Szpital ma leczyć, a nie być lekiem na bezrobocie... - czyli znamienny tekst z PGP na pultusk24.pl.
Niemal miesiąc temu, 18 września, na łamach Pułtuskiej Gazety Powiatowej opublikowaliśmy tekst, który wywołał małe zamieszanie w pułtusko - powiatowym światku polityczno - samorządowym. Parę osób się na nas obraziło, ale też kilka pogratulowało. Czy jednak tekst odniósł jakiś efekt? Obserwujemy uważnie i mamy pozytwne wieści, o których wkrótce w PGP i na pultusk24.pl. Coś się chyba w myśleniu o szpitalu zmienia.
Publikujemy nasz tekst w całości i prosimy o komentarze:
Szpital ma leczyć, a nie być lekiem na bezrobocie...
Kilka dni temu Pułtusk obiegła sensacyjna - na pierwszy rzut oka - informacja, iż podał się do dymisji dyrektor szpitala Zygmunt Buraczyński. Potem okazało się, że nie podał się do dymisji lecz poprosił o możliwość odejścia na zasłużoną emeryturę... Chłop ma swoje lata i należy mu się jak psu buda... Trzeba być jednak naiwniakiem wielkim jak dług szpitala, aby uwierzyć, że to tylko przemęczenie pracą i zasłużona emerytura były powodem odejścia dyrektora Buraczyńskiego. Prawda jest bardziej przyziemna – ten okręt (szpital) tonie i trzeba z niego uciekać...
Kiepska sytuacja szpitala nie powstała wczoraj. Ona taka jest od lat. Jednak ostatnie półtora roku to już równia pochyła – dług rośnie lawinowo i szpitalowi grozi całkowity upadek. W tej chwili zadłużenie przekroczyło 13 milionów złotych i rośnie w tempie 1 miliona miesięcznie!!!
17 września Starosta Pułtuski Edward Marek Wroniewski podpisał umowę zlecenie z Piotrem Karankowskim. Został on doradcą starosty, doradcą ds. szpitala. Ma on w tej chwili za zadanie zorientować się dokładnie w sytuacji i przedstawić propozycje naprawcze. Jeśli spodobają się zarządowi powiatu, Piotr Karankowski zostanie zatrudniony na stanowisku dyrektora. Takie rozwiązanie wydaje się racjonalne. Nieoficjalnie wiemy, że Piotrowi Karankowskiemu zaproponowano mniejszą pensję niż Zygmuntowi Buraczyńskiemu. Również nieoficjalnie wiemy, że się zgodził. Podobnie jak z tym, że wynagrodzenia kadry szpitala nie mogą stanowić większości budżetu SP ZOZ. Piotr Karankowski pracował już jako dyrektor dwóch szpitali i oba zostawił z dodatnim wynikiem finansowym. Zygmunt Buraczyński natomiast... wiadomo. Nie ma co jednak obwiniać wyłącznie jego. Ktoś go wynalazł, ktoś dyrektorem zrobił i ktoś przez wiele miesięcy aprobował popadanie szpitala w długi. Dopiero, kiedy sytuacja stała się tragiczna, parasol ochronny został zamknięty. Przynajmniej nad nim...
W rezultacie sytuacja szpitala jest zła. Wynika to z fatalnego systemu finansowania służby zdrowia w Polsce, ale także z błędów popełnianych na miejscu. Wiele szpitali w okolicznych miastach też ma problemy, jednak niewiele ma aż tak duże długi i tak szybko rosnące. Wynika to głównie z tego, że w naszym szpitalu aż 85% budżetu przeznacza się na płace i pochodne. W szpitalach dobrze funkcjonujących jest to ok. 60 – 65%. Nowy dyrektor musi więc zmniejszyć koszty pracownicze o ok. 30%. Jak to zrobić?
Nie mamy ambicji podpowiadania zarządowi powiatu, ale kilka pomysłów kołacze nam się po głowie. Wydają się one wręcz oczywiste:
Po pierwsze - całe kierownictwo szpitala powinno się podać do dymisji (lub zostać zwolnione) przed objęciem stanowiska przez nowego dyrektora. Sytuacja finansowa szpitala jest zawiniona (między innymi) przez całe kierownictwo, a nie tylko przez głównego dyrektora, który odszedł na emeryturę.
Po drugie - wydaje nam się, że najwyższy czas, aby przestać traktować szpital jako miejsce do lokowania na różnych posadkach „swoich” ludzi. Czas z tym Panie i Panowie „działacze powiatowi” skończyć. Nawet więcej – wydaje się nam konieczne, aby te osoby - ulokowane tylko dlatego, że są „powiązani” - delikatnie acz stanowczo wycofać ze szpitala. Te wszystkie osoby zatrudniono z poręczenia - tego czy owego!
Niech nowy dyrektor ma czystą sytuację i na spokojnie zatrudnia tylko i wyłącznie osoby na konkretnych stanowiskach potrzebne. Osoby których to dotyczy (zarówno zatrudnieni i jak zatrudniający) na pewno wiedzą o kogo chodzi. Wręcz liczymy na to, iż wraz z nowym dyrektorem wreszcie nastąpią nowe, zdrowe zasady zatrudniania, oparte nie na kolesiostwie, ale na rzeczywistej potrzebie szpitala i umiejętnościach osoby zatrudnionej. Szpital ma leczyć, a nie być lekiem na bezrobocie wśród znajomych znajomych!
Wydaje się, że te dwa warunki są łatwe do spełnienia. Jakby się udało, szanse szpitala rosną. A przecież o to właśnie chodzi. Jakby tak zostały spełnione – to obecny doradca starosty, a wkrótce zapewne dyrektor, miałby nieporównywalnie większe szanse na wyprowadzenie szpitala z kłopotów. Czego zarządowi powiatu, pracownikom szpitala, a przede wszystkim pacjentom życzymy.
Panu Piotrowi Karankowskiemu życzymy natomiast, aby mu się ta misja niemożliwa udała.
Anna Jakim - Morawska, Grzegorz Gerek
{mxc}
Obserwuj nas na Google News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Komentarze opinie