiet i mężczyzn. Przybyły delegacje towarzystw wioślarskich z Warszawy i Pułtuska. Obecny był także redaktor naczelny „Sportu Wodnego” M. Majcher. We wszystkich biegach zwyciężyły osady z Łomży. W biegu o nagrodę przejściową magistratu łomżyńskiego osada z Łomży wygrała tylko o 1/4 długości łodzi. Załoga łodzi Towarzystwa Wioślarskiego z Łomży składała się z Władysława Szwejcera jako sternika i wioślarzy: T. Kołakowskiego, H. Pieńkowskiego, Czesława Masłowskiego i Witolda Masłowskiego. W regatach tych odbył się pierwszy w Łomży bieg na łodziach klasy wyścigowej. Łodzie te zostały wyprodukowane w stoczni Staszewskich w Warszawie pod nadzorem konstruktora Stanisława Rudego. W tym biegu wewnętrznym na łodziach o nazwie „Delfin” i „Syrena” rywalizowały osady składające się członków „Koła Młodzieży”. Wygrała osada na łodzi „Delfin” w składzie: Władysław Parczewski, Robert Prusiński , P. Lewandowski, Stanisław Wejmer ze sternikiem Janem Wejmerem. W 1928 r. w wrześniowych regatach jesiennych startowały reprezentacje towarzystw wioślarskich z Warszawy, Ostrołęki i Pułtuska. Podczas zawodów przygrywała orkiestra kolejowa z Ostrołęki, a imprezę oglądały tak jak zawsze tłumy publiczności. W regatach wystartowało 8 załóg na czwórkach półwyścigowych, 2 na dwójkach, 4 na jedynkach i 2 na czwórkach wyścigowych.
Informacja: Rybicki Czesław – Działalność sportowa Łomżyńskiego Towarzystwa Wioślarskiego do 1939 r.
(ciąg dalszy już jutro na www.pultusk24.pl)
Poprzednie części dostępne tutaj:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie