
Pisząc cykl artykułów „Ludzie pozytywnie zakręceni”, nie zdawałem sobie sprawy, że mogą być ludzie jeszcze bardziej zakręceni, niż bohaterowie moich wcześniejszych publikacji. Jakże się myliłem! Otóż działalność pani Elżbiety Chyczewskiej, dyrektor Niepublicznej Szkoły Podstawowej „Pod Fiołkami” przerósł moją imaginację. Ponieważ zgromadzony materiał dziennikarski przekracza zakres objętościowy, obejmujący jeden artykuł, postanowiłem napisać ich kilka. Oto pierwszy z nich.
Ale ad rem! Przy budynku Niepublicznej Szkoły Podstawowej „Pod Fiołkami” w Nasielsku, przy ulicy Ogrodowej 9, stoi pomnik dłuta artysty rzeźbiarza Tadeusza Adamowskiego (przy wydajnej pomocy, Jego żony Katarzyny, również rzeźbiarki), w postaci lewego płatu skrzydła „zapadającego się” w kamienisty grunt - symbolizującego katastrofę lotniczą. Płat skrzydła nie jest autentyczny, chociaż powinien być to płat skrzydła z samolotu North American P-51 „Mustang” (w rzeczywistości, to jak powstał, zostaje tajemnicą rzeźbiarza). Na postumencie widnieje, w dwóch językach, napis: „AMERYKAŃSKIM PILOTOM POLEGŁYM NIOSĄC POMOC POWSTAŃCOM WARSZAWSKIM 18 IX 1944 I.T. ROBERT PETERS I.T. JOSEPH J VIGNA IN HONOR OF AMERICAN PILOTS OF 8TH AIR FORCE FALLEN DURING AND MISSION FOR WARSSHAW UPRISING”. Dlaczego miałby być to płat skrzydła z P-51 Mustang? Żeby odpowiedzieć na to pytanie należy się cofnąć 76 lat, do 1944 r., a ściśle do 18 września 1944 r.
1 sierpnia 1944 r. w Warszawie, wybuchło, trwające do 3 października 1944 r., wystąpienie zbrojne przeciwko okupującym naszą stolicę wojskom niemieckim, zorganizowane przez Armię Krajową w ramach akcji „Burza”, połączone z ujawnieniem się i oficjalną działalnością najwyższych struktur Polskiego Państwa Podziemnego. 6 sierpnia 1944 r., generał Stanisław Kopaliński (19.05.1895 - 23.03.1976), szef Sztabu Naczelnego Wodza (był nim w tym czasie generał Stanisław Sosnkowski (19.11.1885 - 11.10.1969), zwolniony ze stanowiska Naczelnego Wodza przez Prezydenta RP, pod presją rządu brytyjskiego, za krytykę Wielkiej Brytanii w kwestii braku pomocy dla powstania warszawskiego, zawartą w przemówieniu radiowym z 1 września 1944 (przyczyna zwolnienia podana nie bez kozery), zwrócił się do Szefa Sztabu Armii USA George Catlett Marshall Jr (31.12.1880 - 16.101959) o wsparcie materiałowe powstańców warszawskich. Sprawę pilotował, z ramienia prezydenta Rządu Londyńskiego (Rząd Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie) – Władysława Raczkiewicza (28.01.1885 - 06.06.1947), ambasador Polski w USA, Jan Ciechanowski (15.05.1887 - 16.04.1973). Dowództwo armii USA przychyliło się do inicjatywy gen. Stanisława Kopalińskiego i zadanie pomocy powstańcom warszawskim powierzono Eighth Air Force (8 AF), 8 Armii Powietrznej – związkowi operacyjnemu Sił Powietrznych Armii Stanów Zjednoczonych (USAAF) utworzonego 22 lutego 1944 roku, a stacjonującego w High Wycombe (sztab armii), w Wielkiej Brytanii. Nadano akcji kryptonim FRANTIC-7.
Operacja o kryptonimie FRANTIC-7 była lotami o następującym scenariuszu: start z lotnisk angielskich, dokonanie zrzutu nad Warszawą, następnie lądowanie w ZSRR (na Ukrainie) w celu uzupełnieniu paliwa i amunicji; samoloty miały następnie atakować cele w Rumunii lub Węgrzech, po czym po zatankowaniu, we Włoszech, miał nastąpić powrót do Wielkiej Brytanii.
Pierwszy wylot, w ramach akcji FRANTIC-7 miał nastąpić 14 września 1944 r.; jednak ze względu na złe warunki atmosferyczne, start lotniczej armady odwołano. Kolejny planowany nalot z zaopatrzeniem nad Warszawę, miał się odbyć 15 września 1944 r. I znowu warunki atmosferyczne pokrzyżowały plany nalotu. Samoloty, które wystartowały, zawrócono na lotniska macierzyste. Ale 18 września 1944 r. aura zaczęła się uśmiechać do wojsk sprzymierzonych. Tegoż dnia, o godz. 6:20 (niektóre źródła podają godzinę 5:55), z lotnisk angielskich 3 Dywizji 8 Armii Lotniczej wystartowało 110. bombowców Boeing B-17G Flying Fortress (Super Fortece) i 154 myśliwców osłony North American P-51C „Mustang” (wg innych danych 150) z 354 Grupy Myśliwskiej. Wyprawą powietrzną dowodził płk pilot Karl Trusdell.
Trasa armady z Southwold prowadziła Morzem Północnym, koło Schleswig-Holstein, niedaleko duńskiego miasta Maribo na wyspie Lolland, potem wzdłuż Morza Bałtyckiego. Wybrzeże Bałtyku przekroczono nieco na północ od Koszalina, stamtąd przez Chełmno nad Warszawę. Trasa wynosiła 1360 km i B-17G pokonały ją w ciągu 5 godzin.
O godz. 6:00 wystartował samolot De Havilland Mosquito, który dokonał rozpoznania pogody i następnie lądował w Połtawie.
Na wysokości Danii i w rejonie Kołobrzegu, 90 myśliwców amerykańskich zawróciło do Anglii, staczając po drodze walkę powietrzną i niszcząc wiele samolotów niemieckich na lotnisku Jagel. 64 myśliwce typu „Mustang” z 354 Grupy Myśliwskiej osłaniały bombowce B-17 w drodze do Warszawy i dalej na lotniska w Związku Radzieckim. 3 bombowce B-17 musiały zawrócić z trasy z powodu usterek technicznych i 107 maszyn kontynuowało lot od wybrzeża Bałtyku, w rejonie Kołobrzegu, przez Toruń, Płock do Warszawy. 40 km na północny zachód od Warszawy formację zaatakowało ok. 40 myśliwców niemieckich. „Mustangi”. Osłony podjęły walkę, strącając 4 Messerschmitty Bf 109 i uszkadzając 3 dalsze, same straciły 2 maszyny (do tego faktu powrócę później).
Armada, podczas swojego podniebnego rejsu, z pomocą dla walczącej Warszawy, aż do miejscowości Łomianki-Dąbrowa, nie napotkała przeszkód ze strony artylerii przeciwlotniczej. Ale przed samą Warszawą, do amerykańskiego ugrupowania lotniczego zaczęło prowadzić ogień około 50 dział przeciwlotniczych kalibru 88mm (8,8 cm Flak 37/41 (Flak-Flugabwehrkanone - działo obrony przeciwlotniczej). Efektem działania artylerii przeciwlotniczej było zestrzelenie jednego bombowca B-17, o godz. 12:46, w rejonie Pelcowizny. 7 członków załogi zginęło, 3 uratowało się na spadochronach - zostali wzięci do niewoli, z czego jednego, Polaka z pochodzenia, strzelca pokładowego, sierżanta Waltear Shimsock (Władysława Szymczaka) ze złamaną nogą, Niemcy rozstrzelali. [Publikacja Stowarzyszenie Pamięci Powstania Warszawskiego, „Zrzuty lotnicze Sprzymierzonych z pomocą powstańczej Warszawie”].
W jednej z maszyn zginął pierwszy pilot, drugi doprowadził B-17 do lotniska lądowania w Mirogrodozie (miasto w obwodzie połtawskim na Ukrainie). Tam też pochowano poległego amerykańskiego pilota.
Nieopodal Nowego Miasta, nad wsią Gościm, najprawdopodobniej B-17G, pilotowany przez porucznika Francisa Ahinsa, dokonał awaryjnego zrzutu ładunku. Strefy zrzutu na Mokotowie, Żoliborzu i Śródmieściu były oznaczono białymi, stumetrowymi prześcieradłami na ulicach i dachach domów. Około godziny 12.30 rozpoczęto operację zrzutową, która trwała około 10 minut. Ponieważ zrzutów dokonywano ze stosunkowo dużej wysokości (5200 - 4200 metrów) 1284 zasobników rozproszyło się na dużej powierzchni. Tylko 228 z nich przejęli powstańcy warszawscy, 28 zasobników uległo zniszczeniu wskutek przestrzelenia spadochronów pociskami zapalającymi, ponad 70% wpadła w ręce niemieckie, kilkanaście z nich stało się łupem (na praskim brzegu) żołnierzy Armii Czerwonej.
Każda z Super Fortec B-17 zabierała 11 ton paliwa, 3 tony zasobników, ponad tonę ważyła amunicja do broni maszynowej, załoga liczyła 10 – 11 osób. Jak poważnym przedsięwzięciem logistycznym była operacja „FRANTIC-7”, nich zaświadczy fakt, że w akcji uczestniczyło 1400 lotników, bezpośrednio za sterami samolotów myśliwskich i bombowych i 5500 osób personelu technicznego i zabezpieczającego.
Zrzut zawierał 29876 pistoletów maszynowych Sten, 390 ręcznych karabinów maszynowych Bren, 102 przeciwpancerne wyrzutnie Piat i 2200 granatów do nich, 2490 granatów przeciwczołgowych Gammon, 7865 kg plastiku, 3,2 ton lontów, 2,2 mln szt. amunicji, 4390 różnych granatów. 12 zasobników zawierało leki, środki opatrunkowe i sprzęt sanitarny dla powstańczych szpitali.
W wyprawie „FRANTIC-7” planowano straty w granicach 40% , a de facto stracono tylko jednego B-17 i 3 myśliwce „Mustang”.
11 godzin po starcie, wyprawa „FRANTIC-7” wylądowała na lotniskach w Związku Radzieckim. Bombowce B-17 przyziemiły w Połtawie i Mirgorodzie, myśliwce „Mustangi” w Piriatiniu. 19 września, po zatankowaniu i uzupełnieniu amunicji i ładunku bomb, samoloty wystartowały w drogę do macierzystych lotnisk w Anglii, bombardując po drodze węzeł kolejowy i zakłady przemysłowe w mieście Szolnok na Węgrzech.
Następna operacja „FRANTIC-8” na pomoc walczącej Warszawie, planowana była na koniec września. Nie doszła do skutku wobec braku zgody ze strony Związku Radzieckiego oraz wygaśnięcia walk powstańczych.
Bardziej szczegółowe informacje można uzyskać w pracy [Neil Orpen, „Lotnicy '44 - na pomoc Warszawie”].
Wracając do lotników amerykańskich, którzy polegli pod Nasielskiem… Otóż formację bombowo-myśliwską, składającą się z 107 bombowców B-17G i 64 samolotów P-51C „Mustang”, pod Nasielskiem zaatakowała grupa hitlerowskich samolotów myśliwskich Me-109. Porucznik (First Lieutenant) Robert O. Peters (19.06.1923 - 18.09.1944) z 354 Grupy Myśliwskiej, został zestrzelony, prawdopodobnie przez swojego kolegę (pojawił się na linii strzału innego P-51 ostrzeliwującego wrogiego Me-109). [B. Bieniewicz, S. Piotrowski „Nasielski epizod operacji FRANTIC 7.”]. Zestrzelony P-51C spadł na pole we wsi Wrona, w gminie Joniec. Zabity pilot został pochowany obok swojej zestrzelonej maszyny. Drugi Amerykanin, porucznik (First Lieutenant) Joseph W. Vigna (02.05.1920 - 18.09.1944) padł łupem niemieckiego Me-109 i zderzył się z ziemią we wsi Kątne, kilka kilometrów na północ od Nasielska. Porucznik Vigna został pochowany z honorami wojskowymi, na polskiej ziemi, z inicjatywy niemieckiego zwycięzcy walki powietrznej.
Po wyzwoleniu Polski poległych pilotów ekshumowano i przeniesiono do Francji na cmentarz wojskowy La Targette w Neuville-St Vaast. Po wojnie zwłoki zostały przewiezione do USA. Porucznika Petersa pochowano w rodzinnym stanie Ohio, natomiast porucznika Vigna pochowano na cmentarzu US National Golden Gate w San Bruno w Kalifornii. Ciąg dalszy nastąpi.
\
Leszek Malinowski
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!