
Wojna czy pokój? Na to pytanie narzuca się dziecinnie prosta odpowiedź: pokój! Pojęcie „pokój” jest w niniejszym tekście wektorem wyznaczającym bieg myśli, ułatwiającym nam wzajemne tak bardzo pożądane zrozumienie. W ścisłym wstępie wystarczy jedynie stwierdzić, że aktualnie żyjemy w ogromnie realnym niebezpieczeństwie wciągnięcia Polski w wojnę z Rosją, co wydaje z naszych piersi uzasadniony jęk przerażenia.
W tych wyjątkowych okolicznościach, w niebywale niewdzięcznych uwarunkowaniach zewnętrznych, rozmyślamy zamartwiając się o nas samych i bliskich, o nasze miejskie otoczenie oraz jak najbardziej o całą Polskę. Mieszkamy tutaj, toteż pokój w Pułtusku oraz w całej Polsce jest naszym indywidualnym pokojem w mikroskali, dającym poczucie bezpieczeństwa tak niezbędne do dźwigania codziennych, ludzkich trudów.
Bezpośrednią zaś inspiracją do niniejszego uzewnętrznienia odczuć i uczuć jest natężone, nadane nam w chwili poczęcia, nieusuwalne pragnienie życia, a do życia niezbędny jest pokój. Życie i pokój: cóż za radosna, wspaniała harmonia! Tak uderzająco unaocznia się nam dzisiaj ta słonecznie jasna prawda o tym idealnym partnerstwie! Wojna zaś jest jej wściekłym zaprzeczeniem, barbarzyństwem, terrorem – po prostu śmiercią! Generalnie na co dzień, w warunkach niezmąconego pokoju, jesteśmy spokojni i zachowawczy, nie rozmawiamy o płomiennym porywie do egzystencji wiedząc, że wszystkim towarzyszy ten naturalny popęd, pulsowanie życia, nadające sens każdemu krokowi. Każdego poranka wstajemy do znanych i nieznanych wyzwań, zajmujemy się zdobywaniem środków do utrzymania, nie wchodzimy w nadprogramowy aktywizm; nikomu nie zaprzątamy uwagi swym istnieniem, nie narzucamy się. Widzimy, że każdy tak postępuje. Dochodzi jednak do radykalnej zmiany postawy, do przeorientowania mentalności z chwilą wystąpienia zagrożenia dla bezcennej wartości, jaką jest życie.
Zagrożenie natychmiast podrywa nas na nogi, elektryzuje, przejmuje i mobilizuje do poszukiwania metod ratunku. Indywidualnie zawsze tak postępujemy, choćby w przypadkach zdiagnozowania niebezpiecznej choroby, czy ciężkiego urazu nabytego w nieszczęśliwym wypadku.
A jak mają postąpić jednostki ludzkie w sytuacji zagrożenia wojną? Krzyczeć: Pokój! Precz z wojną! Jej okrutny miecz niech nigdy nie ugodzi nas swym śmiercionośnym ostrzem. Naturalna śmierć dotrze do nas we właściwym momencie, to pewne – staniemy z nią twarzą w twarz, czego jesteśmy świadomi i nie protestujemy na ulicach, ale jej przyjścia niech nie przyspiesza wojna, niech dotrze do nas swym normalnym tempem, zgodnie z biologicznym zegarem ludzkiego życia. Właśnie teraz, z osobistym poczuciem bezradności, obserwując i wsłuchując się w wiadomości, rozpaczliwie rozmyślamy, co zostanie dokonane??? Nade wszystko liczymy, że ośrodki państwowe Rzeczypospolitej Polskiej, zobligowane do zapewnienia zbiorowego bezpieczeństwa, suwerennie podejmować będą roztropne decyzje dla utrzymania pokoju za wszelką cenę, w obiektywnym interesie Polski.
Nasze poczucie zagrożenia jednak gwałtownie wzrasta, kiedy słyszymy mowę wrogości i widzimy utrwalanie się tej zbędnej wojny rosyjsko-ukraińskiej. Niezależni naukowcy z dziedziny geopolityki, godni zaufania politycy, tudzież wiarygodne osoby o innym statusie, uzmysławiają nam niebezpieczeństwo przejścia płomieni wojny na terytorium Polski. Od II WŚ w zasadzie po raz pierwszy postawieni jesteśmy wprost przed groźbą wejścia w konflikt zbrojny o nieobliczalnych skutkach.
Z dostępnych źródeł jesteśmy wyposażani w miarodajne wiadomości o przebiegu wojny w Ukrainie. Dostępne są rzeczowe opracowania nie mające zupełnie nic wspólnego z nachalną i prymitywną propagandą, wyspecjalizowaną w manipulowaniu masowymi odbiorcami. Dzięki zdolności ich interpretacji i oczyma wyobraźni możemy odtwarzać zatrważający koszmar wojny u sąsiadów, nasycony strumieniami krwi, kalectwem, tysiącami trupów żołnierzy i cywilnych ofiar, wiosek oraz miast zamienionych w rumowisko i pogorzeliska. Życie w piwnicach i lokalach bez prądu, wody i sanitariów wywołuje silny wstrząs naszej wrażliwości i trwogę. Polska współczuje Ukraińcom, co widzi cały świat. Polacy znani są z empatii i spontanicznej bezinteresowności. To wręcz niewiarygodne! Jak mało kto na świecie Polska podała im szczerą, pomocną dłoń. Na każdym kroku doświadczają oni zrozumienia i otwartych serc Polaków; otrzymują od Polski (będącej w kryzysie) pomoc rzeczową gigantycznej wartości, pozwalającą prowadzić normalne życie w pokojowych warunkach.
W tym miejscu dodajmy, że przed wybuchem wojny w Polsce przebywało ponad 1,5 mln Ukraińców, w następstwie wojny ich liczba zwiększyła się do blisko 3,4 mln (stan w maju, raport UMP). Obserwując pobyt Ukraińców w naszym kraju, dobitnie rozumiemy ich ból wywołany porzuceniem swych ukraińskich domostw i przebywania na obcej ziemi. Nawet bowiem dostateczne warunki egzystencji na obczyźnie nie ukoją przygnębienia wywołanego zerwaniem ze swą ojczyzną i częstokroć utratą dorobku całego życia.
Właśnie poprzez pryzmat ukraińskiej tragedii, w świetle hekatomby z ciał Polaków w II Wojnie Światowej, obawiamy się absolutnie zbędnej daniny cierpień, krwi i życia Polaków oraz narodowej katastrofy w wypadku wojny prowadzonej na terytorium Polski. W celu niedopuszczenia do rozszerzenia zbrojnej konfrontacji na naszą ziemię, konstytucyjne organy RP powinny czynić wszystko, co tylko możliwe na dyplomatycznej drodze.
Cdn.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie