Reklama

Dla aktorstwa zrezygnowała z medycyny...

13/09/2012 13:41
Na planie reklamy. fot. Karolina Kowalczyk    Zapewne wielu mieszkańców Pułtuska, oglądając reklamę jednej z sieci komórkowych zastanawia się – skąd ja znam tę dziewczynę... Po chwili przychodzi na myśl refleksja – przecież to... Ilona Korycka, pułtuszczanka. Specjalnie dla czytelników PGP – Miss Pułtuska 2010 (wyborów organizowanych przez Pułtuską Gazetę Powiatową i firmę Drogi i Mosty), Miss Tygodnika Ostrołęckiego 2012, obecnie studentka II roku aktorstwa w Wyższej Szkle Komunikowania i Mediów Społecznych im. Jerzego Gierdoycia, opowiada o studiach, sukcesach osobistych, tęsknocie za Pułtuskiem i swoich marzeniach. Z Iloną Korycką rozmawiała Ewa Kowalczyk.

W 2010 roku zdobyłaś koronę Miss Pułtuska. Jeszcze wtedy mieszkałaś i uczyłaś się w Pułtusku, obecnie studiujesz w Warszawie i tam się przeprowadziłaś. Jak wspominasz tamten etap swojego życia?


Tamten etap wspominam jako wspaniały okres mojego życia. Byłam wtedy w klasie maturalnej, miałam 18 urodziny i wszystko działo się tak szybko. Konkurs na Miss Pułtuska był początkiem pasma sukcesów – głównie takich moich, osobistych. To właśnie wtedy podjęłam jedną z najważniejszych decyzji w moim życiu zrezygnowałam z medycyny, ostatecznie decydując się na aktorstwo. Pamiętam , że w tym okresie miałam więcej niż wcześniej artystycznych propozycji w naszym mieście i pierwszy raz miałam możliwość wystąpienia przed prawdziwą kamerą, grając w „Sądzie Rodzinnym”. Myślę, że to wszystko wpłynęło na wybór kierunku studiów.  W Pułtusku byłaś znaną osobą, a Twoje poczynania śledziło wielu mieszkańców naszego miasta. Teraz w Warszawie jesteś bardziej anonimowa – zapewne nie na długo. Która z tych wersji bardziej pasuje do Ilony Koryckiej?
Sama nie wiem jak odpowiedzieć na to pytanie. To tak poważnie brzmi.  Myślę, że dopiero szukam siebie. W Pułtusku nigdy nie uważałam się za taką osobę, ponieważ wydaje mi się, że u nas w mieście każdy każdego zna i dlatego też ja, jako mieszkanka byłam znana. 
Oprócz startu w wyborach Miss Pułtuska, organizowanych przez redakcję Pułtuskiej Gazety Powiatowej, wzięłaś także udział w wyborach Miss Mazowsza 2012, zatem nie było to dla Ciebie nowe doświadczenie. Jakie są Twoje wrażenia po starcie w tym konkursie?
Konkurs Miss Mazowsza był dla mnie kolejnym fajnym przeżyciem.  Zwłaszcza, ze trafiłam tam przez przypadek. Pod wpływem chwili wypełniłam internetowe zgłoszenie, a potem gdy to wszystko przemyślałam i zobaczyłam, że konkurs jest tuż przed sesją na uczelni, to było za późno i zrezygnować już nie mogłam. Ale było warto i wszystko udało mi się pogodzić. Konkurs ten trochę różnił się od konkursu Miss Pułtuska. Było to coś nowego ponieważ, pierwszy raz byłam na zgrupowaniu, które trwało kilka dni. Codziennie miałyśmy próby z choreografem i przymiarki. Jeśli chodzi o samą galę było więcej stresu, układ choreograficzny, przebieranie się do każdego wyjścia. Dzięki Miss Pułtuska wydaje mi się, że było mi łatwiej niż innym dziewczynom. Dzięki udziałowi w tym konkursie poznałam wiele ciekawych ludzi i pierwszy raz miałam okazję lecieć awionetką. Niesamowite przeżycie zwłaszcza, że pilot lubował się w nadziemnych ewolucjach. Ostatecznie wróciłam z tytułem Miss Mazowsza Tygodnika Ostrołęckiego 2012, więc mam szarfę, którą będę mogła się pochwalić swoim dzieciom i wnukom.    
Czym dziś zajmuje się Ilona Korycka?
Jeszcze mam wakacje, ale wróciłam już do Warszawy. W ciągu dnia chodzę na castingi do różnych produkcji, natomiast  wieczorami uczęszczam do szkoły językowej i szkoły tańca. Chcę maksymalnie wykorzystać wakacyjny czas i przeznaczyć go rozwijanie własnych umiejętności. Sierpniowe weekendy spędzałam jeżdżąc po Polsce, biorąc udział w pokazach mody i coraz częściej słyszę w słuchawce pytanie mojej Mamy: kiedy wreszcie przyjedziesz do domu? Od października będę studentką drugiego roku Wyższej Szkoły Komunikowania i Mediów Społecznych im. Jerzego Giedroycia w Warszawie.
Czy od zawsze marzyłaś o tym, aby studiować aktorstwo? Dlaczego akurat ten kierunek?
To były raczej takie ciche marzenia o studiach na kierunku artystycznym, nigdy nie myślałam poważnie o aktorstwie. Od dziecka kochałam występować na scenie, ale zawsze traktowałam to jako dodatek, a nie pomysł na życie. Całe życie natomiast uczyłam się, żeby zostać lekarzem. To właśnie w 3 klasie liceum podjęłam decyzję, że chcę zaryzykować iść za marzeniami i robić to, co kocham, niż potem całe życie żałować, że nie zaryzykowałam. Zobaczymy jak to dalej będzie, ja wiem na pewno, że jeśli mam być aktorką, to nią zostanę, a jeśli nie to widocznie Pan Bóg ma dla mnie inny plan.   Niewielu studentom  I roku aktorstwa udaje się gdzieś zaistnieć. Tobie się udało. Czy w Twoim wypadku to zasługa uczelni, na której studiujesz? A może Twoich zdolności, umiejętności i siły przebicia? 
Myślę, że jest to zasługa moich profesorów ze studiów, którzy przez ten rok uczyli mnie rzeczy, o których wcześniej nawet nie miałam pojęcia. Ale przede wszystkim, to zasługa moich rodziców, dzięki którym mam takie zdolności i umiejętności. To Oni wspierają mnie we wszystkich moich działaniach. Do większości projektów, w których brałam udział trafiłam dzięki Mamie, wyszukującej mi co i rusz odpowiednie castingi. Wiem też, że miałam ogromne szczęście, bo czasem jest tak, że reżyser już wie jak ma wyglądać dana aktorka, a potem na castingu szuka idealnej kopii tego co ma w głowie.
Podczas studiów zdobywasz doświadczenie w branży aktorstwa. Mogliśmy oglądać Cię m.in. w produkcji TVN „Ukryta prawda”. Nasi czytelnicy zapewne ciekawi są tego, jak udało ci się tam dostać i jak wspominasz pracę na planie. 
Na początku roku dostałam telefon z mojej agencji, żebym przyszła na casting, ponieważ jest propozycja, abym zagrała główną rolę i jestem jedną z 3 dziewczyn, które są brane pod uwagę. Poszłam, odegrałam 2 sceny ze scenariusza i się udało! Wiem, że ludzie różnie reagują, niektórzy się cieszą inni śmieją. Ja zagrałam tam, ponieważ w szkole nie mam zajęć przed kamerą, wiedziałam, że to doświadczenie bardzo mi się przyda w przyszłości i mogę się wiele rzeczy nauczyć, zobaczyć co wygląda dobrze, a co muszę zmienić. Już sama nawet widzę różnicę oglądając odcinek między pierwszym dniem zdjęciowym a ostatnim, całkiem inaczej wypadłam. Również miałam okazję po raz pierwszy zobaczyć jak  wygląda prawdziwy plan zdjęciowy. Pracę wspominam bardzo pozytywnie. Ten odcinek kręciliśmy 3 dni, a dzień zdjęciowy trwał nawet 15 godzin. Praca na planie jest bardzo intensywna i wyczerpująca, ale to powoduje, że jest taka ciekawa. Pamiętam, że nagrywając sceny zewnętrzne przemokłam i zmarzłam, a nie można się przebrać bo robiąc kolejne ujęcie musi być ciągłość wyglądu. Potem musiałam odchorować swoje, ale było warto. Oglądając końcowy efekt wiem, że jeszcze bardzo dużo pracy przede mną.  
Oprócz „Ukrytej prawdy” widzieliśmy Cię także w różnych reklamach. W której z tych form pracy aktora lepiej się odnajdujesz?
Wydaje mi się, że mam jeszcze za mało doświadczenia, żeby powiedzieć, co wolę robić. Na razie się uczę, więc kręci mnie i serial, i reklamy. W reklamie jest mniej tekstu i więcej czasu na duble i poprawki, więc jest trochę luźniej. Wszystkie ujęcia i detale są tak dopieszczane, żeby jak najlepiej wszystko wyszło. W serialu wszystko działo się szybko, szybkie zmiany lokacji, szybkie przebiórki.  W trakcie jednego dnia na planie reklamy powstaje 30 sekund filmu, w trakcie jednego dnia pracy na planie serialu powstaje nawet 15 minut, więc widać różnicę. Jeszcze inna jest praca na planie teledysku, przez kilka godzin wystarczy się świetnie bawić i zawsze z tego wszystkiego coś się wytnie do zmontowania filmu.
Masz także pewne doświadczenie modelingu. Czy uznajesz to za pewną alternatywę? Za alternatywę raczej nie. Ostatnio miałam przyjemność poznać młodych projektantów – Kasię Miciak i Grzegorza Szczuke i iść w ich 2 pokazach mody w Poznaniu i Katowicach, ale traktuję to bardziej jako zabawę. Prawdziwą modelką z wybiegu nigdy nie będę – nie te gabaryty (śmiech), ale jeśli chodzi o fotomodeling, to jeżeli kiedyś będę miała okazję wziąć udział w jakiejś kampanii, na pewno skorzystam.
Czy z racji na zaangażowanie w wiele zajęć związanych z Twoim przyszłym zawodem, udaje Ci się znaleźć czas dla siebie?
Teraz niestety nie mam czasu dla samej siebie. Nawet nie poczułam tych wakacji, żeby gdzieś móc położyć się „plackiem na plaży”. Jedynym wytchnieniem była dla mnie pielgrzymka na Jasną Górę. Staram się brać udział w wielu przedsięwzięciach, w których poznaję ciekawych ludzi. Teraz chcę i muszę inwestować w swoje umiejętności, uczę się tańczyć jazz, kontynuuję naukę języków, mam też kilka pomysłów na nowe zajęcia dodatkowe, które pomogą mi poszerzyć moje umiejętności na różnych płaszczyznach. Wzięłam sobie do serca słowa mojego taty, który często mi powtarza, że teraz jest czas na naukę, póki umysł jest chłonny, żebym potem się nie wracała tylko szła dalej. Rocznie szkoły aktorskie kończy ok 100 osób, większość z nich nie może znaleźć pracy w zawodzie,  wszyscy widzimy, że zapotrzebowanie na aktorów jest ograniczone, tym samym konkurencja ogromna.
Jak w takim razie Ilona Korycka spędza swój wolny czas, jeśli takowy uda się wygospodarować?
W grudniu powróciłam do mojej starej pasji malowania obrazów, ale niestety od 3 miesięcy pędzle leżą w pudełku i nie mogą się mnie doczekać. Teraz jak trafi mi się choć jeden dzień bez zajęć w Warszawie, to staram się wracać do domu, po prostu pobyć z rodzicami i babcią, pobawić się z psem.  Nic więcej. W Warszawie wszyscy się spieszą, w domu można odetchnąć. Jak jeszcze chodziłam do szkoły uwielbiałam wyjeżdżać, byle tylko się gdzieś wyrwać. Teraz, już po pierwszym roku studiowania doceniam przysłowie – „wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”.
Mamy nadzieję, że nie zapomniałaś jeszcze o Pułtusku...
Oczywiście, że nie! Wszędzie przedstawiam się jako dziewczyna z Pułtuska. Pułtusk, to większa część mojego życia, moje dzieciństwo i lata szkolne, a o tym się nie da zapomnieć. W końcu to dzięki ludziom, z tego miasta, którzy mnie wspierali i pomagali, mogłam się rozwinąć i robię teraz to, co kocham.
Ostatnie pytanie. Jakie jest największe marzenie przyszłej aktorki?
Moje największe marzenie nie jest związane z moim przyszłym zawodem. Marzę, aby w przyszłości zbudować szczęśliwą rodzinę, mieć kochanego męża, który będzie mnie szanował i wspierał oraz dzieci, na których twarzach zawsze będzie gościł uśmiech. Jeśli chodzi o marzenie związane z aktorstwem, to nie chcę się zgubić w tym „wielkim” świecie.
Oczywiście życzymy Ci spełnienia tych właśnie marzeń, wielu sukcesów w życiu prywatnym, ale także zawodowym. Dziękuję za rozmowę.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do