Reklama

Skoczyłbym za Tobą w ogień! ​​​​​​​Czyli prawie 34 lata służby bryg. mgr. Jacka Skurzyńskiego – Zastępcy Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Pułtusku

07/02/2025 17:07

Skoczyłbym za Tobą w ogień! - rzucamy obietnice deklarując, że zrobimy dla kogoś wszystko, by mu pomóc. Jednak ostatecznie nie każdy zdecydowałby się na taki krok, jaki dla strażaków jest codziennością. Jak to jest wejść do płonącego domu, ratować ludzi z wypadku, zwierzęta, majątek? Jak pracować w skrajnych warunkach i ekstremalnych temperaturach, w dramatycznych okolicznościach, często związanych ze śmiercią, w grubych, ciężkich ubraniach, maskach, z aparatem powietrznym na plecach… Opowiedział nam o tym bryg. mgr Jacek Skurzyński, Zastępca Komendanta Powiatowego PSP. W służbie przepracował prawie 34 lata. Kiedyś trzeba – odpowiedział na pytanie czy nie za wcześnie na emeryturę… 7 lutego to ostatni dzień służby Komendanta w pułtuskiej PSP...

Czy nie za często deklarujemy to skakanie w ogień?

W przypadku strażaków ma to uzasadnienie. Każdy z nas składa bowiem ślubowanie. W rocie ślubowania jest zapisane „uroczyście ślubuję być ofiarnym i mężnym w ratowaniu zagrożonego życia ludzkiego i wszelkiego mienia - nawet z narażeniem życia. To przysięga! W przypadku „cywila”, to już zupełnie co innego.

Najgorsze w tym, co się robi jest „bylejakość”. Znany jest Pan z tego, że takiej postawie mówi Pan zdecydowane „Nie”. „Nie” dla pobłażania, „Nie” dla fuszerek, „Nie” dla „jakoś to będzie, może się nie zawali, nie zapali”…

…bo jak coś robimy, to róbmy to najlepiej jak potrafimy, zgodnie z przepisami i tak, żeby miało to przysłowiowe ręce i nogi. Ta „bylejakość” może czasami kosztować… i nie chodzi tu wyłącznie o podwójny wysiłek. Więc lepiej od razu zrobić coś solidnie. Raz, a dobrze.

Ile lat pracuje Pan jako strażak. Jaka jest Pana historia…

Służbę w straży pożarnej zacząłem 2 września 1991 roku. Był to trochę… przypadek. Kończąc szkołę średnią w tamtych czasach funkcjonowała jeszcze dwuletnia zasadnicza służba wojskowa. Nie do końca byłem zwolennikiem pójścia do wojska. I jak często w takich sytuacjach… zadecydował trochę przypadek. Brat mojego kolegi, z którym chodziłem do szkoły średniej, był strażakiem i to on namówił nas do zostania strażakami. Złożyliśmy dokumenty do - wtedy jeszcze Szkoły Chorążych Pożarnictwa w Poznaniu, i po zdanych egzaminach jako kadeci rozpoczęliśmy służbę i kształcenie.

Z dniem 1 stycznia 1992 roku powstała Państwowa Straż Pożarna, a nazwę uczelni zmieniono na Szkołę Aspirantów PSP. Więc rozpocząłem szkołę chorążych, a skończyłem szkołę aspirantów. Po dwóch latach w Poznaniu i uzyskaniu stopnia mł. asp., w lipcu 1993 r. rozpocząłem służbę w Komendzie Rejonowej PSP w Ciechanowie – Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza w Pułtusku (był to czas, kiedy w Pułtusku nie było komendy i podlegaliśmy pod komendę w Ciechanowie). Wtedy strażacy mieli swoją siedzibę w starym budynku nad kanałkiem przy ul. Staszica, a dowódcy jednostki, kwatermistrz i ja, który objąłem stanowisko ds. kontrolno-rozpoznawczych (zajmowałem się kontrolami i odbiorami obiektów) mieliśmy siedzibę przy ul. Świętojańskiej na piętrze, w budynku Cechu Rzemiosł Różnych. Jednocześnie trwała już budowa nowej strażnicy, w której obecnie znajduje się Komenda Powiatowa. W grudniu 1996 r. zostałem przeniesiony do Komendy Rejonowej PSP w Ciechanowie, gdzie wykonywałem te same zadania, ale na terenie rejonu ciechanowskiego i pułtuskiego. Z dniem 1 stycznia 1999 r. powstały powiaty. Wtedy też powstała Komenda Powiatowa PSP w Pułtusku, do której zostałem przeniesiony z Ciechanowa na stanowisko Dyżurnego Operacyjnego Powiatu. Po 3 latach powróciłem na stanowisko ds. kontrolno-rozpoznawczych, gdzie dodatkowo zajmowałem się sprawami związanymi z bezpieczeństwem i higieną służby. W 2016 r. zostałem Zastępcą Dowódcy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej, a potem Dowódcą jednostki. Z dniem 1 października 2020 roku Mazowiecki Komendant Wojewódzki powołał mnie na stanowisko Zastępcy Komendanta Powiatowego PSP w Pułtusku.

W okresie służby podwyższałem swoje wykształcenie i kwalifikacje zawodowe. W 2005 ukończyłem studnia licencjackie, a w roku 2007 studnia magisterskie. Następnie, w 2008 r., studnia podyplomowe w zakresie Bezpieczeństwa i Higieny Pracy oraz w 2015 r. 3 semestralne studia podyplomowe w Szkole Głównej Służby Pożarniczej.

Co zmieniło się w pracy na przestrzeni lat? Jak kiedyś pracowali strażacy, w jakich warunkach, na jakim sprzęcie?

Oprócz czerwonego koloru samochodów pożarniczych to zmieniło się bardzo dużo. Począwszy od warunków służby (wspominałem o starym budynku nad kanałkiem), poprzez umundurowanie specjalne i środki ochrony indywidualnej strażaka, kończąc na sprzęcie, którym pracują strażacy. Przez lata zmieniała się również ilość zdarzeń. I tak dla przykładu, w roku 1993 wszystkich zdarzeń na terenie rejonu było około 100, a w roku 2024 – 765 (w poprzednich 2 latach zdarzeń było jeszcze więcej).

Czym teraz zajmuje się Straż?

Najogólniej mówiąc „walką z pożarami, klęskami żywiołowymi i innymi miejscowymi zagrożeniami”. Pożary i wypadki to podstawowa nasza działalność. Tutaj na przestrzeni lat zmienia się tylko ilość tych zdarzeń. Bo z roku na rok pożarów jest coraz mniej, a wzrasta ilość tzw. miejscowych zagrożeń. Wśród miejscowych zagrożeń, oprócz wypadków drogowych, jest też udzielanie pomocy innym służbom (np. Policji, Zespołom Ratownictwa Medycznego), jak chociażby otwarcie zamkniętych drzwi do mieszkania, bo policja otrzymała zgłoszenie, że brak jest kontaktu z osobą od kilku dni, albo że osoba jest chora, leżąca, jest kontakt słowny, ale nie jest w stanie dojść do drzwi i ich otworzyć. Więc do takich zdarzeń również wyjeżdżamy.

Byłam świadkiem próby dostania się do mieszkania przez balkon…

Zawsze staramy się w takich sytuacjach wybrać mniejsze zło. Jeżeli wchodzimy przez drzwi jest to już wejście siłowe i na ogół drzwi lub futryna ulegają uszkodzeniu. Dlatego warto najpierw zrobić rozpoznanie, bo czasami okno jest niedomknięte, balkon uchylony i udaje się wejść do mieszkania, domu nie wyrządzając szkód podczas naszych działań.

A te nieszczęsne „kotki z drzew” też ściągacie?

Czasami też. Tylko w takich sytuacjach zgłaszający powinni mieć na uwadze, że jak taki kotek wszedł na drzewo, to w większości przypadków jak zgłodnieje, to sam z niego zejdzie. W poprzednich latach przy mroźnych zimach mieliśmy sporo zgłoszeń do przymarzniętych do lodu łabędzi na kanałkach i rzece. Trafiają się też większe zwierzęta. Na przykład koń, który wpadł do przydomowej piwniczki lub krowa, która utknęła w błocie w stawie. Do takich zdarzeń też wyjeżdżamy.

Jest też sezonowość zdarzeń… np. pożary traw, czad…

Tak. Wiosna to pożary traw, chociaż to też zależy od przebiegu aury. Jeżeli wilgotność jest większa i wyższe temperatury, to wegetacja przebiega szybciej i tych pożarów jest stosunkowo mniej. Natomiast w różnych latach różnie to przebiegało. Sezon zimowy, sezon grzewczy, to z kolei nagminne pożary sadzy w kominach…

Z czego wynikają takie zdarzenia? Lekkomyślność, brak wyobraźni, odpowiedzialności?

Z każdego po trosze. Właściciele, zarządcy bądź użytkownicy obiektów, tam gdzie obiekt jest opalany paliwem stałym (drewno, węgiel) raz na kwartał powinni usuwać zanieczyszczenia z przewodów kominowych, a niestety dość często czynności te nie są wykonywane.

Mieliśmy ostatnio taką akcję straży na ul. Świętojańskiej.

Tak, dokładnie.

Jak gasimy taki komin? Woda czy bombka?

My używamy przede wszystkim tzw. „bombek” z proszkiem gaśniczym, które podajemy od góry komina. Woda to ostateczność, a jeżeli już, to w bardzo małych ilościach podawana przy pomocy tzw. lancy kominowej od dołu komina. Czasami akcje te są długotrwałe, bo strażacy muszą usunąć cały materiał palny zarówno z pieca, jak i komina.

Gdybyś się nie bał, popełniłbyś błąd” – przeczytałam jakiś czas temu w wywiadzie ze strażakiem. Czy od początku kariery Panu, każdemu strażakowi towarzyszy strach?

W pewnym zakresie – tak. Tylko ten strach trzeba starać się kontrolować. Bo gdyby strażak tylko zdawał się na strach, to myślałby – tam jest ogień, jest gorąco, ja tam nie pójdę, aparatu nie założę, po co mam narażać swoje życie! Myślę, że strach jest naturalnym odruchem. Każdy z nas się boi w pewnych sytuacjach. Tak samo strażak – to jest zwykły człowiek. Strażacy nieustannie się szkolą, ćwiczą, doskonalą. Przechodzą testy w komorze dymowej i rozgorzeniowej. Im więcej potu wylanego na ćwiczeniach, tym łatwiej później podczas realnych działaniach.

Chęć niesienia pomocy jest silniejsza niż strach?

Myślę, że tak. Każdy strażak składał ślubowanie, wiedział na co się pisze.

Tam, gdzie idzie strażak, stamtąd inni uciekają…

Właśnie… a my jesteśmy służbą wyposażoną w odpowiedni sprzęt, umundurowanie oraz środki ochrony indywidualnej, aby wejść w tą strefę niebezpieczną i prowadzić działania ratownicze (łącznie z ewakuacją osób i mienia) oraz gaśnicze.

Bał się Pan kiedyś?

Pewnie, myślę, że jak każdy. Strach to jedna z cech instynktu przetrwania. Ważne, aby ten strach nie przejął nad nami kontroli.

Jaka jest motywacja do pracy, wiedząc z czym się ona wiąże?

Myślę, że przede wszystkim chęć niesienia pomocy innym. Ale również stabilność zatrudnienia, wynagrodzenia czy możliwość wcześniejszego przejścia na zaopatrzenie emerytalne. Ci, którzy przychodzą do służby są świadomi tego, z czym się ta praca wiąże. Część kandydatów, to strażacy ochotnicy, którzy w większości przypadków mają już pierwsze szkolenie podstawowe za sobą. Niejeden z nich brał już udział w różnych zdarzeń. Myślę więc, że każdy liczy się z tym, z czym można się zetknąć, a naprawdę można zetknąć się ze wszystkim… a katalog zdarzeń jest cały czas otwarty…

Potrzebna jest pomoc psychologiczna?

Mamy taką możliwość, aby z niej skorzystać. W Komendzie Wojewódzkiej PSP w Warszawie jest zatrudniony psycholog i po traumatycznych zdarzeniach można zgłosić potrzebę rozmowy z nim. Szczególnie dotyczy to zdarzeń z ofiarami śmiertelnymi i takich, w których biorą udział dzieci. Dużo jest też przypadków, że zmiana wzajemnie się wspiera, spotyka z dowódcą, żeby przegadać pewne trudne rzeczy… ale to już są takie rzeczy z „naszego ogródka”.

Jakie akcje są dla Pana najtrudniejsze?

Te, w których ofiarami zdarzeń są dzieci. Sam mam dzieci (dorosłe) i nie wyobrażam sobie, co by się działo, gdyby to było moje dziecko… to jest chyba najtrudniejsze…

Zdarzenie w całej Pana karierze, którego nie można wymazać z pamięci…

Po każdej akcji zawsze w głowie coś zostaje… szczególnie po wydarzeniach, gdzie są ofiary śmiertelne…. Myślę, że jednym z takich zdarzeń to rozbicie się awionetki w Chmielewie gm. Pułtusk.

W pracy patrzycie na śmierć, ból, cierpienie. Jak dajecie radę. Czy to praca wymagająca bardziej siły fizycznej czy psychicznej? Jak funkcjonujecie po powrocie do domu, mając w głowie traumatyczne obrazy?

Trzeba to próbować rozgraniczać. Mamy rodziny i trzeba normalnie funkcjonować. Każdy - czy to strażak czy „cywil” - ma inną psychikę, inaczej postrzega pewne rzeczy i koduje je w głowie, w pamięci jednak zawsze coś zostaje…. Pomocne są między innymi spotkania z wcześniej już wspomnianym psychologiem oraz czasami spotkania nieformalne.

Najbardziej wymagające, męczące akcje z jakimi miał Pan do czynienia?

To akcje długotrwałe, trwające po kilka godzin. Jedna z tych większych, to pożar budynku mieszkalnego wielorodzinnego (tzw. poniemieckiego) w Pułtusku przy ul. Traugutta – pożar nocny, z dużą ilością osób do ewakuacji. Kolejna, to nowe przedszkole w Przemiarowie.

Co jest najtrudniejsze w Pana pracy?

Niepewność… niepewność tego, co może się wydarzyć. Strażacy przychodzą na służbę i nie wiadomo, co będzie się działo. Zaplanowane i prowadzone są szkolenia, ćwiczenia. Natomiast w każdej chwili czynności te mogą zostać przerwane wyjazdem do zdarzenia. Ale im dłużej pracujemy, tym z każdym rokiem przyzwyczajamy się do tego. Wraz z wzrastającym stażem służby, wzrasta też wyszkolenie, doświadczenie, obycie z pewnymi sytuacjami.

Macie Panowie świadomość, że po akcji można nie wrócić do domu…

Gdyby ktoś zakładał, że po każdej służbie może nie wrócić, to musi jak najszybciej zmienić pracę. Natomiast tragedie też się zdarzają. Przykładem jest niedawny pożar i wybuch w kamienicy w Poznaniu, gdzie zginęło dwóch strażaków, czy wcześniejszy pożar hali w Białymstoku gdzie również zginęło dwóch strażaków. Takie sytuacje niestety zdarzają się, ale myślę, że żaden ze strażaków nie zakłada, że z wyjazdu nie wróci. Może w tyle głowy ten strach jest, ale nie możemy dopuścić do tego, żeby nas paraliżował i przejął nad nami kontrolę.

Strażacy są grupą ciesząca się od lat największym zaufaniem społecznym. Czuje Pan tę sympatię na co dzień?

Od lat jesteśmy na szczycie rankingu zaufania – to bardzo miłe i za to dziękujemy. Jesteśmy służbą, która pomaga ludziom. Nawet w takich zwykłych spotkaniach daje się to odczuć. Wszelkiego rodzaju wycieczki ze szkół, przedszkoli, każda laurka sprawia, że strażacy czują się doceniani, a duża część dzieci twierdzi, że kiedy dorosną to też zostaną strażakami! Fajne to jest!

Czego nauczył się Pan będąc strażakiem?

Hmmm… Trudne pytanie. Empatia – to też… ale zastanawiam się… Cierpliwość? Z tym w moim przypadku może być ciężko, czasem jej nie mam… Chyba najbardziej odpowiedzialności.

Od lat pomaga Pan innym. Nie za wcześnie na emeryturę?

Kiedyś trzeba na nią przejść! Uważam, że po prawie 34 latach służby i tak osiągnąłem niezły wynik. Strażacy, jak i inni funkcjonariusze służb mundurowych, w większości przypadków jednak wcześniej kończą służbę i przechodzą na emeryturę. Taką decyzje podjąłem, chociaż niektórzy próbowali mnie od niej odwieść... Z tych strażaków, z którymi zaczynałem w Pułtusku służyć, nie ma już nikogo w służbie.

Czyli ta cierpliwość jednak u Pana ma się dobrze!

Od red: śmiech

Podzieli się Pan z nami planami na najbliższy czas?

Przechodząc na emeryturę nie zamierzam wciągnąć kapci, siąść przed telewizorem i resztę życia spędzić w ten sposób. Bo to jeszcze nie czas. Na początku chcę trochę odpocząć. Żona się pewnie ucieszy, bo są pewne prace remontowe w domu i na działce do wykonania odkładane na później. I co jeszcze? Jak to dalej się ułoży poczekamy, zobaczymy. W każdym razie nie planuję siedzieć w domu i raczej znajdę sobie zajęcie….

Co jest priorytetem dla strażaka. Jakimi zasadami powinien się kierować?

Kandydatom na strażaka polecam przeczytanie roty ślubowania. Tam wszystko jest napisane… Z narażeniem życia będę ratował życie ludzkie i...

Coś, co nie przestanie Pana zaskakiwać podczas akcji ratunkowych?

Ciekawość ludzi, szczególnie podczas zdarzeń drogowych i chęć nagrywania naszych działań (to jeszcze rozumiem), ale nagrywania również osób poszkodowanych - rannych i późniejsze publikowanie tych nagrań, co jest już nielegalne.

Czasami zaskakuje mnie też niewiedza, cwaniactwo innych kierowców. Nasze pojazdy jadą do zdarzeń, jako pojazdy uprzywilejowane, natomiast w kwestii tworzenia korytarza życia nasze społeczeństwo musi się jeszcze trochę do edukować. W Nowy Rok w Szczecinie w jadący na sygnałach wóz strażacki mężczyzna rzucił butelką po piwie, wybijając szybę w pojeździe i raniąc strażaków. Takie sytuacje godne potępienia i surowej kary również się zdarzają.

Obrazek, który wiele osób ma przed oczami, czyli tak zwany ześlizg, po którym zjeżdżają strażacy jest w Pułtusku?

Oczywiście, że jest. Jeśli strażnice są co najmniej dwukondygnacyjne, a sale do odpoczynku znajdują się na piętrze, trzeba usprawnić przemieszczanie się strażaków do garażu podczas wyjazdów do zdarzeń. Także ześlizgiem jest zdecydowanie szybciej niż po schodach. Pod ześlizgiem znajdują: ubranie i obuwie specjalne oraz hełm, które ubiera strażak i wsiada do samochodu.

Co Pan czuje kiedy słyszy syrenę?

Poziom adrenaliny trochę się podnosi i pojawia się pytanie, co i gdzie się wydarzyło, że potrzebna jest Straż Pożarna.

Jak podsumowałby Pan 34 lata służby…

W 1991 roku, podjąłem dobrą decyzję o zostaniu strażakiem.

 

Dziękuję za rozmowę.

Anna Jadaś

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do