„Góra” nie wie co się dzieje w szpitalu

Przedwczoraj kolejna grupa pracowników SP ZOZ zatrudnionych na umowę – zlecenie otrzymała wreszcie wynagrodzenie za pracę. Pracownikom etatowym nie płacono przez dwa ostatnie miesiące, zatrudnieni na kontraktach jeszcze nie otrzymali pieniędzy za sierpień. Rozliczenia z pracownikami były przesuwane – najpierw z 28 każdego miesiąca na 10 następnego, potem na 25 i tak dalej...  Już oficjalnie mówi się o konieczności zmniejszenia zatrudnienia wśród pielęgniarek oraz pensji wszystkim pracownikom o 20 %. W sytuacji, w jakiej obecnie znajduje się szpital (11 mln ciągle rosnącego długu) jest to zrozumiałe, ale... w przypadku lekarzy zarabiających 120 zł na godzinę (bo i takie są stawki) jednak co mają powiedzieć osoby otrzymujące 1200 zł miesięcznie??? Co zostanie z ich pensji? Nic więc dziwnego, że właśnie grupa najmniej zarabiających obawia tak równego cięcia kosztów. 

Wynagrodzenia w w pułtuskum ZOZ-ie pochłaniają niemal 90% budżetu, tymczasem dla zachowania finansowej płynności powinny ok. 60%. Skąd ten wysoki procent? Przede wszystkim przez wywindowane niebotycznie stawki lekarzy (jedne z najwyższych na Mazowszu). Mówi się również o zbyt dużej liczbie białego personelu, patrząc jednak na wykaz stanowisk, nietrudno oprzeć się wrażeniu  przerostu kadry dyrektorskiej. Sam dyrektor ma trzech zastępców (do spraw pielęgniastwa, lecznictwa i spraw ekonomicznych) oraz asystentkę. A dyrektorskie stanowiska to dyrektorskie pensje. 

Jak się dowiedzieliśmy tzw. personel niższy robi co może aby oszczędzać, na przykład wyłączone zostały telewizory, które włączone były niemal całą dobę, mimo braku jakiegokolwiek obrazu lub projekcji nieaktualnej już oferty szpitala. Cóż jednak z tego że „dół” zaoszczędzi 200 złotych, jak „góra” przetrwoni w tym samym czasie 1000 zł? Pracownicy mają żal, że nikt z Zarządu z nimi nie rozmawia, przez co nie wie, co tak naprawdę dzieje się w szpitalu.  

{mxc}