
Elementy cmentarnych pieczar, pokruszony asfalt, kilometry papy, eternit i tony innych odpadów zajęły miejsce drzew. Tym sposobem teren przy ulicy Grabowej podwyższa jedno z pułtuskich przedsiębiorstw, szykując go pod budowę supermarketu. -Sama inwestycja nam nie przeszkadza, chcemy tylko, żeby usunęli stąd te wszystkie śmieci z ziemi - mówią sąsiedzi zmęczeni walką z przedsiębiorcą o czyste środowisko.
Na zdj.: Mieszkańcy żyją teraz przy śmietniku. Nagrobki, pieczary, eternit widują na co dzień przez okno. Śmieci te służą nowemu sąsiadowi do podwyższania terenu.
Mieszkańców ulicy Grabowej, których domostwa położone są tuż przy moście wyszkowskim, najbliżej jezdni, dotychczas w znacznej części od hałasu i spalin osłaniały drzewa. Tuż za nimi rozciągało się bagno, torfowisko, za nimi łąki. Obszar stanowił otulinę Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego. Spółka panów: K. I W. uzyskała pozwolenie na wycięcie drzew, teren zaś znikł z mapy jako otulina NPK.
Na zdj.: Oświęcimskie płoty – tak mieszkańcy nazywają betonowe płyty, które postawiono, mimo protestów, tuż przy ich ogrodzeniach.
- Tu był las, tu były olsy, piękne grube drzewa – wspominają z żalem mieszkańcy. Z drogi dojazdowej udało się ocalić dąb i lipę, choć na jej pięknym, grubym pniu pozostały ślady po łańcuchach. Inwestorzy zlikwidowali, istniejący od czasów przedwojennych, rów melioracyjny, wykopując nowy. Na osuszonym terenie szybko zaczęły pojawiać się ciężarówki, załadowane wszystkim, co można określić ogólnie jako gruz. Sąsiedzi widzieli więc cegły, kafelki, papę, ale były też kawałki asfaltu, tak wielkie, że po rozładowaniu nie dawał im rady spychacz. Ten materiał posłużył do znacznego podniesienia terenu.
Na prośbę mieszkańców byliśmy na ul. Grabowej 8 lipca. Na wysypisku znaleźliśmy m.in. dwie płyty nagrobne – jedną z lat 70 – tych z danymi śp. zmarłej, kilka krzyży, części z pieczar. Był też bardzo niebezpieczny dla środowiska, bo częściowo pokruszony eternit. Takie śmieci sąsiadów już nie dziwią. Przyjeżdżały tu ich całe ciężarówki. Tego dnia było gorąco, z ziemi, na drodze dojazdowej do posesji jednego z mieszkańców wybijała roztopiona od temperatury smoła, wystawały metalowe pręty. Następnego dnia rano po wysypisku nie było śladu. Nagrobki, eternit, cegły, kafelki zostały zrównane i przysypane ładnym piachem. Sąsiedzi nie zauważyli, żeby ktoś wywiózł śmieci, widzieli natomiast maszynę wyrównującą teren. Naszą kolejną wizytę poprzedził deszcz, padający z niezbyt dużym natężeniem przez dwa dni. 11 lipca część wody zdążyła już wyschnąć, na ulicy wciąż było jej sporo. Tuż na granicy łączącej ziemię przedsiębiorców i mieszkańca pozostała ogromna kałuża. Widać, że nie ma gdzie odpływać.
W upale z ziemi wydobywa się roztopiona smoła...
… po deszczu zalewa drogę
- Mieliśmy tu cichutko, suchutko – mówią mieszkańcy. Teraz po każdym deszczu na drodze stoi woda, w powietrzu czuć pył i spaliny. W nocy śmierdzi, nie można wyjść na podwórko. - Z tego pasa drogowego korzystam od wojny. Utrzymuję tu porządek, dbam, a tu przyjadą, zaorają... dodaje ze smutkiem jeden z rozmówców. Mieszkańcy, którzy przez wodę zalani byli już trzy razy, obawiają się, że nowy rów melioracyjny nie będzie spełniać swojego zadania i przyjdzie czas, kiedy po większych deszczach zaleje nie tylko ich, ale i część Popław po drugiej stronie mostu. Obecnie w rowie stoi woda zarastająca rzęsą, na lustrze widoczne są plamy ropy. Kolejnym niebezpieczeństwem jest to, co ze śmieci służących do podwyższenia terenu przedostaje się do wód gruntowych, z których mieszkańcy czerpią wodę pitną.
Nasi rozmówcy podkreślają, że nie są to złośliwości z ich strony. Nie przeszkadza im sama inwestycja i słusznie, bo oznacza to rozwój dla miasta i miejsca pracy. Przeszkadza im natomiast zniszczenie środowiska, utrudnianie życia. - Mamy decyzję, że będzie tu budynek handlowo – usługowo – mieszkalny. Nic do tego nie mamy, niech sobie robią supermarket. Ale po co rujnują teren? Chcieliby, żeby urzędnicy, którzy wydają decyzje i pozwolenia przyjechali zobaczyć ich skutki. Jednak ich największym życzeniem, o które nieskutecznie ubiegają się w urzędach, jest usunięcie ton gruzu zalegającego w ziemi i zastąpienie go czystym piachem.
NA ULICĘ GRABOWĄ NADAL ZWOŻONE SĄ TONY ŚMIECI. UTWARDZONA NIMI ZIEMIA NIE WCHŁANIA WODY. PO KAŻDYM DESZCZU NA ULICY DOJAZDOWEJ STOI WODA. MIESZKAŃCY ODSYŁANI SA BEZSKUTECZNIE OD URZĘDU DO URZĘDU.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie