Reklama

Tajemnice Kleszewa

14/01/2025 11:33

W wędrówkach po północnym Mazowszu, z entuzjastą i znawcą historii regionalnej powiatu pułtuskiego, miłośnikiem lotnictwa, panem W. D., odwiedziłem las w okolicy Pułtuska, rozciągający się przy drodze w kierunku Psar i Obrytego. Stawiamy różne, różniste pomniki, upamiętniające chwile chwały oręża polskiego, ludzi którzy zginęli, przelali swoją krew w obronie ojczyzny. Wycieczka, którą odbyłem ze swoim cicerone, miała na celu właśnie odzyskanie pamięci o bohaterach minionych lat. Ale od początku…

Tym razem zawędrowałem, wraz ze swoim cicerone, panem W.D., niedaleko od Pułtuska, bo do Kleszewa. A cóż może być w Kleszewie dla poszukiwacza pozostałości minionych lat. Powiecie Państwo, że oprócz cmentarza żołnierzy radzieckich właściwie niewiele można znaleźć! I mi się tak wydawało. Jakże się myliłem! Co najmniej dwie rzeczy, które z jednej strony pobudziły moją wyobraźnię, z drugiej zaś nie odpowiedziały na pytania, które mnie nurtują po rzeczonej wycieczce.

Zacznijmy od pierwszego artefaktu historycznego. Naprzeciwko hotelu Milord (Kleszewo 43), nieopodal Zakładu Dystrybucji Gazu Kazimierz Chełchowski Marek Kociński S.C. (Kleszewo 45), jest polna droga wiodąca w nadbrzeżne zarośla i szuwary nad Narwią. Idąc w kierunku Narwi (około 300-400m) wśród pokrzyw, dziewanny i krzewów wszelkiego autoramentu dochodzimy do miejsca, gdzie droga przestaje być drogą. Po prostu kończy się. I już. Ale skręcając w prawo, w kierunku Narwi, przez zarośla i chaszcze, dochodzimy do jakiegoś obiektu, ogrodzonego rurkami (chyba dawniej były pomalowane na żółto – ząb czasu kolor już dzisiaj zniekształcił – wychodzi wszechobecna rdza). Gdybym sam odkrył to miejsce, pewnie bym nie zwrócił na nie uwagi. To, co było za ogrodzeniem, wg mnie, było stertą śmieci. Mój przewodnik wyartykułował słowa: „To tu”. Po 10 minutach łamania gałęzi okolicznych krzewów i już całkiem dużej wielkości jesionów, oczyszczeniu zawartości rurowego ogrodzenia, ukazała się płyta betonowa, z krzyżem i inskrypcją:

POLEGŁYM W WALCE Z HITLERYZMEM W SIERPNIU 1944r CZEŚĆ I PAMIĘĆ”.

Tak krzyż jak i napis kiedyś był żółty – dzisiaj już tylko brudny! Jakże napis nie koresponduje z działaniami naszego społeczeństwa. Ani „CZEŚĆ” a tym bardziej „PAMIĘĆ”. A któż tam został pochowany? Bo, że został, to jest pewne! No i tutaj tyle możliwych hipotez z iloma ludźmi rozmawiałem. Były opowieści, a że to grób jakiegoś oficera wysokiego rangą Imperium Rosyjskiego z okresu powstania listopadowego, a że to grób rozstrzelanych przez hitlerowców pracowników pobliskiego zakładu pracy przymusowej, a to że zostali tam pochowani żołnierze oddziałów Polski Podziemnej walczący z okupantem, a to że ofiary terroru Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Pułtusku a w końcu, że żołnierze Armii Czerwonej. Jak jest prawda? Nie wiem! Może Czytelnicy pomogą rozwiązać tę zagadkę. Fakt pozostaje faktem, że napisu na betonowej płycie nasączonego żółtą farbą, pod koniec lat 90. ubiegłego wieku jeszcze nie było. Podobnie jak i żółtego krzyża. Wydaje się, że pierwsza wersja jest bardzo mało prawdopodobna, ze względu na śmierć w Kleszewie feldmarszałka Iwana Dybicza (o tym w dalszej części artykułu). Za to pozostałe mają wg mnie zbliżone szanse, żeby stać się prawdą.  Jednak chyba władze grodu nad Narwią powinny się wstydzić, że miejsce uświęcone krwią Polaków znajduje się w takim stanie. Wstyd!!!!

W latach 30 XIX w. w miejscu, gdzie dzisiaj znajduje się hotel Milord (Kleszewo 54), były gospodarskie zabudowania, które na kwaterę wybrał sobie feldmarszałek Iwan Iwanowicz Dybicz Zabałkański (13.05.1785÷10.06.1831), wsławiony w kampanii bałkańskiej, doświadczony dowódca cieszący się wielkim zaufaniem cara Mikołaja I (06.07.1796÷02.03.1855). Jego zadaniem było zdławienie powstania listopadowego i rozpędzenie sejmu Królestwa Polskiego (1815÷1832). Kampanię rozpoczęto 13.01.1831r, kiedy to na Królestwo Polskie uderzyła armia skierowana z Zakaukazia, w liczbie 115tys. żołnierzy i 336 dział, w składzie   6 korpusów piechoty (w tym 1. korpus gwardii i grenadierów) i 5 korpusów rezerwowych kawalerii (w tym 1. korpus gwardii) (korpusy linowe składały się z 4 dywizji piechoty, dywizji kawalerii, dywizji artylerii, batalionu saperów i brygady taborów).


Feldmarszałek Iwan Dybicz Zabałkański (13.05.1785÷10.06.1831)

 

Dybicz nie spodziewał się zbyt długiej kampanii.  Jego pewności siebie dowodził fakt, że wziął prowiant zaledwie na 20 dni, planując pokrywać bieżące potrzeby wojska zaopatrzeniem uzyskanym z rekwizycji. Plan operacyjny zakładał błyskawiczne uderzenie na Warszawę i zgniecenie powstania w zarodku. Jednak już pierwsze potyczki pokazały, że zadanie nie będzie tak łatwe, jak się tego początkowo spodziewał. Niepowodzenia feldmarszałka Dybicza, na polu stłumienia powstania, wzbudziły głęboki niepokój cara Mikołaja I. Dał temu wyraz w piśmie skierowanym do ww.: ”Я не могу достаточно выразить Вам мое беспокойство, основанное на том, что я во всех Ваших распоряжениях не усматриваю ничего такого, ….”,  („nie mogę dostatecznie wyrazić swojego zaniepokojenia, opartego na tym, że w Waszych wszystkich działaniach nie dostrzegam nic takiego, co dawałoby nadzieję na jakiekolwiek, pozytywne zakończenie kampanii, a na koniec nie widzę niczego obiecującego w Waszych zamysłach” – przekład L.M.). Widoczny w tym cytacie jest zdecydowany negatywny stosunek cara do działań feldmarszałka.

Dybicz podpadł w niełaskę. Czy to przypadek, czy nie, faktem jest faktem, że Iwan Dybicz umiera, w swojej głównej kwaterze, w Kleszewie, o godz. 23:15, dnia 10.06.1831 r., gdy jeszcze dzień wcześniej czuł się wyśmienicie, szczególnie po zwycięstwie pod Ostrołęką (25.05.1831). Jego ciało zostało zabalsamowane i zabrane do Rosji przez Prusy, a jego serce zostało pochowane w Pułtusku w kościele św. Krzyża (cmentarnym), gdzie zawieszono też tablicę, upamiętniającą uśmierzenie „buntu” Polaków (tablicę tę zniszczyli w 1905 r. uczniowie gimnazjum męskiego). Ciekawostką jest, że podczas przewożenia zwłok do Petersburga trasa wiodła przez Prusy i Rosjanie otrzymali od władz pruskich zgodę na tranzyt. Ponieważ w armii rosyjskiej szerzyła się zaraza cholery potrzebna była kwarantanna w pobliżu granicy. W Dłutowie (powiat Pisz) została ta kwarantanna zorganizowana i tu zatrzymał się konwój. Został zbudowany tymczasowy grobowiec, gdzie 20 czerwca 1831 r. złożono ciało Dybicza. Gdy kwarantanna się zakończyła, dnia 10.07.1831 r., konwój z trumną feldmarszałka, ruszył do Petersburga, w towarzystwie wszystkich jego przybocznych, pod eskortą 2. szwadronów kirasjerów, pod dowództwem księcia Alberta Kirassira. Zwłoki jego spoczęły na cmentarzu protestanckim, w pobliżu miejscowości Wołkowa dnia 14.09.1831 r. (na uroczystościach pogrzebowych zabrakło cara Mikołaja I). Już wtedy krążyły pogłoski, żeby Dybicz został otruty lub celowo otruty. 

Fakt pozostaje faktem, że w 1817 r. epidemia cholery wybuchła w Kalkucie, skąd szlakami kupieckimi rozprzestrzeniła się po całym świecie. W 1830 roku dotarła do Rosji, która   właśnie była w trakcie tłumienia powstania listopadowego. Cholera zabiła 5% Rosjan, a już 23 kwietnia dotarła do Warszawy.

Jak było rzeczywiście: czy w śmierci feldmarszałka Iwana Dybicza „maczali swoje paluszki” funkcjonariusze tajnej policji przybocznej cara Mikołaja I, czy może epidemia cholery odcisnęła swoje piętno, czy może była inna „sprawcza dłoń”?  Jak niesie gminna wieść, w wyniku słabych postępów armii, feldmarszałek został zamordowany przez wysłannika carskiego adiutanta   hr. Aleksieja Orłowa (19.10.1786÷21.05.1861) (przybył do kwatery Dybicza 04.06.1831r.). Za tą tezą przemawia fakt, że dnia 27.06.1831 r. zmarł również na cholerę Wielki Książe Konstanty (08.05.1779÷27.06.1831), i to w miejscowości, gdzie epidemia nie dotarła (Witebsk). Za to był tam ten sam hrabia Aleksiej Orłow. Pewnie się tego nigdy nie dowiemy.

Leszek Malinowski


Artykuł pochodzi z Pułtuskiego Notatnika Kulturalnego (nr 11 z 27 listopada 2018 roku)

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 14/01/2025 12:49
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do