
Wybory zakończyły się sukcesem opozycji. To ona ma sporą przewagę w ilości mandatów i przejmie władzę w Polsce. Wielu, zwolenników PiS, zadaje sobie pytanie - dlaczego tak się stało, dlaczego potężna partia rządząca, dająca benefity socjalne, dysponująca ogromnymi pieniędzmi, spółkami skarbu państwa, świetnymi piarowcami, mająca wsparcie kościoła i mediów publicznych (oraz orlenowskich) przegrała wybory. Pobieżne przeanalizowanie wyników, a zwłaszcza frekwencji sprawia, że wbrew pozorom odpowiedź jest prosta. Otóż PiS przegrał dlatego, że swoją polityką z ostatnich lat zraził do siebie znacznie więcej Polaków, niż zdołał utrzymać. PiS po prostu zirytował* tak dużo naszych współobywateli, że przegrał.
Plan polityczny, zakładający mobilizację własnego elektoratu i zdobycie, a w pewnym sensie kupienie nowego, nie zadziałał. Twardy elektorat przy PiS pozostał, ale to nie wystarczyło. Zdobycie nowego, na co sposobem miało być straszenie Unią Europejską, emigrantami, Tuskiem, Niemcami, liberałami i innymi diabłami nie poskutkowało. A w zasadzie poskutkowało, ale w drugą stronę.
Pycha kroczy przed upadkiem – mówiono osiem lat temu, gdy przegrywała Platforma. Dziś słowa te są chyba jeszcze bardziej prawdziwe niż wtedy. Pycha i pewność siebie PiS były bowiem ogromne. Ich uosobieniem jest Mateusz Morawiecki zaplątany, wraz z „odseparowaną żoną” w nieładnie pachnącą działalność deweloperską. Cała Polska wie, że to wymaga wyjaśnień, PiS postanowił jednak z kpiącym uśmiechem to lekceważyć. Miał głęboko gdzieś opinię Polaków, czym zirytował* wielu. Legendarny „brak prawdomówności” Morawieckiego też nie pomagał.
Duże znaczenie miała działalność „tłustych kotów”. Partyjni towarzysze i ich rodziny zbyt ostentacyjnie czerpali pełnymi garściami z obecności we wszelkiego rodzaju państwowych spółkach i przedsiębiorstwach. Zirytowali* tym Polaków.
Polacy są najbardziej prounijnym narodem Europy. Znają swoją historię i wiedzą, że tylko osadzenie w europejskich strukturach gwarantuje dobrą przyszłość Polski. PiS tego jednak nie widział i zirytował* Polaków antyunijną retoryką.
Afera wizowa to gorzka wisienka na kwaśnym torcie. Sprzedawanie polskich wiz na jakichś targowiskach w Azji i Afryce to powód do takiego zirytowania*, że nawet nigdy niegłosujący odnaleźli swoją komisję wyborczą.
Pamiętać też należy o aferze zbożowej. Już od jesieni ubiegłego roku, na polskiej wsi się gotowało. Co prawda nachalną kampanią w mediach rządowych udawało się wmówić dużej części społeczeństwa, że winny jest Tusk i Unia, ale jednak spory procent rolników zirytował* się i nie głosował na PiS.
Największą jednak kpiną z Polaków, powodem do ich irytacji* i mobilizacją antypisowskiego elektoratu wydaje się być działalność rządu ukryta pod hasłem wyborczym PiS – „Bezpieczna przyszłość Polaków”. Bezpieczeństwo jest dla Polaków szalenie ważne, a tymczasem rządy PiS były skrajnie nieprofesjonalne w tej dziedzinie. Oto najbardziej spektakularne dowody na to:
- komendant Policji strzelający z granatnika – PiS ostentacyjnie trzyma go na stanowisku,
- ruska rakieta spadająca pod Bydgoszczą – minister obrony zwala wszystko na wojsko i opozycję,
- białoruskie helikoptery wykryte przez obywateli nad Białowieżą – najpierw próba ukrycia, później lekceważenie,
- incydent z helikopterem na wyborczym pikniku – brak jakichkolwiek reakcji, nie mówiąc o dymisjach,
- czołg rozwalający samochód strażacki na wyborczym pikniku – brak jakichkolwiek reakcji.
Każde z tych zdarzeń pojedynczo powinno być powodem do poważnych dymisji i postępowań prokuratorskich. PiS jednak uznał, że nic się nie stało i z lekceważącym uśmiechem liczył na to, że „ciemny lud wszystko kupi”. Nie kupił, a naród się zirytował*. Stąd tak wielka frekwencja. Była ona rekordowa w historii polskich wyborów. Dwa miliony Polaków więcej niż cztery lata temu poszło głosować. Mam pewność graniczącą z przekonaniem, że te dodatkowe dwa miliony wyborców to w zdecydowanej większości zirytowani* głosujący na opozycję.
Wniosek. Nie wolno irytować* Polaków.
Grzegorz Hubert Gerek
*W oryginalnej wersji tekstu, zamiast słowa „zirytował”, było nieco bardziej dosadne słowo: „wku…”. „Cenzura” redakcyjna nie dopuściła jednak tej wersji do publikacji!
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie