- Dość mamy „nie bo nie” – mówią członkinie organizacji Psia Mać działającej na terenie gminy Pułtusk. - Odpowiedź, że gmina sobie świetnie radzi, nie jest prawdą. Gdyby tak było, psy nie siedziałyby w schronisku! O tym co je zmotywowało do pomocy zwierzętom, do założenia organizacji, o działającej od roku Gminnej Społecznej Komisji ds. Ochrony Zwierząt, tymczasowej przechowali dla psów oraz o wielu kwestiach związanych z sytuacją zwierząt w gminie Pułtusk i przede wszystkim o ich dobru, opowiadają nam Ewelina, Marta, Agnieszka, Bogusia i Agata.
Zacznijmy od krótkiej „wizytówki” - Czym jest „Psia Mać”? Od kiedy oficjalnie istnieje, czym się zajmuje? Ile osób działa? W 2023 roku było pięć pań - Ewelina, Marta, Agnieszka, Bogusia i Agata. Jak jest teraz?
PsiaMać Wolontariat to grupa pięciu wolontariuszek (skład bez zmian) powstała w grudniu 2023 roku. Wcześniej działałyśmy bez nazwy. Jesteśmy zrzeszone w Fundacji PsoTy i Koty. Przedtem ze zwykłą grupką dziewczyn nikt w urzędzie nie chciał rozmawiać. Zajmujemy się pomocą psom, robimy ogłoszenia, w miarę możliwości przyjmujemy psy na domy tymczasowe lub stałe. Każda z nas ma gromadkę zwierząt. Staramy się ratować psy przed schroniskiem, bo nawet najlepsze nie jest prawdziwym domem. Współpracujemy z Fundacją, zaopatruje nas w karmę, udostępnia posty adopcyjne, w fundacyjnym azylu jest kilka psów z Pułtuska.
„Psia Mać”… to eufemizm, łagodna parafraza popularnego polskiego wulgaryzmu? Odzwierciedlająca to, co czułyście, kiedy psy wywożono w 2023 roku do Sobolewa? Od tamtej pory coś zmieniło się w sytuacji psów poza miejscem ich wywozu? Czy ten stan Waszej złości i poczucia braku działań ze strony decydentów miejskich trwa nadal?
Nasze odczucia wtedy były tak silne, że była propozycja ostrzejszej nazwy, ale finalnie jesteśmy PsiaMać Wolontariat Pułtusk. Po kilku spotkaniach urzędników i „zwierzolubów” udało się zmienić schronisko na Pawłowo. Tam przynajmniej jest wolontariat, a to już bardzo dużo. Nawet to było trudne i spotkaliśmy się z murem ze strony urzędników. Jakbyśmy byli wrogami. Dziwne podejście, niezrozumiałe.
Kto poza Wami pomaga psom w Pułtusku?
Jest wiele osób, którym zależy na psach. My działamy w swojej grupie, bo mamy już podział obowiązków. Każda z nas jest od czegoś. Aga to nasz prawnik, Bogusia czynny wolontariusz w Pawłowie, Ewelina najlepsza w terenie, Marta odławianie i teren, Agata media społecznościowe, opieka weterynaryjna. Każda z nas ma przygarniętego psiaka z terenu gminy. To psy, które w schronisku by umarły. Staruszki, chore, zupełnie nieadopcyjne. Dajemy im godną starość. Opieka nad takim psem to duża odpowiedzialność, ale też wyzwanie emocjonalne. One szybciej odchodzą.
Cel wolontariatu Psia Mać jest jeden - chęć pomagania bezdomnym psom... Skąd zatem krytyka Waszej działalności i jak odeprzecie negatywne komentarze o robieniu wyłącznie szumu medialnego? „Niewygodne” jesteście dla kogoś? Nacisnęłyście komuś na odcisk? Jakie akcje, eventy do tej pory przeprowadziłyście?
Zapewne jesteśmy niewygodne, bo głośno mówimy o nieprawidłowościach w opiece nad psami. Nie odpuszczamy i prosimy o interwencje do skutku. Doskonale wiemy, kto w gminie odpowiada za bezpańskie psy. Okazuje się, że ratusz, zamiast rozmawiać i wypracować rozwiązania, wolał walczyć z nami na każdym kroku. Zdarzało się, że adoptowałyśmy psy z przechowalni, żeby uniknęły schroniska. Szukałyśmy im domów. Z czasem ogłoszono cichy zakaz wydawania nam psów do adopcji. Fundacji również. Zachowania innych organizacji zajmujących się psami nawet nie będziemy komentować, bo ci ludzie nie są tego warci. Z pomocy psom zrobili sobie prywatną wojenkę z nami. Smutne. My robimy swoje.
Ta wspomniana wcześniej „chęć zrobienia czegoś więcej niż tylko udostępnienie postu czy wyciągnięcie psa i szukanie mu domu” – czym się przejawia? Czym jest to „więcej”. Szukanie domu, żeby zapobiec wywózce psa do schroniska jest czymś, czego Pułtusk musi się jeszcze sporo nauczyć. Myślimy tu nie tyle o mieszkańcach, co o decydentach, o władzach miasta.
Odpowiedziałyśmy w poprzednich pytaniach. Kruszymy beton administracyjny. Oby wreszcie było z kim rozmawiać.
Wolontariusze są w większości polskich miast na wagę złota, jeśli chodzi o opiekę nad zwierzętami. Wspieranie procesu socjalizacji zwierząt to zaledwie niewielki procent tego, w czym pomagają oni w fundacjach czy schroniskach. A Wy czujecie się w Pułtusku potrzebne?
Jeśli uratujemy choćby jednego psa, to jesteśmy potrzebne. Wielu mieszkańców nas wspiera, przekazuje karmę, podkłady, wpłaca pieniądze na leczenie psów. Nie każdy może pomóc fizycznie, są wdzięczni, że mogą pomóc inaczej. Po wizytach i rozmowach z poprzednią władzą, czujemy się jak zło konieczne. Każdy pomysł na współpracę jest negowany i niepotrzebny.
W Pułtusku działa, jedyna w całej gminie, przechowalnia dla zwierząt, w której przebywają psy odłapane przez Straż Miejską. Jak wygląda Wasza współpraca z Urzędem Miasta i Strażą Miejską w zakresie pomocy tym bezdomnym zwierzętom? Czy Psia Mać – jako wolontariusze – może psy odwiedzać w przechowalni, wspierać straż w opiece, wyprowadzać na spacery, organizować zbiórki karmy, oceniać przy okazji warunki, w jakich psy przebywają, zgłaszać w tym zakresie uwagi i proponować rozwiązania?
Nie ma żadnej współpracy. Nie mamy wstępu do przechowalni. Mimo wielokrotnych próśb nie udostępnia nam się informacji o psach, a tylko dobre ogłoszenia z rzetelnymi informacjami skutkuje adopcją. Robiłyśmy zbiórki karmy dla psów z przechowalni i karma była odbierana przez Straż Miejską.
Na jakiej postawie prawnej nie jesteście wpuszczane do przechowalni? Kto podejmuje decyzje i zabrania wglądu do przechowalni? Dlaczego zdaniem „Psia Mać” tak się dzieje?
To już chyba robienie na złość. Od Wiceburmistrza Mateusza Miłoszewskiego na jednym ze spotkań w sprawie zmiany schroniska usłyszeliśmy, że dopóki jest zastępcą burmistrza, nie ma mowy o wolontariacie. Podobno świetnie sobie radzą. Naszym zdaniem nie bardzo.
Przejrzeliśmy kilka „Gminnych programów opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt” na terenie polskich miast i miasteczek. W żadnym z nich nie wskazano czasu, w jakim psy mogą przebywać w tymczasowych, miejskich przechowalniach. W żadnym z nich… poza Pułtuskiem. W tym, przyjętym na podstawie uchwały z 26 marca 2025 roku, widnieje 30 dni… Jak to oceniacie? Przecież sama kwarantanna trwa 14 dni! (Biorąc też pod uwagę fakt, że od jakiegoś czasu do opinii publicznej docierają informacje o wywożeniu psów do schroniska w Pawłowie nie czekając na wskazany w programie czas. A jak wiemy, nawet najnowocześniejsze schroniska nie są dobrym miejscem dla psa. Wszechobecne dźwięki mogą w różny sposób wpływać na zachowanie zwierząt, wywoływać lęk, a nawet agresję. Znaleźć takiemu straumatyzowanemu zwierzakowi dom, będzie olbrzymim wyzwaniem).
Czas 30 dni to wewnętrzna decyzja urzędu. Również nie było mowy o jego wydłużeniu. Podane powody, to jakieś wyssane z palca przepisy. Nigdy nie podano konkretnej podstawy prawnej. Procedura weterynaryjna nakazuje, żeby każdy bezpański pies po odłowieniu odbył 14 dniową kwarantannę. Chodzi o zagrożenie wścieklizną, ale również chorobami wirusowymi jak parwowiroza. Jak w trochę ponad 2 tygodnie znaleźć dom psu, o którym nic nie wiadomo?
Wiadomo, że miasto musi mieć uchwalony „Gminny program opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierzą”. Musi mieć podpisaną umowę z jakimś schroniskiem. Ale nie musi psów do schroniska wysyłać. Może samo aktywnie poszukiwać im domów (także przy pomocy wolontariuszy, organizacji prozwierzęcych). Trzeba tylko chcieć. Co z tą miłością do zwierząt w naszym mieście? Naprawdę pojawia się wyłącznie na czas wyborów, bo dobrze sprzedają się zdjęcia z miłym psem lub kotem i można zdobyć więcej głosów?
Kampanie wyborcze to czas cudów dla zwierząt. Piszemy to z przekąsem. Wtedy każdy pieski lubi i chce o nie dbać. Po wyborach cisza.
Jak oceniacie działania decydentów w zakresie opieki nad psami znajdującymi się w miejskiej przechowalni?
Jak wyżej: za krótki okres na adopcję, brak zaangażowania w promowanie adopcji (jedno ogłoszenie na Facebooku to za mało). Zakaz wolontariatu, który może pomóc w socjalizacji, adopcjach, spacerach, utrzymaniu przechowalni.
Czy urzędnicy efektywnie poszukują właścicieli lub nowych opiekunów psów? Zwykle Urząd Miasta poświęca odłapanemu psu jeden post na swoim FB. To dobry sposób? Tak powinno przebiegać informowanie o poszukiwaniu właściciela czy nowego domu dla zwierzaka?
Nie. Adopcja to musi być przemyślana decyzja. Trzeba udzielić jak najwięcej informacji o psie. Dobrać właściciela. Nie wydaje się szczenięcia 80-letniej staruszce bez rodziny! Nie daje się psów w typie ras pracujących do klitek w bloku. Takie adopcje kończą się źle, najczęściej dla psa.
Niektóre z Was należą do specjalnej Komisji ds zwierząt powołanej w naszym mieście. A zgromadziły się nad nią czarne chmury! Jaką rolę ona pełni? Czy podejmuje wiążące decyzje dotyczące bezdomnych zwierząt? Czy zasadne jest jej działanie? Do redakcji docierały zastrzeżenia do jej działalności… Czy możecie podać przykłady konkretnej pomocy bezdomnym zwierzakom ze strony komisji i tym samym wytrącić argumenty naszym Czytelnikom, którzy twierdzą, że komisja została powołana tylko po to, aby zamydlić ludziom oczy i przykryć problem bezdomnych zwierząt, a nie go rozwiązać. Bo jak to w polityce – tam, gdzie problem, tam robi się komisję. A może komisja ma służyć jedynie ocieplaniu wizerunku władzy i osób, które się w niej znalazły? Czy ma im w ten sposób pomóc w kolejnych wyborach? Bo, jak twierdzą, sprawy pomocy dla zwierząt są komisji bardzo dalekie, a ich życie nie poprawia się. Komisja działa już prawie rok – czytelnicy chcą usłyszeć konkrety. Co komisja konkretnie zrobiła dla zwierząt?
Marta jest członkiem tej komisji. Jej prace wyglądają mniej więcej tak, jak poprzednie rozmowy. Komisja obradowała kilkukrotnie, aby opracować gminny plan opieki nad bezdomnymi zwierzętami. Tam zawarte są wszystkie obowiązki gminy w tym zakresie. Propozycji zmian było wiele. Ale podobno były wbrew regulaminowi programów wojewódzkich. Jak się okazało, że jednak nie (po sprawdzeniu przez komisję), to były wbrew opinii radcy prawnego. Nie wiemy którego, bo nie dotarł na komisję, jego pisemne opinie też nie.
Jedyne na co zgodził się urząd (po wielu dyskusjach) to możliwość wyboru jednego z trzech gabinetów weterynaryjnych do kastracji zwierząt właścicielskich. Komisja wprowadziła możliwość dopłaty do tej usługi i wybór innych lekarzy weterynarii.
Kolejna kwestia dotycząca komisji… Jej przewodniczący przed wyborami obiecywał wybudowanie schroniska. Obecnie jest wolontariuszem w schronisku w Pawłowie i na swoich mediach społecznościowych informuje o psach z Pułtuska, które znalazły lub szukają domu. Dlaczego nie może robić tego z naszej przechowali, z Pułtuska? Jeżeli argumentem są koszty utrzymania, to w Pułtusku byłoby taniej. Przecież za pobyt pułtuskich psów w schronisku pobiera ono opłatę w wysokości 8000 zł za 1 psa. Także nie można uzasadnić wysyłania psów do schroniska brakiem środków na ich utrzymanie w naszym mieście. Wytłumaczycie nam i naszym Czytelnikom, dlaczego szef komisji nie szuka domów dla zwierzaków z Pułtuska, tyko musi jechać do Pawłowa, żeby to robić?
Chodzi o Damiana Reszkę. Jest wolontariuszem w Pawłowie. Jemu również nie są udzielane informacje na temat psów. Ale aktywnie ogłasza je na profilu Pułtuskie Zwierzaki.
Prawdą jest, że członkinią komisji ds. zwierząt jest żona lekarza weterynarii, który ma podpisaną umowę z miastem na obsługę weterynaryjną? Czy to, Waszym zdaniem, nie jest konflikt interesów?
Tak, to prawda. Pani Wysocka jest członkiem komisji jako wolontariusz Stowarzyszenia Narwiański Psi Patrol z gminy Zatory. W naszej opinii, w Komisji nie powinna zasiadać osoba, która posiada powiązania osobiste, finansowe lub jakiekolwiek inne z podmiotami świadczącymi usługi dla Gminy Pułtusk. Warto, żeby Pani Burmistrz wprowadziła zmiany do zarządzenia o komisji w tym zakresie, żeby nie dawać powodów do domysłów.
Jak Waszym zdaniem powinno wyglądać właściwe zaopiekowanie się odłowionym psem z naszej gminy?
Odłowienie w miarę możliwości bezpieczne dla psa. Nie każdy podejdzie na tzw. „taś taś”. W pierwszej kolejności wizyta u weterynarza. Założenie karty zwierzęcia. Kwarantanna 14 dni w przechowalni w oddzielnym boksie. Jeśli zgłosi się właściciel, pies powinien być niezwłocznie wydany (przy braku szczepień przeciw wściekliźnie szczepienie przez weterynarza gminnego na koszt właściciela, zaczipowanie psa). Jeśli nie ma właściciela, po kwarantannie promocja psa do adopcji, socjalizacja z pomocą wolontariatu, weryfikacja warunków w nowym domu, adopcja, sprawdzenie warunków bytowania bez zapowiedzi. Psy przed adopcją muszą być wykastrowane i zaczipowane!!! Gmina nie może produkować bezdomności wydając do adopcji psy bez kastracji! Co do warunków w przechowalni, to dobrze wiemy jakie są, ale to nie musi być 5. gwiazdkowy hotel. Kojec, ciepła buda, woda, dobra karma, opieka weterynaryjna. Socjalizacja, praca z człowiekiem to podstawa!!!
Czy Psia Mać dopatrzyła się jakichkolwiek nieprawidłowości w opiece nad psami z pułtuskiej przechowalni? Czego dotyczą zastrzeżenia?
Zdarzyło się, że psy nie trafiały od razu do weterynarza, potem okazywało się, że mają babeszjozę. A tu czas odgrywa główną rolę w wyzdrowieniu. Wydanie do adopcji ciężarnych suk, które szczeniły się w nowych domach. Odmowa wydania szczeniąt na dom tymczasowy. Było kilka niepokojących kwestii, zbada je komisja.
Na FB wolontariuszy z Pawłowa - DogPawlove przeczytałyśmy taki oto wpis: „Początkowo przerażony i przestraszony nową sytuacją, z boksu został wyniesiony na rękach (…) Jest psiakiem bojaźliwym, boi się nowych sytuacji, osób, głośnych dźwięków, przejeżdżających aut czy pociągów (…)”. Dotyczy on jednego z psów przewiezionych z Pułtuska do Pawłowa. Czy Waszym zdaniem – zamiast fundować traumę lękliwym psom - nie lepiej byłoby szukać, np. z Waszą pomocą, domu na miejscu i nie płacić na schronisko z budżetu miasta?
Ten wpis dotyczy jednego ze szczeniaków, które z PSZOK odebrała Marta. To były dzikie szczenięta urodzone na śmietnisku. Miały ok 3 miesięcy. Dla szczeniąt 5 tydzień jest graniczny w kwestii socjalizacji. Muszą poznać człowieka, otoczenie, żeby nie były np. psami lękowymi, jak ta sunia. Psiaki miały potencjał, były u nas 2 dni, zanim odebrała je Straż Miejska. Zaczynały brać jedzenie z ręki i nie uciekały w panice. Wystarczyło poświęcić im tydzień i byłyby zsocjalizowane (miałyśmy taki dziki miot w grudniu 2024, kilka dni i „kritersy” były słodkimi rozrabiakami), ale tu potrzeba człowieka i domu tymczasowego z normalnymi codziennymi warunkami. Boks okazał się niezbyt dobrym rozwiązaniem. Suczka pojechała półdzika i lękliwa do schroniska. Były rozmowy na ten temat, pani inspektor zaprzeczyła jak zwykle. Odwożenie takiego psa do schroniska to dla nas bestialstwo. Gdyby dano nam szansę, znalazłaby dom.
W „Gminnym programie opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt na terenie gminy Pułtusk” na 2025 rok, w paragrafie 14 czytamy m.in., że
„Poszukiwanie właścicieli dla bezdomnych zwierząt odłowionych z terenu gminy Pułtusk w 2025 roku prowadzi Urząd Miejski w Pułtusku oraz Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt (w przypadku zwierząt przekazanych do schroniska) poprzez:
(…) 2) prowadzenie wspólnie z wolontariuszami działającymi na terenie gminy i przy schronisku akcji reklamującej stronę w przeglądarkach internetowych oraz innych dostępnych miejscach,
(…) 4) możliwość zawierania porozumień o współpracy z organizacjami społecznymi, stowarzyszeniami nad zwierzętami i wolontariuszami, działającymi na terenie gminy Pułtusk na rzecz opieki nad zwierzętami”. Czy w którymś z powyższych pomagała Urzędowi Miasta „Psia Mać”?
Wspomnimy tylko, że w paragrafie tym mowa też o współpracy z mediami, ale rok się wkrótce kończy, a my nie dostaliśmy żadnej prośby od urzędników o zamieszczenie komunikatów o poszukiwaniu dla psów nowych domów czy dotychczasowych właścicieli.
Te punkty dla pań z wydziału oznaczają, że możemy sobie publikować ogłoszenia w mediach społecznościowych. Wiele przepisów jest interpretowanych tam w szczególny sposób.
W gminnym programie jest też taki zapis - „Popularyzowanie wiedzy o prawidłowej opiece nad zwierzętami będzie odbywało się poprzez cykliczne zamieszczanie na internetowej stronie Urzędu Miejskiego w Pułtusku informacji dotyczących prawidłowej opieki nad zwierzętami, w tym dokarmiania dzikich zwierząt oraz zajęcia edukacyjne w przedszkolach i klasach I-III prowadzone przez pracownika Urzędu Miejskiego w Pułtusku”. Czy zapisane w programie zadania są realizowane? Jak często? Kto prowadzi takie zajęcia?
Z FB wiemy, że Straż Miejska prowadziła spotkania w placówkach edukacyjnych. Nie wiemy jakie zagadnienia były poruszane.
Czy Psia Mać oferowała Urzędowi Miasta, Straży Miejskiej wsparcie w opiece nad psami z przechowalni, w poszukiwaniu im domu? Jaką odpowiedź otrzymała?
Tak. Zgłaszałyśmy pisemną (mail) gotowość do odbycia wolontariatu, propozycję spotkania w sprawie ustalenia warunków wolontariatu i zapisów umów wolontariackich. Nigdy nie otrzymałyśmy pisemnej odpowiedzi.
Czy Psia Mać ma jakieś pomysły na poprawę losu psów z pułtuskiej przechowalni. Co doradziłaby decydentom z Urzędu Miasta? Czy będzie w najbliższym czasie podejmować działania zmierzające do zmiany zasad wywozu psów z Pułtuska do schroniska w Pawłowie? Żeby bardziej skupiać się na działalności pomocowej tu na miejscu.
Walczymy o to od dawna. Natrafiamy na mur w każdym zakresie. Najlepiej jakbyśmy dały spokój i w nic się nie angażowały. Czekamy na wyniki rozmów Komisji z Panią Burmistrz i liczymy na konkretne odpowiedzi i umotywowanie. Dość mamy „nie bo nie”, „bo niezgodnie z przepisami” itp. Konkrety, jeśli nie, to dlaczego? Odpowiedź, że gmina sobie świetnie radzi, nie jest prawdą. Gdyby tak było, psy nie siedziałyby w schronisku!
Nasza gazeta razem z Czytelnikami i Czytelniczkami zebrała i przekazała do przechowalni ponad 100 kg karmy dla psów, aby odciążyć gminę finansowo. Mieszkańcy powiedzieli tym samym – stop wywózce psów do Pawłowa. Jednak ich apel został zignorowany. I kolejne zwierzaki trafiły za schroniskowe kraty. Dlaczego Waszym zdaniem decydenci obojętni są na głos mieszkańców? Przypomną sobie o nim dopiero przed wyborami?
Ciężko powiedzieć. Chyba tylko złośliwość i uprzedzenie wydziału, i wiceburmistrza. Bo jak inaczej wytłumaczyć ten opór we współpracy? Rozmowy również przebiegały w sposób pokazujący brak szacunku do nas jako mieszkańców gminy. Ton, niemożność wypowiedzi, jakieś prywatne wycieczki. Tak nie powinien zachowywać się urzędnik! Jesteśmy problemem, bo nie boimy się mówić co się dzieje i nie damy się zakrzyczeć. Do szczekania jesteśmy przyzwyczajone ;)
Nasza zbiórka nie była jedyną na rzecz bezdomnych psów. Czy przekazywana karma jest ewidencjonowana? Jak jest rozliczana? Kto nadzoruje przekazywane rzeczy? Czy karmy nie jest jej za dużo? Ile udało się w ostatnim roku zebrać takiej karmy?
Nie mamy pojęcia, ile jest karmy i ile było darowizn. Przekazywana przez nas zbiórkowa karma była ewidencjonowana przez Straż Miejską. Wpisywaliśmy ogólną ilość karmy mokrej i suchej w kilogramach (tak się praktykuje), jedna z nas kwitowała podpisem przekazanie karmy.
Na koniec coś, co nas zbulwersowało. Jeden z psów z miejskiej przechowalni został uśpiony. Co się stało? dlaczego? Kto podjął taką decyzję? Na jakiej podstawie? Ile takich przypadków miało miejsce? Urząd informuje jeden raz o tym, że odłapano psa. O tym, że go uśpiono już na swojej stronie internetowej milczy… A jeśli ktoś tego psa nadal szuka?
Odezwał się do nas mężczyzna, który poinformował, że coś go mocno niepokoi w tej kwestii. Przyjechał w sprawie adopcji psa, a okazało się, że został uśpiony. W odpowiedzi na zapytanie w trybie informacji publicznej wiemy, że w tym roku uśpiono 4 psy, a 3 padły. Przekazujemy tą sprawę do wyjaśnienia Komisji. Ale jest to niepokojąca informacja.
Przy okazji możecie nam jeszcze powiedzieć - czy Waszym zdaniem podatek od psa, jaki w Pułtusku trzeba płacić w wysokości 50 zł od zwierzaka, wpływa w jakiś sposób na bezdomność? I jak można pobierać opłatę za psa, skoro w mieście nie ma ewidencji zwierząt. Nie są czipowane. Czy coś w tym temacie się zmieni? Czy ktoś zauważa ten absurd?
Podatek za psa płacą tylko Ci właściciele, którzy zadeklarują jego posiadanie. Nie wiemy, czy gmina kontroluje to, czy ktoś zgłosił psa, czy nie.
Do wywiadu dołączamy zdjęcia psów, które szukają kochających domów.
Dixi, Pejton, Poko i Perełka – to maluchy ważące do 10 kilogramów. Obecnie są w schronisku w Pawłowie, gdzie zostały przewiezione z Pułtuska. Powinny być w domach, a nie w schroniskowych boksach.
Pytały - Anna Jadaś, Anna Morawska, Agnieszka Anulewicz
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie