
15 października liczne grono nauczycieli i dawnych uczniów uczestniczyło w ostatniej drodze pana Bohdana Słoniny. Ta smutna uroczystość przymusza do refleksji nad życiem człowieka, który wpisał się w historię naszego miasta, ale także nad cząstką mojej przeszłości. Jestem przekonana, że gdybyśmy bardziej cenili ludzkie dokonania, a nie stanowiska, to właśnie Jemu – skromnemu człowiekowi o wielkim sercu należałby się tytuł Honorowego Obywatela Pułtuska. Tylko że mojemu wychowawcy ze Szkoły Podstawowej nr 3 im. Tadeusza Kościuszki nigdy na wielkich wyróżnieniach nie zależało, ale z pewnością je cenił. Pan Słonina był dla mnie legendą już wówczas, gdy do „trójki” zapisywała mnie moja mama. Było to w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Miałam wówczas 9 lat. Pewnego wieczoru matka wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do mieszkania ówczesnego dyrektora Kosińskiego. Dyrektor przyjrzał mi się wnikliwie, błysnął okularami, podsunął egzemplarz „Widnokręgów” i kazał czytać wskazany artykuł. Przepytał z podstawowych wiadomości i zawyrokował: „…Taka dobra uczennica… To tylko do pana Słoniny”. Od razu swym dziecięcym umysłem przeczułam, że pan Słonina to ktoś wyjątkowy, nadzwyczajny. Wspomnienie Wandy Konieckiej – Pieńkos o wyjątkowym nauczycielu i człowieku w bieżącym numerze Pułtuskiej Gazety Powiatowej.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie