
Pietras? Dwa Koła? Szutrowe dywany. Bajkowe pastwiska z końmi. Woda. Piasek. Zabytki. Pomniki przyrody. Pułtuscy (i nie tylko) cykliści od razu wiedzą co się za tym kryje. Rower! – To jeden z najpiękniejszych środków lokomocji, jaki znam. Poza życiem rodzinnym, które jest dla mnie najważniejsze, nic roweru nie przewyższa ani samochód, ani motocykl, choć motocykle są fajne... Rower jest dla mnie na pierwszym miejscu! Rower to moje życie. - mówi bohater naszego najnowszego wywiadu - Piotr Jaszczułt „Pietras”, właściciel „Dwóch Kół” – serwisu rowerów i prezes Stowarzyszenia Pułtuskie Kolarstwo Przygodowe organizującego wyprawy rowerowe dla wszystkich chętnych. O swojej pasji, miłości do rowerów, uciekaniu nimi w przyrodę i zarażaniu takim stylem życia innych opowiedział Annie Jadaś.
„Dwa koła” znajduję w górnej części miasta. Docieram tu na rowerze. Przed wejściem szyld i zabawna tabliczka rozwiewająca wątpliwości kto tu kogo pilnuje. Wjeżdżam mimo wszystko, chociaż zastanawiam się nad charakterem kota... Na podwórku zieleń. Mijam pokrytą bluszczem ścianę z bajecznie kolorowymi domkami dla ptaków, a wśród drzew znajduję ukryte malowane karmniki. Spodziewałam się dotrzeć do męskiego świata pełnego czarnych kół, śrub, maszyn, smaru, a trafiłam do rowerowej oazy. Na końcu dróżki – uśmiechnięty Piotr Jaszczułt zwany przez znajomych „Pietrasem” - mistrz od ratowania rowerów i zarażania innych miłością do nich oraz wszystkiego, co z nimi jest związane, w tym do przyrody.
To, że kocha Pan przyrodę widać chociażby po budkach dla ptaków w ogrodzie…
- To akurat pomysł żony. Budek będzie jeszcze więcej. Na razie zamieszkana jest tylko jedna. Ale zgadza się, jestem zwolennikiem przyrody. Nie lubię miejskiego zgiełku, uciekam stąd jak najszybciej. Najbardziej lubię wjechać w las, dotrzeć nad rzekę, tam, gdzie żyje życie… I w tamtą stronę staram się wyciągać ludzi podczas wypraw rowerowych organizowanych przez Stowarzyszenie Pułtuskie Kolarstwo Przygodowe. Taką stronę wycieczek chcę im pokazywać.
Rower to miłość od zawsze?
Rower był przez całe życie, jednak zrobiłem sobie od niego długą przerwę. W pewnym momencie stwierdziłem, że chcę to zmienić i muszę znaleźć czas na rower. Wtedy wyciągnąłem starą maszynę i zacząłem sobie przypominać, jak to jest... I serducho znowu zabiło!
Tak wystartowało to, co teraz Pan robi?
Powoli, rower za rowerem, człowiek za człowiekiem zaczęliśmy budować organizację, pokazywać innym, jak fajne są wyprawy rowerowe. Bo to jest jeden z najpiękniejszych środków lokomocji, jaki znam. Poza życiem rodzinnym, które jest dla mnie najważniejsze, nic roweru nie przewyższa ani samochód, ani motocykl, choć motocykle są fajne... Rower jest dla mnie na pierwszym miejscu! Rower to moje życie.
Możemy mówić o wyższość roweru nad hulajnogą elektryczną?
Rower w wielu aspektach, m.in. zdrowotnym, przewyższa hulajnogę. Jest napędzany siłą własnych mięśni, a nie przez silnik elektryczny. Jeżdżąc rowerem wyrabiamy kondycję, wdychamy więcej tlenu. Budowanie własnej kondycji – to dla mnie niesamowicie ważny aspekt jazdy rowerem. Na hulajnodze tylko stoimy, balansujemy ewentualnie ciałem i to wszystko. Poza tym nad hulajnogą trudniej jest zapanować. Nad rowerem, poprzez balans ciałem i pedałowanie, dużo łatwiej, nawet przy większych prędkościach. Mam czasami w serwisie hulajnogi. Przejeżdżam się nimi po wykonaniu naprawy i są dużo bardziej podatne na wywrotki, na uderzenia w przeszkody. Nawet hamowanie na hulajnodze wymaga dużego zaparcia się ciałem, bo jednak podczas jazdy stoimy, a nie siedzimy. Uważam, że rower jest bezpieczniejszy…
A rower elektryczny?
W sumie jest to to samo, co rower tradycyjny, tylko ma wspomaganie. Mimo, że wielu cyklistów krytykuje te rowery, ja uważam, że różnie w życiu jest. Są osoby po operacjach, mające problemy ze zdrowiem. Takim rowerem elektrycznym jak najbardziej polecam jeździć, kiedy nie można użyć własnych sił na zwykłym, tradycyjnym. I jest to też dużo bardziej bezpieczne niż hulajnoga. Aczkolwiek, jak ktoś dłużej jeździ na hulajnodze z pewnością bardziej nad nią panuje.
Podróżując rowerem więcej można zobaczyć...
Więcej zobaczyć i w więcej miejsc tym rowerem wjechać. Chociaż są terenowe hulajnogi elektryczne, takie duże, którymi ludzie jeżdżą, ale i tak uważam, że rowerem można dostać się w dużo większą ilość mało dostępnych miejsc.
Czy są jakieś złote zasady rowerzysty?
Taka złota zasada, która mi się nasuwa jako pierwsza brzmi „Nie ma złej pogody na rower, są tylko źle ubrani kolarze”. Popieram ją, bo jeździmy w zasadzie cały rok. Nie odkładamy maszyn do wiosny, na lato, tylko jeździmy nawet wtedy, jak jest śnieg do kolan. Wtedy jest jeszcze fajniej! Bierzemy rowery i jedziemy! Lasy u nas są, puszcza przepiękna i te obciążone śniegiem drzewa! To jest coś niesamowitego! Polecam wszystkim, to trzeba przeżyć, zobaczyć. Kolejne zasady to stosowanie kasku i oświetlenia na rowerze, dbałość o kondycję roweru i jeźdźcy, czyli rowerzysty! Zawsze każdego zachęcam, żeby o to dbać. Niejednokrotnie bowiem robimy więcej kilometrów i ta kondycja bardzo się przydaje. Dużo daje np. codzienne rozciąganie się nawet przez 5 minut. Ćwiczenia pozwalają komfortowo wrócić do domu po wyprawie, bez żadnego bólu, napięcia karku czy innych miejsc ciała. To takie podstawowe rzeczy, które może nie są zapisane w regulaminie, ale między nami, słownie.
Kiedy powstał serwis Dwa Koła i Stowarzyszenie Pułtuskie Kolarstwo Przygodowe?
„Dwa Koła” jakieś 3 lata temu. Natomiast wcześniej koledzy i koleżanki przychodzili do mnie z rowerami po pomoc. Także pewnie i przez to mój serwis powstał. Stwierdziłem, że skoro pomagam znajomym, może warto wreszcie zacząć pomagać wszystkim wokół. A stowarzyszenie… Jego korzenie powstały w roku 2019. Wtedy stworzyłem taką grupę – „Leśne wypady na dwóch kołach”. Tam pokazywałem wyjazdy, zamieszczałem ogłoszenia. W tamtym czasie jeździłem praktycznie sam, czasami towarzyszył mi kolega. Kiedy udało mi się namówić do wspólnej jazdy więcej osób, zaplanowałem na FB zmianę nazwy na „Pułtuskie Kolarstwo Przygodowe” . I tak powstała grupa… Bo na początku była tylko grupa na Facebooku. Oficjalnie, jako zarejestrowane stowarzyszenie, działamy od 8 marca 2024 r. Jesteśmy zwykłym stowarzyszeniem, chociaż lada chwila będziemy zmieniać się w KRS, co pozwoli nam na dużo większe działania. A powoli się rozkręcamy! Zarejestrowanie w KRS to kwestia miesiąca, dwóch.
Każdy może wziąć udział w wyprawach stowarzyszenia, ale czy każdy może do niego oficjalnie dołączyć? Mieć legitymację, etc.?
Jest nas obecnie 9 osób – założycieli. Rejestrując się w KRS chcemy otworzyć furtkę dla osób, które chcą być naszymi oficjalnymi członkami, a nie tylko sympatykami i towarzyszami wypraw, jak jest teraz. Dodam, że słuchamy wszystkich próśb naszych sympatyków, pochylamy się nad ich pomysłami na kolejne trasy. Może za jakiś czas stworzymy oficjalny klub przy stowarzyszeniu. Pracujemy w tej chwili nad statutem.
Stowarzyszenie organizuje wiele różnych wyjazdów rowerowych dla mieszkańców Pułtuska i nie tylko Pułtuska.
Raz w roku mamy cykl wyjazdów „Gdzie Narew poniesie”, taki wyjazd ma od 100 do 160 km. „W pogoni za słońcem” to kolejny cykliczny wyjazd, który co roku organizujemy - to wyjazd od 100 i więcej kilometrów. W ubiegłym roku odbyło się po raz pierwszy kolejne nasze wydarzenie - „Rowerowa Nocowanka”. Na czym polega? Pakujemy się na rowery z sakwami, namiotami i jedziemy wszyscy w wybrane, sprawdzone wcześniej, miejsce. W zeszłym roku byliśmy nad Liwcem. Było super! Trochę osób się zebrało. Były nawet 3 dziewczyny z Warszawy, które specjalnie przyjechały, żeby wziąć udział w wycieczce. Od tego roku zaczęliśmy wdrażać dłuższe wyprawy. Pierwsza - „Zimowe Mazury” - była w lutym. Pojechaliśmy na Mazurską Pętlę Rowerową, najpierw samochodem do Mrągowa, a stamtąd odjeżdżaliśmy rowerami. Drugi wyjazd, jaki się odbył to „Pokonać Bug”. Wystartowaliśmy z Pułtuska Nadbużańskim Szlakiem Rowerowym do Sokołowa Podlaskiego. Tam był nocleg i następnego dnia wracaliśmy. Ostatni wyjazd był w kwietniu tego roku. To był odcinek trasy Green Velo. Mieliśmy jechać w zupełnie innym kierunku, ale palił się park i te najpiękniejsze miejsca, które miały być na trasie nas ominęły. Ale zrekompensowaliśmy sobie to drugim dniem. Przejeżdżaliśmy przez Krainę Otwartych Okiennic, mijaliśmy dużo fajnych miejsc, cerkwie.
Mnóstwo wielbicieli i wielbicielek mają Wasze rowerowe wyprawy nazywane „Wieczorynkami”.
W tym roku odbywają się one z reguły w poniedziałki i czwartki. W czwartki są to „Wieczorynki” „na luzie”. Skierowane są do osób, które boją się, że nie dadzą rady, zwłaszcza po tym, jak obejrzą na FB nasze filmiki z wypraw, podczas których trzeba przedostawać się z rowerami przez różne krzaki… Wieczorynki stworzone są specjalnie dla nich. Są to krótsze trasy, po lepszym terenie. Chociaż jak ja buduję trasę, to staram się „wcisnąć” jakiś mały odcinek piasku, żeby rowerzyści powoli przyzwyczajali się do takich rzeczy, bo niestety na naszych terenach króluje piach. Ale udaje się to w dużej części wyeliminować. W takie czwartki przychodzi dużo nowych osób, które chcą zobaczyć, sprawdzić, jak to jest. A jak przyjdą raz, to potem przychodzą coraz częściej. Poniedziałkowe „Wieczorynki” są troszeczkę dłuższe, aczkolwiek też nie długie, nie ciężkie, bo są to wyjazdy około 30, 35 do maksymalnie 40 km. I w troszeczkę zróżnicowanym terenie. Może jest tam trochę więcej piasku. Poza tym zawsze jest wtrącona jakaś przygoda, gdzieś na przykład trzeba przenieść rower przez rów... ale przecież „przygoda” zawiera się już w samej naszej nazwie - „Pułtuskie Kolarstwo Przygodowe”. To jest w niej od początku, to w duszy zawsze mi grało i zawsze to „wciskam”… Nawet filmik ostatnio wrzuciłem na FB po jednej z „Wieczorynek”, w którym nawiązałem, że to wieczorynka marzeń. Koleżanka odniosła się do tego mówiąc z humorem, że marzenia są różne, dla niektórych może to być wieczorynka marzeń, a dla niektórych koszmar senny… a przecież było tylko trochę piasku… A tereny przepiękne!
Każdy może jechać na Wasze wycieczki niezależnie od tego czy jest doświadczonym cyklistą, czy nie. Nigdy nie zostawiacie nikogo samego na trasie.
„Wieczorynki” są dla wszystkich. Nie jest tak, że część uczestników jeżdżąca szybciej, ucieka i zostawia innych. Nigdy nie zostawiamy osób kondycyjnie słabszych, nienależnie od tego z jaką prędkością ktoś jedzie. Zawsze zwracamy uwagę czy jadą wszyscy. Jak widzimy, że w wycieczce weźmie udział więcej osób, to mamy radiotelefony. Zawsze ktoś z przodu prowadzi, a z tyłu ktoś inny zamyka grupę i pilnuje, żeby wszyscy bezpiecznie dojechali. Zresztą w stowarzyszeniu mamy uprawnienia. Jesteśmy wykwalifikowanymi instruktorami turystyki rowerowej, więc wiemy jak zadbać o bezpieczeństwo każdego uczestnika wyprawy. A warto dodać, że coraz więcej ludzi zaczęło się pojawiać na naszych rowerowych spotkaniach. Mamy też w grupie pielęgniarkę klubową, która cały czas czynnie pracuje.
Zdarza się, że ktoś chciałby wybrać się na wycieczkę, ale jednocześnie obawia się, że będzie ciężarem dla pozostałych jej uczestników, bo nie ma kondycji?
Dużo ludzi się boi. Ale my piszemy często w ogłoszeniach, żeby się nie bać, bo my wszystko rozumiemy... Pamiętam jak ja kiedyś pierwszy raz wyjechałem starym rowerem. Naprawiłem w nim koło i przejechałem 13 kilometrów! Pomyślałem wtedy, że Pana Boga za nogi złapałem! Bo to był dla mnie niesamowity wyczyn! Potem jak było 25 – mówiłem Ojej! Ojej! A jak już zrobiłem pierwszą 30-tkę, 40-tkę – to ja byłem mistrzem świata! Tak samo potem pierwsza stówa, itd. Także od czegoś się zaczyna i my to wszystko rozumiemy! Każdy z nas zaczynał. Powtórzę to o czym wspomniałem wcześniej – podczas wypraw nigdy nikomu nie uciekamy, za to dopingujemy, staramy się pomóc, kiedy widzimy, że ktoś traci siły, wiemy jak do kogoś podejść, zagadujemy, żeby pomyślał o czymś innym. I nawet nie wiadomo, kiedy jest na mecie! Szczęśliwy! I wraca na kolejne jazdy!
Dla osób w jakim wieku są wycieczki?
Nasz najmłodszy uczestnik to chyba był Igor. Miał 6 lub 7 lat, jak do nas przychodził. A najstarszy - ponad 60 lat. I nadal przyjeżdża.
Na jakich rowerach najlepiej z Wami jeździć? Które są najlepsze na proponowane przez Was trasy?
Odpadają rowery szosowe, bo są to trasy przeważnie mieszane. Najlepiej byłoby podróżować na rowerach trekkingowym, fitness, gravelowym czy MTB – to są modele najbardziej odpowiednie do naszych wycieczek. Ale w zasadzie wyeliminowałbym tylko rowery szosowe. Nawet na miejskim rowerze, który ma jakieś przełożenia, można sobie poradzić i przejechać trasę, chociaż kierowca zmęczy się trochę bardziej, bo pozycja na takim rowerze jest jednak zbyt wyprostowana i „dostaje” trochę kręgosłup. Ludziom się wydaje, że im bardziej człowiek jest wyprostowany na rowerze, będzie miał wygodniej, ale to jest nieprawda.
Jak przygotować rower do sezonu, aby komfortowo i bezpiecznie jeździć?
Między innymi należy sprawdzić ogumienie, ale nie tylko. Jedną z najważniejszych kwestii decydującą o naszym bezpieczeństwie są hamulce i sam napęd roweru. Jeśli chodzi o napęd warto m.in. sprawdzić w serwisie, u mnie jest to usługa bezpłatna, wyciągnięcie łańcucha. Jeżeli przekroczymy pewien pułap trzeba go natychmiast wymienić, bo możemy uszkodzić sobie całą maszynę. Przeserwisowanie napędu ważne jest też dlatego, że każda przerzutka, każda linka pod wpływem jazdy wyciąga się z czasem, następuje rozregulowanie napędu i przy najlżejszych przełożeniach istnieje bardzo duże ryzyko, że wózek przerzutki dostanie się w koło, czyli w szprychy, zostanie ona zerwana, zmielona, jak ja to mówię, potrafi wyrwać szprychy, pogiąć koło i robi się jeszcze większy problem. Koło może zostać zblokowane, możemy wylądować na twarzy, na ziemi. Kolejnym ważnym elementem do skontrolowania są stery. Ważna jest też korba, składowa napędu, jeżeli pojawiają się tu jakiekolwiek luzy trzeba je natychmiast zlikwidować. Wracając do kwestii ogumienia – warto je sprawdzić pod kątem nie tylko tego czy opona jest wytarta, ale czy nie pęka. Jeżeli są na niej mikropęknięcia warto taką oponę wymienić, dlatego że pod wpływem temperatury taka opona jest w stanie po prostu wystrzelić i mamy gotowy wypadek podczas jazdy. Bez sprawdzenia wspomnianych rzeczy nie powinno się wyjeżdżać na ulicę czy do lasu. Chodzi o bezpieczeństwo. Rower jest rowerem. Można go wymienić, odstawić, jak się uszkodzi, ale jeżeli stanie się coś jego kierowcy? Niestety znam takie przypadki, gdzie - z braku serwisu - w rowerze zaszwankowały hamulce, cyklista wjechał w samochód i dwa tygodnie spędził w szpitalu. Tych historii różnego rodzaju tu się nasłucham… Sprawdzajcie swoje maszyny, pilnujcie tego. One na pewno się Wam odwdzięczą i będą służyć jak najdłużej.
Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo zawsze zwraca Pan uwagę na to, jak ważny dla rowerzysty jest kask.
Jest to dla mnie strasznie drażliwy temat, kiedy widzę cyklistów jeżdżących bez kasków, tylko w czapce. Jest to niesamowicie dla mnie zadziwiające. Ja wiele lat temu też jeździłem bez kasku… Myślałem - „jak można jeździć w takim nocniku?” W momencie kiedy zakupiłem pierwszy, strasznie dziwnie się w nim czułem. Pierwszego dnia, kiedy wyjechałem do lasu, w zakręcie uderzyłem głową w drzewo. Był to dla mnie znak, że podjąłem dobrą decyzję w sprawie zakupu. Nie chcę nawet myśleć, co by się przytrafiło, bo była to duża prędkość, zjazd z góry, po korzeniach, gdybym tego kasku nie miał... Widziałem również takie zdarzenie na trasie, gdzie cyklista miał wypadek i jego kask pękł na pół. Dobry kask, bardzo dobrej marki, atestowany pękł na pół! Gdyby tego kasku nie miał, na pół pękłaby głowa… Także zachęcam do jazdy w kasku, uznajmy że jest to nierozłączny element roweru, dla bezpieczeństwa.
Gdzie osoby zainteresowane mogą znaleźć informacje o wycieczkach organizowanych przez stowarzyszenie?
Informacje o wycieczkach są na Facebooku. Jest grupa, do której każdy może dołączyć - Stowarzyszenie Pułtuskie Kolarstwo Przygodowe. Jest też strona Dwa Koła Serwis Rowerów. Przed wyjazdem podajemy na nich trasę, wrzucamy mapkę, opis trasy i dajemy wzmiankę o kasku i oświetleniu… bez tego nikogo ze sobą nie zabierzemy. Zawsze o tym mówimy. Można też do nas zadzwonić, napisać. Jak ktoś ma obawy dotyczące swojego udziału w wyprawach to chętnie odpowiem na pytania, zachęcę i ... namówię do wycieczki razem z nami i innymi cyklistami.
Mówił Pan, że spotkania organizowane przez stowarzyszenie to nie tylko „rower”.
Podczas spotkań każdy z każdym rozmawia, śmiejemy się, siedzimy na trawie, planujemy dłuższe i króciutkie wyjazdy, jak na przykład kawka w lesie, na którą każdy przywiezie ze sobą termosik, poleżymy na mchu, poopowiadamy różne historie, wypijemy kawę i wrócimy. To jest fajne, że jesteśmy wtedy wolni, robimy co chcemy w danym momencie. Rower, w przeciwieństwie do samochodu, daje taką wolność! Możemy pojechać wszędzie, gdzie tylko chcemy i niezależnie od odległości. Możemy jechać do Warszawy, i nad morze. To tylko kwestia kondycji, chęci i czasu, o ten ostatni chyba najtrudniej u wszystkich. Rowerem wjedziemy wszędzie, w każdy zakątek, w malutką ścieżynkę, gdzieś między krzaczkami, za którymi mogą się kryć nieodkryte jeszcze wspaniałe widoki, zabytki, które każdy powinien moim zdaniem zobaczyć. Samochodem można podjechać w pobliże, ale resztę pokonać pieszo. Też fajnie. Dlatego Stowarzyszenie robi też wędrówki piesze. Z plecakiem, nie tylko z rowerem. Od zeszłego roku zajmujemy się też packraftingiem i bikeraftingiem – formą połączenia spływu rzeką z rowerem. Wszystko w otoczeniu przyrody. Fizycznie człowiek się zmęczy, ale jest to inny rodzaj zmęczenia. Taki, który pozwala na relaks, na oczyszczenie głowy. Rower to taki terapeuta i mogę to z całą pewnością powiedzieć...
Dziękuję za rozmowę
Anna Jadaś
Serdecznie dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł. Na portalu Pultusk24.pl każdego dnia piszemy o najważniejszych wydarzeniach Pułtuska, powiatu pułtuskiego, Mazowsza a czasami Polski i świata. Bądź na bieżąco! Obserwuj Pultusk24.pl w Wiadomościach Google. Odwiedź nas także na Facebooku, Instagramie bądź YouTubie.
Tekst Ci się podobał? Niech przeczytają go inni – udostępnij na FB, wyślij link znajomym.
Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Byłeś świadkiem ważnego wydarzenia. Chcesz abyśmy w jakieś sprawie przeprowadzili dziennikarskie śledztwo. Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: redakcja.pgp@pultusk24.pl
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie