
W 2024 rok weszliśmy w rytmach starego, dobrze znanego jazgotu. Dyrygenci życia politycznego bacznie strzegli, abyśmy nawet przez chwilę nie próbowali wyobrażać sobie, że nowy rok będzie ciut lepszy, niż ten miniony. I choć ze wszystkich stron sporu posypały się pompatyczne życzenia dobrych zmian, spokoju i wszelakich błogosławieństw, dziś już wiemy, że słowa te możemy sobie włożyć między bajki. Jak zwykle zresztą.
Nasze pesymistyczne nastroje noworoczne cieszą na pewno na Kremlu. Rosyjscy dygnitarze z entuzjazmem i nadzieją patrzą na to, jak polscy towarzysze rozpalają kolejny pożar w burdelu. Молодец! – myślą sobie Moskale, obserwując niezachwianą postawę prezesa Kaczyńskiego – bohatera nadwiślańskiego politycznego gnojowiska. Benjamin Franklin pisał, że na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki. Z polskiej perspektywy widać jednak, że pewne jest też to, że gdy w kraju trwa chaos i domowa wojenka, w Moskwie wznoszone są kolejne toasty. W tym sensie w najnowszej historii niewielu Polaków przysłużyło się szampańskim nastrojom w Rosji tak bardzo, jak właśnie Jarosław Kaczyński. Gdyby Rosjanie byli uczciwi, to prezes powinien dziś dźwigać na swej zaśnieżonej marynarce tyle orderów, co niegdyś Leonid Breżniew.
Niestety, dla Polski nie będzie to dobry rok. Nie znam się na przewidywaniach ekonomicznych, nie wiem co dalej będzie z inflacją i cenami energii. Nie potrafię też przewidzieć, jakie będzie tegoroczne lato i czy susza ponownie pochłonie uprawy. Jako obserwator i analityk polityki mogę mówić jedynie o tym, czego możemy spodziewać się w polityce. I już wiem, że niczego dobrego. W 2024 roku czeka nas prawdopodobnie najpoważniejszy kryzys polityczny od lat, będący konsekwencją dwóch kadencji destrukcji państwa prawa i fundamentów demokratycznego ustroju. Jeśli ktoś myślał, że PiS tak po prostu pogodzi się z utratą władzy, ten mylił się. Sprawa zmian w TVP oraz kwestia mandatów poselskich Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika daje nam przedsmak tego, jak będą wyglądały najbliższe miesiące. I nie chodzi tu o uliczne protesty, skądinąd na obecnym etapie marginalne. Państwo już teraz pogrąża się w chaosie prawnym, w swoistym dualizmie sądowniczym i konstytucyjnym. Wygląda to tak, jakby w ramach jednego kraju istniały dwa wymiary sprawiedliwości, gdzie jedne sądy podważane są przez inne sądy i parasądy. Jak pokazuje przykład Kamińskiego i Wąsika, wyroki będą odtąd dobierane jak ciuchy w lumpeksie – według aktualnego widzimisię. Sam Kamiński zapowiedział zresztą, że prawomocnego wyroku sądu w swojej sprawie on nie uznaje. Tak po prostu. Wtórował mu w tym prezydent – strażnik Konstytucji.
Jest też drugi aspekt nawarstwiającego się chaosu – eskalacja emocji. PiS stawia tutaj na sprawdzoną metodę odwracania pojęć i kwestionowania rzeczywistości. Dobrym przykładem była niedawna konferencja Kaczyńskiego w „obronie wolnych mediów”, podczas której obrażano dziennikarzy, sugerując, że są opłacani, aby kłamać, a na końcu wyłączono im mikrofony. Tak właśnie prezes rozumie „wolne media”. Na tej samej konferencji Kaczyński przekonywał także, że nic nie wie na temat wała, którego pokazał posłom Mariusz Kamiński. Widziały to miliony widzów przed telewizorami, widzieli posłowie, ale Kaczyński twierdzi, że to manipulacja i fotomontaż. Zupełnie tak, jak kilkanaście lat temu utrzymywał Jacek Kurski – „ciemny lud wszystko kupi”.
Czego zatem powinniśmy sobie życzyć w nowym, politycznym roku? Chyba tylko tego, żeby szybko się skończył. Życzmy też sobie zdrowia.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
A co na to mówią lekarze?