Reklama

Z miłości do lasu – zapraszamy na spacer z Krzysztofem Rylskim, inżynierem nadzoru w Nadleśnictwie Pułtusk

​​​​​​​Las w tym roku obrodził w bardzo słodkie czereśnie, jest pełen jagód i malin. Tylko czekać aż pojawią się grzyby, do jesieni przecież tylko moment. Co chwilę mijam pole kwiatów. Są leśne niecierpki, znajduję też częściowo chronionego storczyka. Dopiero zaczyna kwitnąć i pewnie umknąłby mojej uwadze wśród soczystej zieleni, gdyby nie Krzysztof Rylski, z którym spacer to nie tylko prawdziwa przyjemność, ale też niezwykła lekcja lasu. Lekcja odpowiedzialności za las i naszego w nim bezpieczeństwa. Nie mogę zatrzymać jej tylko dla siebie. Zapraszam zatem na wspólną wędrówkę.

Krzysztof Rylski jest inżynierem nadzoru w Nadleśnictwie Pułtusk. W Pułtusku pracuje już od ponad 20 lat. Przyjechał z południa Polski i zakochał się w mieście, jego okolicach, w lasach, w pułtuskiej przyrodzie i w rzece Narew, która jest królową rzek, nazywaną Amazonką, najpiękniejszą rzeką...

Nie lubimy zakazów, nakazów, a ich obejście szeroko i z radością komentujemy mówiąc, że „udało nam się kogoś przechytrzyć, zrobić po swojemu”... Można chyba nawet sparafrazować w tym miejscu Stanisława Grzesiuka... mówiąc „nie masz cwaniaka nad Polaka”... W lesie nie warto jednak cwaniakować dla bezpieczeństwa naszego i dla dobra lasu. Co trzeba koniecznie wziąć sobie do serca odpoczywając w lesie?

Przede wszystkim nie możemy w lesie rozpalać ognia. Wprawdzie u nas od kilku dni padał deszcz i chwilowo nie ma zagrożenia pożarowego, ale nasze pułtuskie lasy są bardzo palne. Dlatego pamiętajmy – nie rozpalajmy ognisk w lesie, nie palmy w nim nawet papierosów, bo nawet jeden rzucony niedopałek może spowodować pożar lasu, który ciężko będzie ugasić. Takie gaszenie polega najczęściej na zrzutach wody z gaśniczych samolotów, nie da się tego ugasić z ziemi.

Czasami cwaniactwo jest silniejsze niż rozsądek…

Pomimo apeli, pomimo naszych uwag, że las naprawdę pali się bardzo szybko i bardzo trudno go ugasić, w tym roku, w trakcie upałów, na początku czerwca, mieliśmy pożar lasu. Przyjechaliśmy na miejsce momentalnie po zgłoszeniu z punktu alarmowego nadleśnictwa, który zaobserwował dym nad lasem. Co się okazało? W tym miejscu ktoś palił ognisko! Nawet piekł sobie tam kiełbasę.    W pewnym momencie ogień zaczął się rozprzestrzeniać po ściółce leśnej. Widać było, że ten człowiek próbował gasić pożar, bo zobaczyliśmy gaśnicę samochodową, ale bezskutecznie. Najgorsze w tym jest to, że nie poinformował żadnych służb o tym zdarzeniu. Odjechał. I dopiero z kamer nadleśnictwa zauważyliśmy w porę pożar. Na szczęście był pożar ściółki, który zidentyfikowaliśmy ok godz. 18:00. Dyżur w punkcie alarmowym trwa do 20:00. Jeżeli do tej pory byśmy go nie zauważyli i zidentyfikowali dopiero nad ranem, na pewno byłby to już pożar nie tylko ściółki leśnej, ale pożar wierzchołkowy drzew, który naprawdę trudno ugasić, byłyby już spalone hektary lasu.

Co z jazdą samochodem po lesie?

Ruch pojazdami silnikowymi w lesie dopuszczony jest tylko drogami publicznymi. Samochodem można wjechać do lasu drogą leśną tylko wtedy, gdy jest wyraźnie ona oznaczona drogowskazami dopuszczającymi ruch (np. wskazany jest kierunek i odległość dojazdu do miejscowości, ośrodka wypoczynkowego czy parkingu leśnego). Nie dotyczy to ograniczenie inwalidów, którzy poruszają się pojazdami przystosowanymi do ich potrzeb. Na drogach leśnych nie muszą być ustawione szlabany i znaki zakazujące poruszania się po nich, gdyż zakaz ten wynika wprost z zapisów ustawy o lasach. Obowiązuje on cały rok, nie tylko w okresie zagrożenia pożarowego. Jeżeli już wjeżdżamy do lasu, to pamiętajmy, gdzie parkujemy. Nasze katalizatory w samochodach są tak nagrzane, że też mogą spowodować pożar.

Praktycznie codziennie słyszymy o śmieciach wyrzucanych do lasu... kolejna zasada z nimi właśnie jest związana...

Dokładnie. Jeżeli jedziemy do lasu to pamiętajmy – nie zostawiajmy w nim śmieci. Pamiętajmy o tym, żeby zabrać je ze sobą. To nie jest kwestia tylko estetyki, że będą one przeszkadzać innym odwiedzającym las. Śmieci to duże zagrożenie dla zwierząt leśnych. Na przykład do pustej butelki po słodkim napoju wchodzi mnóstwo owadów. Widziałem butelki, które były pełne owadów, już martwych, które nie były w stanie z takiej butelki wyjść. Była to dla nich śmiertelna pułapka. To wielka strata dla przyrody. Czyli pamiętajmy – nie zaśmiecajmy lasu!

Mamy o kogo dbać w naszych lasach. Kolejna zasada ich właśnie dotyczy...

Zgadza się. Na terenie Nadleśnictwa Pułtusk i w lasach wokół Pułtuska mamy mnóstwo dzikich zwierząt, czasem bardzo rzadkich. Żyją u nas m.in. bielik i bocian czarny. Bocianów czarnych w Polsce jest raptem około półtora tysiąca par, a u nas gniazduje kilka par. W naszych lasach można tez spotkać wilki. Wiele osób bardzo obawia się spotkania się z nim. Natomiast wilka tak naprawdę bardzo trudno zobaczyć na swojej drodze. Po pierwsze dlatego, że on pierwszy nas zauważy, usłyszy i odejdzie. Jego zmysły są    bardzo wyostrzone. Może nie widzi dobrze, bo ostro widzi na odległość ok. 30 metrów, ale ma inne zmysły, jak węch, słuch. Ja, pracując w lesie od dwudziestu lat, kilka razy spotkałem wilka, w dużej odległości, ok. 100 metrów. Musiałem praktycznie wpatrywać się w jego stronę, a on odszedł swobodnie, niespłoszony. My też tak spokojnie powinniśmy się zachowywać. Jeżeli już faktycznie spotkamy wilka w lesie w trakcie spaceru powinniśmy zatrzymać się i oddalić – nie uciekać, nie krzyczeć. Trzeba wycofać się delikatnie i on na pewno nie zaatakuje. To nie jest pies, to jest dzikie zwierzę, a dzikie zwierzę boi się człowieka, unika z nim spotkania. Zagrożenie od wilka jest niewielkie dla osób spacerujących w lesie, ale musimy pamiętać, żeby dzikich zwierząt nie dokarmiać, nie zostawiać w lesie resztek jedzenia. Jeżeli je zostawimy dzikie zwierzęta przyzwyczają się do łatwo dostępnego pokarmu i jeżeli wilk takie miejsce znajdzie, będzie tam przychodził regularnie, będziemy mogli częściej spotkać takiego osobnika i może być to sytuacja groźna.

A co z dzikimi psami, one też budzą obawę...

Częściej niż wilka, spotkamy w lesie dzikie psy. One są większym dla nas zagrożeniem. Dziki pies nie obawia się człowieka, jest wilkiem udomowionym tak naprawdę, który nie czuje przed człowiekiem respektu. Może zaatakować, więc powinniśmy w takiej sytuacji jak najszybciej oddalić się z tego miejsca i zaalarmować odpowiednie służby.

Las to nie tylko wilki i dzikie psy... Jest wielu chętnych na selfie z łosiem, jeleniem, dzikiem... To bezpieczne zachowanie?

Lasy wokół Pułtuska pełne są zwierząt. Można spotkać mnóstwo łosi, jeleni, są sarny, chronione bobry i wiele innych. Pamiętajmy, że nawet jeśli mamy do czynienia z niepłochliwym zwierzęciem, jakim na przykład jest łoś, nie podchodźmy do niego, nie próbujmy robić sobie z nim selfie, bo ono też jest dla nas zagrożeniem. Może zachować się w sposób niekontrolowany. Tu też przypomnę, żeby nie dokarmiać takich zwierząt. Naprawdę w lesie mają mnóstwo pokarmu i bez problemu go sobie znajdują. Samo dokarmianie, zbliżanie się bardzo blisko mogą spowodować, że zostaniemy pogryzieni albo kopnięci przez łosia.

Znajdujemy zwierzę ranne, albo samotnego malucha na łące, w trawie. Co robimy? Gdzie szukamy pomocy? Który weterynarz pomoże w takiej sytuacji?

Często spacerując w lesie można spotkać zwierzę ranne, a także takie, które – może nam się wydawać – jest „porzucone” przez mamę. Pamiętajmy jednak, że matki dzikich zwierząt zostawiają je np. ukryte gdzieś na łące, ale o nich nie zapominają. Przychodzą do łoszaka czy do sarny karmią je raz, czasami dwa razy dziennie. A ukrywają je dlatego, żeby nie pokazywać drapieżnikom, gdzie    znajduje się młode. Maluch jest bezzapachowy i drapieżnik go nie zauważy, nie wyczuje na łące, w wysokiej trawie. Także nie podchodźmy do nich, nie dotykajmy, odejdźmy. W lesie możemy spotkać się z inną sytuacją – znalezieniem rannego zwierzęcia, często z kolizji drogowych. I jemu warto udzielić pomocy, zawsze trzeba próbować jej udzielić dzwoniąc do odpowiednich służb. W każdej gminie pełni dyżur lekarz weterynarii. Ma on obowiązek przyjechać, zbadać zwierzę i stwierdzić czy można mu pomóc. Jeśli tak, zwierzę zawożone jest do kliniki dzikich zwierząt czy do ośrodków rehabilitacji. Tam pacjent dochodzi do pełni sprawności i najczęściej jest wypuszczany do swojego środowiska. Kontaktu do lekarza weterynarii, który przyjedzie na miejsce kolizji należy szukać na stronach internetowych gmin. Tam wskazany jest numer telefonu i klinika, która ma podpisana umowę na zabezpieczenie takich zwierząt powypadkowych.

Las to terapeuta. Odskocznia od rzeczywistości. Czy odcinamy się od niej całkowicie, czy jednak zabieramy do lasu trochę nowoczesności w postaci telefonu?

Mimo tego że chcemy odciąć się od codziennego pośpiechu, warto telefon ze sobą zabrać. Na terenach leśnych wokół Pułtuska jest zasięg telefonii komórkowej. Jeżeli zgubimy się telefon pomoże zlokalizować nas przez służby, do których zadzwonimy.

...tym bardziej że Lasy Państwowe stworzyły aplikację mBDL... Ja sama, odkąd moi znajomi zgubili się w lesie, mam ją w swoim telefonie.

Tak. Można ją bezpłatnie ściągnąć na telefon. Jest w niej możliwość zaznaczenia punktu, z którego startujemy, w którym na przykład zatrzymaliśmy się samochodem, z którego ruszamy w las. Możemy też włączyć stałe oznaczanie trasy. I jeżeli zgubimy się, możemy później wrócić do punktu wyjścia, telefon poprowadzi nas po tej samej trasie wprost do naszego samochodu. Możemy też współrzędne samochodu wskazać służbom, które będą poszukiwać naszego auta, jeżeli już faktycznie znajdziemy się w zupełnie innej miejscowości niż ta, do której szliśmy... Aplikacja mBDL jest bardzo przydatna w lesie, warto ją mieć.

Poza aplikacją co nam pomoże, kiedy stracimy orientację w leśnym terenie?

Są podstawowe zasady, które ułatwią zlokalizowanie tego, gdzie jesteśmy. Każdy las podzielony jest na sektory, tzw. oddziały. Na Mazowszu są to regularne prostokąty. Na wierzchołku każdego z nich są tzw. słupki oddziałowe, opisane. Każdy prostokąt ma swój numer i na tej podstawie można w bardzo prosty sposób dokładnie zlokalizować się na mapie mBDL. Poza tym możemy powiedzieć służbom, w którym znajdujemy się oddziale, gdzie powinni nas szukać.

Złapała nas burza w lesie. Co wtedy?

Podczas burzy w lesie jest naprawdę niebezpiecznie. Trzeba wybrać odpowiednie miejsce, żeby ją przeczekać. Nie może być to las stary, gdzie jest mnóstwo suchych gałęzi na wierzchołkach drzew. Trzeba wejść w młodnik, młody, gęsty las. Tam pioruny nas nie dosięgną, bo pioruny ściągają wysokie drzewa. W niskim lesie jest bezpieczniej, nie upadnie żadna, oderwana gałąź, nie przewróci się drzewo. Na czas burzy odłóżmy na bok telefon, on też ściąga pioruny. Przeczekajmy czas burzy w takim właśnie miejscu.

Ktoś wyrzuca do lasu śmieci, jeździ w niedozwolonych miejscach quadem – jest bezkarny?

My leśnicy profesjonalnie wykonujemy swoją pracę. Wszyscy pracownicy nadleśnictwa ukończyli studia leśne, dbamy o lasy dla obecnych i przyszłych pokoleń. Udostępniamy las dla ludzi, dla wypoczynku, udostępniamy również drewno dla przemysłu, tworzymy miejsca pracy. Dbając o las musimy także zwrócić szczególną uwagę na zagrożenia. Nie możemy być jednocześnie we wszystkich miejscach, ale wspomagamy się sprzętem, fotopułapkami. Tam, gdzie notorycznie pojawiają się śmieci, gdzie ktoś traktuje las jak śmietnik, porządkując sobie podwórko – tam te kamery wiszą. Jeżeli widzimy, że notorycznie ktoś wjeżdża quadem, albo autem do lasu, również obserwujemy to miejsce i taka osoba musi się liczyć się z tym, że zostanie zidentyfikowana i poniesie konsekwencje za wjazd do lasu.

Mówił mi Pan, że wilki i dzika zwierzyna nie są największym zagrożeniem w lesie. Co zatem nim jest?

Uważam, że większym zagrożeniem są małe pajęczaki, które mają kilka milimetrów – kleszcze. Mam takie urządzenie idealnie nadające się do wyciągnięcia kleszcza, który wkręci się w naszą skórę (od red. – zobaczycie je na naszym FB). Warto wiedzieć, że kleszcz nie zainfekuje nas w ciągu doby. Później wkręci się w naszą skórę i już możemy być zakażeni i boreliozą, i drugą ciężką chorobą, którą przenoszą kleszcze – odkleszczowym zapaleniem opon mózgowych – jest na to szczepionka, warto zaszczepić się przed sezonem kleszczowym, a sezon kleszczowy w Polsce trwa, można powiedzieć, cały rok, bo jeżeli nie mamy zim to kleszcze w temperaturze 5 stopni już są aktywne. Jeżeli wróciliśmy ze spaceru w lesie i widzimy, że kleszcz wkręcił się nam w skórę – a kleszcze najczęściej wkręcają się w miejsca, gdzie jest cienka skóra, czyli w pachach, pachwinach, i tam ich m.in. szukajmy – specjalnym urządzeniem skutecznie się go pozbędziemy. Pętelka, która zaciśniemy na kleszczu spowoduje, że wyciągniemy go w całości. Ona zaciśnie się, ale nie przetnie pajęczaka, nie zostanie ani odnóże, ani żadna inna część jego ciała. Jest to bardzo istotne, dlatego, że jeżeli rozerwiemy kleszcza i on nas zainfekuje, to jest duże prawdopodobieństwo, że będziemy chorzy. Więc pamiętajmy mamy dobę na to, żeby kleszcza znaleźć na skórze. Usuwajmy go, nie bójmy się tego, zakupmy w aptece urządzenie do wyciągania kleszczy. Nie próbujmy pęsetami, nożyczkami, nie zalewajmy go olejem, nie zakrywajmy masłem! Nie jest to dobry pomysł. Jeżeli kleszcza potraktujemy masłem on nie będzie w stanie oddychać, zwymiotuje i od razu będziemy zainfekowani chorobami, które przenosi. Także szybko reagujmy i wyciągajmy go w całości, nie rozrywając go. Jeżeli fragment kleszcze zostanie rana będzie się goić długo i może dojść do dodatkowej infekcji.

Podoba się nam leśna roślina, wrzosy, konwalie, nawet małe sosny czy brzozy. Wykopujemy, zabieramy i sadzimy w przydomowym ogródku. Co Pan na to?

Akurat teraz na spacerze zidentyfikowaliśmy storczyka – kruszczyka szerokolistnego, gatunek częściowo chroniony, który przypomina trochę tę domowe. Będąc w lesie pamiętajmy – nie niszczmy roślin, nie wykopujmy ich, nie przekopujmy do swoich ogródków. Takie storczyki, czy inne kwiaty naprawdę mogą być rzadkimi roślinami chronionymi. Niszcząc ich stanowisko w lesie traci polska przyroda. Może to być przecież jedyne ich stanowisko na Mazowszu. Więc uważajmy, nie niszczmy, pozostawmy je w takim stanie, jak je zaobserwowaliśmy. Cieszmy się ich widokiem, zróbmy im zdjęcie, ale nie wykopujmy. W przydomowych ogródkach one nie wyrosną. Potrzebują środowiska leśnego, żeby wzrastać. Przy domu uschną i nic z nich już nie będzie...

Stare drzewa nie są wstanie przystosować się do zmian klimatu. Jak leśnicy dbają o to, by lasem cieszono się za 100 i więcej lat?

Jako leśnicy dbamy o las i patrzymy na jego zdrowotność. Dla nas ważne jest, żeby las istniał teraz, ale żeby cieszyły się nim także przyszłe pokolenia. Wiemy, że są zmiany klimatu, że lata są bardzo upalne, zimy są bezśnieżne, warunki pogodowe są ekstremalne rok do roku. Jako leśnicy, mając wiedzę ekspercką, obserwujemy, że stare drzewa nie są w stanie przyzwyczaić i przystosować się do tych zmian klimatu. Tylko młode pokolenie, które pojawia się, jest na tyle elastyczne, że jest w stanie zareagować na te klimatyczne zmiany, na obniżenie poziomu wód gruntowych. Młode sosny są w stanie rozbudować system korzeniowy. Inne drzewa też są w stanie zareagować na te ekstremalne warunki pogodowe. Możemy wszyscy zrezygnować z papieru, z drewna, możemy zaprzestać pozyskania drewna, możemy nie wycinać drzew, ale ten las będzie się starzał. Aktualnie średni wiek drzew lasów w Pułtusku i wokół miasta to 62-63 lata. Jeżeli nie będziemy drzew wycinać, ten wiek będzie cały czas rósł. Stare lasy będą coraz mniej stabilne, coraz bardziej narażone na wiatry, susze, będą zamierać. W konsekwencji las zaniknie. Powstanie jakiś etap sukcesji leśnej, tak ten las oczywiście się odtworzy, ale w perspektywie 100 lat, a może nawet dłuższego czasu... My, leśnicy dbając o las, chcemy zachować ciągłość lasu, ciągłość dla tych i przyszłych pokoleń, który oprze się wszelkim zmianom klimatycznym.

Drewno jest produktem doskonałym, ekologicznym, odnawialnym... lubimy otaczać się drewnianymi przedmiotami... Wycinka drzew nie spotyka się jednak z powszechną aprobatą...

W lesie, dbając i chroniąc jego najcenniejsze fragmenty, pozyskujemy, wycinamy drzewa, a drewno dostarczamy miejscowej ludności i do lokalnych zakładów przemysłu drzewnego. Wiele osób lubi przecież mieć drewniane stoły, krzesła, podłogę z drewna. W naszym regionie jest wiele zakładów, które przerabiają drewno, a średnio statystyki mówią, że każdy tysiąc metrów pozyskanego drewna    tworzy dwa i pół miejsca pracy. Są to miejsca pracy w przemyśle w transporcie. Drzewa wycinamy w ramach zabiegów pielęgnacyjnych. Średnio raz na 10 lat każdy drzewostan, każdy las, który posadziliśmy lub ten, który się sam odnowił, musimy pielęgnować. Na początku las jest bardzo gęsty. Drzewek jest około 10 tysięcy na hektarze, czasem więcej. Wymagają one światła, wody. My leśnicy wiemy, że aby las był stabilny, zdrowy, każde drzewo musi mieć koronę i przestrzeń do życia, dlatego regulujemy ilość drzew, które rosną na danej powierzchni. W pewnym wieku, np. około stu lat dla sosny – drzewa zaczynają obumierać. Dlatego, myśląc o następnym pokoleniu, które zapewne też chciałoby oglądać zdrowy las, wycinamy takie drzew i na to miejsce sadzimy młody zdrowy las.

Dziękuję za rozmowę i spacer

Anna Jadaś

 

 

Rozmowa z Krzysztofem Rylskim powstała w ramach naszego wakacyjnego cyklu "(Nie w) Pakuj się na wakacje!". Filmy, jakie powstały podczas spaceru możecie zobaczyć na naszym profilu FB oraz na stronie www.pultusk24.pl

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 26/07/2025 16:51
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do