Szansa na bycie mamą i tatą – niezależne od grubości portfela

Historyczny i symboliczny moment. Nowo wybrany Sejm rozpoczyna swoją działalność od rozpatrzenia obywatelskiego projektu o przywróceniu refundacji in vitro z budżetu państwa. Przypomnijmy, że jedną z pierwszych decyzji PiS było wycofanie refundowania tej metody leczenia bezpłodności. Wczoraj posłowie dyskutowali nad projektem ustawy dającej tysiącom rodzin nadzieję na spełnienie marzeń o rodzicielstwie. Pod projektem podpisało się w ubiegłym roku pół miliona Polek i Polaków, w tym także wielu mieszkańców Pułtuska. Podpisy można było złożyć między innymi w naszej redakcji. - To debata o szczęściu – ocenił z sejmowej mównicy Jakub Rutnicki (KO).

Po ośmiu latach rządów PiS osoby zmagające się z bezpłodnością otrzymały sygnał, że ich problemy zostały zauważone i są ważne, także w skali kraju – mamy przecież kryzys demograficzny, wg analizy Głównego Urzędu Statystycznego w okresie styczeń–wrzesień br. odnotowano ujemny przyrost naturalny. Na program leczenia niepłodności rząd ma przeznaczać ok. 500 mln zł. rocznie.

„Tak” dla metody in vitro – wybrzmiewało wczoraj wiele razy z sali sejmowej podczas pierwszego czytania projektu. Wyraźnie czuło się zmianę, powiew nowego, nowoczesnego państwa, za którym Polki i Polacy głosowali 15 października. Wybrali oni przyszłość w państwie kierującym się nauką, nie ideologią. Państwie, w którym traktowani są podmiotowo i czują, że głos społeczeństwa ma znaczenie. Podpisy pod obywatelskim projektem ustawy o przywróceniu refundacji in vitro zbierano zimą ubiegłego roku. - Każdy podpis był cegiełką do zwycięstwa nad ciemnogrodem – mówił podczas obrad 22 listopada br. Witold Zembaczyński (KO). Posłowie PiS w większości zignorowali obrady, prawa strona sejmowej sali świeciła pustkami. W mediach pojawiło się jednak wiele wypowiedzi posłów PiS twierdzących, że ustawę poprą. W RMF minister Przemysław Czarnek powiedział, że jego klub jest podzielony pół na pół. Minister Henryk Kowalczyk, pytany w Sejmie przez reporterkę TVN24 o tę ustawę zapowiedział, że będzie przeciw bo „nie jest to dobra metoda na niepłodność, bo to nie jest leczenie niepłodności".

Odebranie przez PiS refundacji in vitro Barbara Nowacka (KO) nazwała upokorzeniem przez rządzących tych, którzy nie mieli pieniędzy na ten zabieg i odebraniem uboższym rodzinom prawa do szczęścia i posiadania dziecka.

W przeddzień obrad Sejmu, podczas konferencji prasowej, Donald Tusk powiedział

Wszystkim przeciwnikom in vitro przypominamy, że metoda nie jest obowiązkowa. Jeśli stoi w sprzeczności z wiarą, nie pozwalają na to względy moralne, etyczne - nie trzeba z niej korzystać.

Zanim skrytykujemy finansowanie metody in vitro z państwowych pieniędzy, pomyślmy o tym, że każdy z nas, odprowadzając podatki, wrzuca do wspólnej, państwowej kasy pieniądze i nie wie, kiedy będzie potrzebował z nich skorzystać. Nie wiemy na co zachorujemy…  Dzisiaj mogą być profilaktyczne badania, jutro operacja wyrostka, a za tydzień może in vitro u kogoś z najbliższej rodziny… Nikt z nas nie jest w stanie tego przewidzieć. Wszyscy składamy się na opiekę medyczną i w takim samym stopniu powinniśmy mieć możliwość korzystania z niej, wykorzystując wszystkie możliwości współczesnej medycyny.

Czekamy na Wasze opinie w tej sprawie. Czy Państwo powinno pomóc Polkom i Polakom w spełnieniu marzenia jakim jest posiadanie dziecka?