Reklama

Trwa przebudowa budynku koszarowego, który kiedyś kupiła Gmina Pułtusk i który jest remontowany i przebudowywany na budynek mieszkaniowy przez spółkę SIM „Północnego Mazowsza”. Jest duża szansa, że jeszcze w tym roku mieszkania będą gotowe. Cieszę się, że aneks do umowy podpisany przez burmistrz Beatę Jóźwiak został zmieniony w porównaniu do propozycji, którą spółka przedłożyła mi, i którego podpisania kategorycznie odmówiłam. Kiedyś przyjdzie czas, aby przedstawić całą historię tej inwestycji. Dziś warto, wyciągając wnioski z przeszłości, spróbować zadbać o przyszłość.

Jeden odbudowany budynek będzie pięknym wyjątkiem w przestrzeni dawnych koszar. Cała reszta to powód do wstydu dla włodarzy naszego miasta. Wiele lat temu samorządy (miejski i powiatowy) mogły skorzystać z prawa pierwokupu i za stosunkowo niedużą kwotę przejąć całe koszary. Co ważne – nie były one wtedy zdewastowane. Nie skorzystały z tej możliwości.

Co stało się z nimi później – wszyscy wiemy. Pułtuscy samorządowcy i lokalni politycy, także z partii przez dwie kadencje rządzącej Polską, wiedzą jednak coś jeszcze. Na właścicielu zrujnowanych koszar ciążą od wielu lat mandaty i kary za niszczenie zabytków i wycinkę drzew. Wraz z odsetkami są to już zapewne miliony. Równocześnie na cały kompleks nie ma pomysłu i każda oferta zakupu, nawet fragmentu, spotyka się z przychylnością. Gmina Pułtusk kupiła jeden budynek, prywatny inwestor wieżę. Równocześnie od co najmniej kilku lat, wobec zagrożenia ze wschodu, nasz kraj inwestuje potężne środki w armię, w tym w tworzenie nowych jednostek i garnizonów.

Łącząc te dwa fakty chyba nie tylko mi powinien się nasunąć pomysł, aby zainteresować Ministerstwo Obrony zadłużonymi za milionowe mandaty i kary, koszarami w Pułtusku. Zasądzone kary finansowe są zapewne nie do odzyskania, więc rozliczenie ich przy ponownym przejęciu przez skarb państwa obiektu, wydaje się być dobrą opcją. Aż dziw bierze, że mając wicepremiera z naszego terenu, lokalni politycy związani z PiS i PSL sprawy nie spróbowali w ten sposób rozwiązać.

Kiedy w ubiegłym roku pełniłam obowiązki burmistrza Pułtuska, spadło na mnie tysiące spraw i problemów. Pamiętają państwo zapewne, jak dynamiczna była sytuacja w TBS, PEC, PWiK, etc. Kilkanaście godzin pracy na dobę nie wystarczało, aby wszystko ustabilizować, załatwić, rozwiązać. O tych koszarach jednak też wtedy myślałam. Pilniejsze tematy, a także złożoność problemu koszar sprawiły, że sprawa do dziś nie została rozwiązana.

Rząd Polski inwestuje w armię bardzo dużo. Kupujemy nową broń, ale także zwiększamy liczebność armii. Już w tej chwili służy w niej ponad 200 tysięcy żołnierzy, a zapowiedzi premiera Donalda Tuska mówią o nowoczesnej armii, co najmniej 300 tysięcznej. Nowych garnizonów będzie więc potrzeba dużo. Tylko w ostatnich latach zbudowano, rozbudowano, albo robi się to w tej chwili, infrastrukturę jednostek w Ciechanowie, Ostrołęce, Kolnie, Nowym Mieście nad Pilicą, etc. Potrzeby armii są ogromne.

Myślę, że pomysł, aby spróbować zabiegać o powrót do Pułtuska wojska, jest wart rozważenia i popracowania nad nim. Wiem, że wydawać się to może nierealne i niemożliwe, ale wiem też, że najwspanialsze dzieła ludzkości wydawały się niektórym nierealne i niemożliwe. Trzeba być ambitnym, a Pułtusk ambitnym być musi, bo na to zasługują jego mieszkańcy.

Gdyby więc władze samorządowe Pułtuska zechciały spróbować o taki temat zawalczyć, to deklaruję swoją pomoc. Uratujmy zabytkowe koszary i sprawmy, że Pułtusk znów będzie miał swoje wojsko.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do