
Jest maj. Spotkaliśmy się z Panią Elżbietą Bogucką-Lityńską – żoną Jana Lityńskiego – w ich domku nieopodal Pułtuska. Kilka miesięcy temu, 21 lutego, właśnie stąd wybrali się na spacer. Jak zawsze zabrali ze sobą swoje trzy psy: Fryderyka, Florę i Letycję. Spacer nad rzeką zakończył się ogromną tragedią.
W domku państwa Lityńskich – położonym nieopodal Narwi – niewiele się zmieniło od tamtego czasu. Na stoliku w dużym pokoju wciąż leżą ostatnio czytane przez Janka Lityńskiego książki. W ogródku biegają zadowolone psy. Rozpoczynają swój rytuał szczekania za każdym razem, gdy w pobliżu pojawia się jakaś nowa osoba. I rzeka, która spokojnie i niewinnie płynie w oddali.
Jak w ogóle doszło do tego, że to właśnie Pułtusk i jego okolice pojawiły się w Waszym życiu? Pani pochodzi z Dolnego Śląska, a mąż był warszawiakiem.
Historia jest krótka i prosta. Przyjeżdżaliśmy tu do naszych znajomych. Od razu zakochaliśmy się w tych okolicach i krajobrazach. W momencie, w którym pojawiła się okazja kupienia domku, nie zastanawialiśmy się zbyt długo. Zaczęliśmy spędzać tu prawie każdy weekend. W momencie, w którym wybuchła pandemia, spędzaliśmy tu więcej czasu niż w naszym warszawskim mieszkaniu. W efekcie bardzo zintegrowaliśmy się z miastem. To w Pułtusku naprawiam samochód w moim ulubionym warsztacie. Tu robię większość zakupów, tu mam fryzjerkę, tu mam swój ulubiony ciucholand. Tu odwiedzali nas także nasi przyjaciele.
Czy może Pani opowiedzieć naszym czytelnikom o tamtym dniu?
Była piękna niedziela. Popołudnie. Jak niemal w każdy wolny dzień postanowiliśmy pójść na spacer z naszymi psami. Pojechaliśmy za Narew, zostawiliśmy samochód nieopodal oczyszczalni ścieków. Wałem ruszyliśmy w drogę. Po jakimś czasie zeszliśmy ze wzniesienia, by zbliżyć się do rzeki. Psy pobiegły na lód, który załamał się pod Fryderykiem. Janek odruchowo i bez zastanowienia ruszył za psem.
Cały wywiad w kolejnym, 23 numerze Pułtuskiej Gazety Powiatowej, w sprzedaży od 8 czerwca. Do kupienia także e-wydanie.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie