Reklama

Zaczęło się od Wawelu – Zdzisław Pieńkos i jego niezwykła pasja

24/04/2022 12:00

Trzeba mieć duszę i dziecka, i pasję prawdziwego historyka, żeby tworzyć takie dzieła. Zdzisław Pieńkos od lat tworzy ceramiczne repliki zamków Europy i Bliskiego Wschodu, w skali 1:300. Sam jest też dowodem na to, że warto w dorosłym życiu powrócić do młodzieńczych zamiłowań.

Zdzisław Pieńkos (1943) jest absolwentem Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, wieloletnim nauczycielem historii w Liceum Ogólnokształcącym im. Piotra Skargi w Pułtusku, obecnie emerytowanym. Pracę dydaktyczną łączył z pasją sportową – był trenerem podnoszenia ciężarów I klasy – w latach 1989-2000 trenerem reprezentacji Polski w trójboju siłowym (54 medale Mistrzostw Świat i Europy). Za pracę dydaktyczną i trenerską wielokrotnie nagradzany – 4 nagrody Ministra Edukacji i 12 nagród Ministra Sportu. Doceniany także lokalnie – wielokrotnie zdobywał tytuł Trenera Roku., odznaczony medalem „Za Zasługi dla Miasta Pułtuska”. Jest autorem publikacji o tematyce historycznej, a obecnie czekamy na jego książkę o pułtuskim sporcie.

Połączenie historii i podróży było inspiracją do powrotu do młodzieńczej pasji – ceramicznych replik zamków. Większość z nich podziwiał podczas licznych wycieczek po Europie. Wspólnie z żoną Wandą Koniecką-Pieńkos, także nauczycielką, polonistką, zwiedzał Hiszpanię, Włochy, Francję, Austrię czy Niemcy. Są też jednak zamki, które w całości są wytworem wyobraźni ich twórcy – i te, dla postronnego obserwatora, są najpiękniejsze, najbardziej bajkowe.

Jak to się zaczęło?

Urodziłem się przy ul. Rynek 13 w Pułtusku (dziś mieści się tam Centrum Dziedzictwa Kulturowego, przyp. red.). Bliżej rzeki usytuowany był zakład garncarski, mnie jednak interesowały nie tyle doniczki, ile glina. Zacząłem dłubać w tej glinie, a ponieważ miałem zainteresowania historyczne, więc jak historia, to zamki, zaczęło się od Wawelu.

Wawel, wykonany przez 14-letniego Zdzisława, wygrał nawet szkolny konkurs plastyczny, jednak wspomnienie tego zamku dziś nie napawa go szczególna dumą. Budowanie zamków wznowił dopiero w latach 90.

Te pierwsze zamki też były nie do końca dopracowane w szczegółach, bo niemalowane, natomiast okazało się, że żona ma talent malarski i sprawa się dopięła. Ja wykonywałem pracę od strony plastycznej, żona od strony malarskiej i tak te zamki zyskały swą obecną formę.

Początkowo, tworząc zamki, korzystałem z gliny z zakładu garncarskiego państwa Ostrowskich z Grabówca. Jednak to, co dobre dla doniczek, okazało się niekoniecznie dobre dla form wymagających większej precyzji. Doniczkowa glina miała różne zanieczyszczenia i często przy wypalaniu bryły okazywało się, że niektóre elementy pękały, więc cała praca szła na marne. Dlatego znalazłem w Warszawie zakład ceramiczny, w którym mogłem nabyć wysokiej jakości glinę sprowadzaną z Niemiec. Ta glina nie była tania, ale nie mazała się w trakcie pracy, nie brudziła rąk i co najważniejsze – nie odpryskiwała, a przy dobrym wysuszeniu nie pękała.

Jak powstają te niezwykłe dzieła?

Jak każdy mistrz pan Zdzisław ma też sekrety swojego warsztatu, część z nich udało nam się poznać. Zanim jednak taki zamek powstanie, najpierw potrzebny jest zachwyt nad danym obiektem – to coś, co sprawia, że chce się mu poświęcić wiele dni pracy. Potem trzeba poznać plan budynku, żeby poprawnie odtworzyć proporcje, wtedy można przystąpić do dalszej pracy.

Cała technika polega na wykonywaniu poszczególnych elementów – raz się robi tylko dach, innym razem bryłę budynku, w innym czasie robi się mury obronne. Wydaje się dość proste, jednak z materią, jaką jest glina, trzeba postępować odpowiednio, żeby wszystko wyschło dobrze i równomiernie, żeby nie popękało lub się nie zdeformowało.

– Trzeba być czujnym, bo można się napracować dwa tygodnie i zepsuje się w ciągu kilku godzin, bo wyschnie nierówno i skrzywi się, a jak się skrzywi i wyschnie, to już klops, nie można nic zmienić. Więc tutaj mam swoje techniki, które pozwoliły mi uniknąć tych różnych zagrożeń. Wreszcie przychodzi ten moment – mój ulubiony – kiedy wszystko w elementach jest wykonane, wtedy robi się wzgórze czy płaszczyznę, na której stoi zamek, a potem jest montaż. – I to jest najprzyjemniejsze, bo wyłania się to dzieło powoli, stopniowo. Wołam wtedy żonę i mówię – popatrz, jak to fajnie wygląda .Po montażu czas na wypalenie w specjalnym piecu. I wtedy dzieło się zamyka. Cały proces trwa od tygodnia do trzech, w zależności od wielkości zamku, a potem trzeba z tydzień namawiać żonę, żeby pomalowała.

Pokaźna kolekcja i wystawy

W domu państwa Pieńkosów stoi około 70 zamków, choć powstało ich znacznie więcej, bo ponad 100. Jednym z ostatnich był zamek pułtuski, zbudowany w ubiegłym roku, ale nie ten, który znamy, tylko dawny, XVI-wieczny, mający zupełnie inną bryłę i urok dawno minionej epoki. Tę replikę można dziś podziwiać w krużgankach pułtuskiego zamku. Z elementów lokalnych, na półce, stoi pułtuski ratusz.

Każdy z zamków ma swoja bogatą historię, jak chociażby zamek w Chocimiu na Podolu. Jest to budowla obronna, usytuowana na wysokim, skalistym brzegu Dniestru, gdzie Polacy stoczyli dwie zwycięskie bitwy z Turkami. Jest to jedna z ostatnich budowli, obok zamku w Pułtusku i w Nidzicy, wykonanych przez pana Zdzisława.

Na drewnianej półce stoi też replika wzniesionego na niedostępnej skale zamku Queribus, ostatniej twierdzy katarów.

– Kiedyś moją wyobraźnię bardzo pobudził francuski zamek Queribus. Jest to twierdza katarów – sekty religijnej działającej w XII-XIII wieku w południowej Francji. Tam, z polecenia papieża Innocentego III, podjęli wyprawy krzyżowe katoliccy ortodoksi, mordując każdego, kto się nie chciał nawrócić. Zamek Queribus był ostatnim, który się bronił przed krzyżowcami. Do dziś zachował się w dobrym stanie. Byliśmy tam, ale nie weszliśmy na wieżę, bo wiatr wył w zamkowych murach, jak setki potępieńców, a z wieży dobiegało przerażające dudnienie i łoskot. Dosłownie nas przewracało, ale wrażenia do dziś pozostały niesamowite.

Jest też pałac papieski w Awinionie – dawna rezydencja papieży wzniesiona w XIV wieku w okresie niewoli awiniońskiej, kiedy to w latach 1309-1377 Awinion pełnił tymczasowo rolę Stolicy Apostolskiej. Wypędzeni z Rzymu papieże znaleźli schronienie we Francji, u Filipa XIV Pięknego.   

W kolekcji zobaczyć można replikę niemieckiego zamku Eltz. Niedawno w programie telewizyjnym o średniowiecznych zamkach przedstawiono ciekawą historię tego obiektu.

– Właściciele tego zamku, zachowanego w dobrym stanie, od XV wieku władają nim do dziś. Tu każdy segment budowli to inna gałąź rodu, a tych gałęzi było 7 lub 8.

W zbiorze nie mogło zabraknąć też zamku w Gniewie, gdzie dzięki panu Andrzejowi Grabowskiemu kilka lat temu zorganizowana została wystawa prac pana Zdzisława.

- Po wystawie pozostał w Gniewie okazały model tego zamku w kształcie z XV wieku, a Andrzej (Grabowski – przyp. red.) zrewanżował mi się piękną szablą. Drugi, nieco mniejszy, stoi w siedzibie Polmleku przy ul. Warszawskiej. Namawiam Andrzeja, żeby dobudował donżon, który nie zachował się do obecnych czasów (fr. donjon, wieża łącząca w sobie główne funkcje mieszkalne i obronne, zamieszkiwana w czasie pokoju). Jest to spora inwestycja, ale zamek, moim zdaniem, bardzo by zyskał, poza tym byłby to wspaniały punkt widokowy.

Zamki są pasją, nie powstają dla zarobku, tylko dla czystej przyjemności tworzenia, ale też są pięknym podarunkiem, np. dla sponsorów pomagających w działalności sportowej. Wówczas takie dzieło zyskuje odpowiednią oprawę w postaci szklanej gabloty, wykonywanej na zamówienie specjalnie do danego modelu. Czasami dzieła te są prezentowane na różnych wystawach.

Pierwsza miała miejsce w pułtuskiej galerii „Cztery Strony Świata” w 2004 roku. Tę wystawę pan Zdzisław z małżonką wspominają szczególnie ciepło – była świetnie zorganizowana przez Miejskie Centrum Kultury i Sztuki w Pułtusku, każdemu modelowi towarzyszyła plansza z oryginalnym zamkiem i piękna aranżacja replik. Wystawa cieszyła się ogromnym powodzeniem i frekwencją. Co ciekawe, zdjęcia modeli do folderu robione były przez państwa Pieńkosów... na żwirowni, wykorzystanie natury: nieba, piaszczysto-kamienistego podłoża jako tła, okazało się strzałem w dziesiątkę dla końcowego efektu. Były też wystawy w Toszku, w Płońsku i w Gołodczyźnie – z tą wystawą też wiąże się ciekawa historia.

– Po wystawie podeszli do nas jacyś ludzie i zapytali, czy mogą kupić taki zamek do akwarium. Powiedziałem, że tak, bo w wodzie taki model zachowuje się jak cegła i przetrwa 50, i więcej lat.

Co dalej?

Pan Zdzisław zarzeka się, że czas jego twórczości minął.

– Zamki w Chocimiu i w Nidzicy to chyba moje ostatnie wysiłki w tym zakresie. Dzisiaj już bym nic nie zbudował, bo mam problemy z oczami. Takie budowle wymagają precyzji, tu każde pół milimetra ma znaczenie, więc potrzebny jest sokoli wzrok.

My jednak trzymamy kciuki, żeby takich zamków pana Zdzisława Pieńkosa, które zauroczą oglądających, powstało jeszcze wiele.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do