
Od czasu do czasu - felieton byłego naczelnego
Żeby była jasność. W tej sprawie nie jesteśmy bezstronni. Wprost przeciwnie – czujemy się w obowiązku wobec Pułtuska być bardzo stronniczą gazetą. Zdecydowanie, jednomyślnie i bezdyskusyjnie protestować będziemy zawsze przeciw działaniom mającym na celu zbyt mocne skojarzenie Pułtusk z muzyką zwaną popularnie „disco – polo” . Koncert czy nawet koncerty – tak, gala – budzi już nasze lekkie obawy, przegląd – budziłby większe, a festiwal sprowokowałby do rozdzierania szat przed urzędem miasta.
Pułtusk to miasto z jedną z najdłuższych historii na Mazowszu, miasto pełne ciekawych zabytków, miasto z tradycjami kulturalnymi bogatszymi niż niejedna stolica województwa - wystarczy wspomnieć pierwszy teatr na Mazowszu! Wreszcie - miasto urodzin Krzysztofa Klenczona – twórcy muzyki, bynajmniej, nie disco – polo!
Jeśli więc chcemy budować jasny i spójny wizerunek ambitnego miasta dla ambitnych turystów to nie możemy sobie pozwolić na przyklejenie się łatki miasta muzyki łatwej i przyjemniej. Po prostu stać nas na ambitniejsze rytmy!
Szanowny Panie Burmistrzu
Pułtusk przypomina dziś, trochę zaniedbaną, trochę słabo posprzątaną, wyposażoną w nie najlepiej wyprane obrusy i starym sprzęt w kuchni, restaurację. Dajmy jej roboczą nazwę „Restauracja nad błękitną Narwią”. Jest zaniedbana ale ma duszę, tradycję, całkiem niezłą, choć trochę monotonną i dawno nie zmienianą, kartę. Ma też trochę wiernych fanów i znacznie więcej potencjalnych fanów, którzy coś tam gdzieś słyszeli, że w knajpie tej jest najdłuższy bar w Europie!
Trzeba więc restaurację trochę odświeżyć, unowocześnić, kupić nowe zastawy, w nowy sprzęt wyposażyć kuchnię, odnowić zabytkowe obrazy na ścianach, wycyklinować dębową podłogę, poszerzyć menu i zadbać o inteligentną reklamę. Ale na miłość Boską – nie wolno zacząć serwować hamburgerów z mikrofalówki, tłustych frytek i rozgazowanej coli! Wiem, że wielu, nawet bardzo wielu to żarcie nawet smakuje. Sądzę jednak, że w tym przypadku demokracja jest zdecydowanie najgorszym z systemów. Nie idźmy więc na łatwiznę i nie psujemy naszej wspaniałej, wiekowej restauracji.
Krzysztofie – nie idź tą drogą!!!
W dzisiejszych czasach opinię popsuć sobie łatwo, oczyścić się potem - trudno. Moim zdaniem wystarczy dwa – trzy lata zbyt intensywnego grania disco-polo w Pułtusku aby w powszechnej opinii stać się (nie daj Boże!!!) zagłębiem, stolicą albo jeszcze czymś innym tejże muzyki!!!
Gusty (także muzyczne) są pewnego rodzaju identyfikacją dla grup społecznych i jak się okazuje politycznych. Staram się więc zrozumieć polityczną konieczność zagrania w Pułtusku tych, a nie innych rytmów. Rozumiem nawet palącą potrzebę wywiązania się ze swoistego rodzaju obietnicy wyborczej – wszak disco – polo - nasz Burmistrz zaczął swoją kampanię!
W sierpniu br. ma się odbyć w Pułtusku przegląd tejże muzyki. Na pewno będą tłumy, poziom bruku na pułtuskim rynku obniży się o 2 milimetry w wyniku rytmicznego podskakiwania tysięcy fanów. „Majteczki w kropeczki” i inne hity zawładną grodem nad Narwią. Zwolennicy tej muzyki będą porównywać niepoliczalne tłumy z frekwencją na Festiwalu Klenczona. Na sztuki na pewno wyjdzie im lepiej... ale czy o to chodzi?
Panie Burmistrzu – więcej kwiatów we włosach, a mniej majteczek w kropeczki!
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie