Jedno danie przez cały rok, czyli przepis na polityczną nudę i niestrawność!
Wyobraźcie sobie, że przez całe życie jecie tylko pierogi. Na śniadanie pierogi, na obiad pierogi, na kolację... zgadliście! Pierogi. Nawet na Wigilię. I nie, nie chodzi o to, że pierogi są złe. Pierogi są super! Ale dzień w dzień, rok w rok? Nawet najwięksi fani pierogów po tygodniu zaczęliby błagać o schabowego, kaszankę albo chociaż suchą bułkę.
Tak właśnie tak działa monopartyjność w polityce! Kiedy tylko jedna partia rządzi bez żadnej realnej konkurencji, robi się pier… ogowo.
I kiedy wyda się, że już gorzej być nie może, wyobraźcie sobie, że w całym, powiecie, a nawet Polsce jest tylko jeden kucharz, który ma tylko jeden przepis. I nikt nie może powiedzieć - a może by tak z kapusta i grzybami? Monopartia wie najlepiej. Zawsze. A kto pilnuje, żeby się nie przypaliło? Kiedy kucharz jest jeden, nie ma nikogo, kto by mu patrzył na ręce, czy aby nie przypalił garnka, nie wsypał za dużo soli albo czy przypadkiem nie usnął nad gotującą się wodą.
I wróbelki tak sobie myślą, że taka sytuacja jest już w powiecie pułtuskim. Niby są dwie partie rządzące – dużo PSL i trochę PiS, a jakby była jedna. Wszyscy się kochają, wspierają i goszczą się nawzajem. Pani Burmistrz mów, że bliżej Jej do PiS, Pan Poseł chodzi na wszystkie ważne imprezy PSL.
Jeśli ten trend się utrzyma, to wróbelki już widzą oczami duszy kolejną kampanię wyborczą - będzie wspólne układanie list, z rysowaniem serduszek nad „i”, wieczorne wieszanie plakatów przy księżycu, łzy radości i uściski przy odbiorze pierwszych ulotek, trzymanie się wspierająco za ręce przy czytaniu niepochlebnych komentarzy na Facebooku czy wspólne spotkania przy przecinaniu wstęg.
Brak wyboru to brak wolności. W demokracji, podobnie jak w dobrej restauracji, chcemy ten wybór mieć. Tak, jak zdrowa dieta potrzebuje różnorodności, tak i zdrowa demokracja potrzebuje wielu partii, które się ścierają, kłócą, czasem irytują, ale dzięki temu pilnują, żeby nikt nie serwował nam ciągle tych samych, ciągle odgrzewanych kotletów.
Ja „ćwierkolę”…
To tylko w Pułtusku możliwe! Lokalne media (nie ci PGP) ogłosiły nabór na wolontariuszy opiekujących się psami. Wróbelki bardzo się cieszą, że inne media poza PGP poruszają temat zwierząt, przyklasnęłyby temu pomysłowi, przybiłyby nawet i piątkę (jakby miały czym), gdyby nie mały drobiazg. Media te szukają wolontariuszy nie dla pułtuskich piesków, do których wolontariusze mają zakaz wstępu, ale do schroniska w Pawłowie! Cóż mogą powiedzieć wróbelki w tym momencie? Ja „ćwierkolę”…
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie