To dzisiaj takie powszechne. Kolejne chore dziecko spoglądające z plakatu czy w TV, kolejne o którym piszą gazety. Ludzie pomagają, wysyłają sms – y, ale część przechodzi obojętnie, lub z ulgą, że jego pociechy na szczęście są zdrowe. Raz potrzeba konkretnej kwoty na wyleczenie, a często szansa na wyleczenie to wielka niewiadoma. Programu telewizyjnego, w którym opowiedziano historię Frania nie zlekceważyła Jolanta Kordowska z Głodowa w powiecie pułtuskim. Poruszona historią małego chłopca, syna strażaka, postanowiła pomóc.
Wieść o Franku chorym na adrenoleukodystrofię powodującą ślepotę, głuchotę i problemy z poruszaniem się, szybko rozniosła się wśród strażaków w powiecie pułtuskim i makowskim.
Pani Jola wspólnie z druhami Adrianem Siemkiem, Danielem Boruckim i Tomaszem Daną zorganizowała akcję charytatywną.
W niedzielę 20 listopada pod kościół w Szwelicach przyjechały na sygnale delegacje 22 jednostek OSP – 18 z powiatu pułtuskiego, 3 z powiatu makowskiego oraz gościnnie delegacja z Kazimierza Dolnego. Przy dźwiękach strażackich syren, druhowie ustawili się w szpaler i wydali okrzyk „hip hip hura” na część Franka.
Do zgromadzonych na placu przemówił dh Jerzy Kobiałka z OSP w Kazimierzu Dolnym, dziękując za zorganizowanie akcji i okazane serce. Głos zabrał także prezes Zarządu Oddziału Powiatowego ZOSP RP Tadeusz Nalewajk. Podkreślił, że straż pożarna cieszy się najwyższym zaufaniem publicznym, stara się być zawsze tam, gdzie ludzie potrzebują wsparcia i tym razem nie zawiodła, gromadząc się tak licznie w słusznej sprawie.
Obserwuj nas na Google News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Komentarze opinie