Reklama

Bój się i... idź do przodu!

​​​​​​​„Nie zawsze umiemy przyjmować i mówić komplementy. Często jest tak, że kobieta kobietę bardziej obmówi, niż powie jej coś miłego. A kobieta kobiecie powinna być przychylna. Kobieta kobietę powinna wspierać. Kobiety, które przychodzą do mojej firmy zderzają otaczającą je rzeczywistość z… moim różowym światem. Ja i moje koleżanki mamy bowiem świadomość, jak ważne jesteśmy dla siebie... My śmiejemy się razem, ściskamy, komplementujemy, zakładamy sobie nawzajem korony... Dosłownie i w przenośni. Moje życie bogate jest w kobiety!”. O tym, co blokuje naszą pewność siebie, o tym czego chcą panowie, a czego pragną kobiety, o tym co ważniejsze - szminka czy róż, opowiada Dorota Rzeczkowska. Z trenerką rozwoju osobistego, doradczynią Beauty i dyrektorką Mary Kay rozmawia Anna Jadaś.

„Makijaż to nie maska. To forma sztuki, którą kobieta maluje swoją pewność siebie” – zgodzi się Pani z tym?

Tak. Warto jednak zaznaczyć, że ważna jest wypielęgnowana buzia i dobrane kosmetyki. Bo jak to w malarstwie… jeśli masz płótno nieprzygotowane, niezagruntowane, to i obraz nie będzie ładnie wyglądał. Róż, tusz, błyszczyk, krem CC! – doradzam często Paniom, które odwiedzają moje studio…  i od razu twarz wygląda lepiej.

A jakie rady dla Panów? Mam kolegów, którzy trzymają w szufladach swoich biurek fluid. Tak w razie czego, gdy np. przed spotkaniem pogorszy się cera, wyskoczy jakaś krostka.

Reklama

Panowie zamawiają u mnie kremy CC, kremy pielęgnacyjne, perfumy.  Krem CC to krem koloryzujący, lżejszy od podkładu.  - „Jestem biznesmenem, mam mnóstwo spotkań, ale mam nieładne naczynka na buzi, która szybko się czerwieni. Krem CC ratuje mi życie w takich sytuacjach” – mówi jeden z moich klientów.  On akurat bierze krem CC i utrwala go pudrem transparentnym, bezbarwnym. Nie widać, żeby cokolwiek miał na buzi.  Mężczyźni naprawdę dbają o siebie, używają retinolu. Mają świadomość, że nie tylko pielęgnacja jest istotna, ale też ukrywanie pewnych niedoskonałości, bo w tym zakresie nie ma różnicy między kobietą i mężczyzną. Niedoskonałości dotyczą jednych i drugich. Nie tylko panie chcą dobrze wyglądać. Panowie również. Mężczyzna, który używa podkładu czy korektora pod oczy, wcale nie przesadza. To naturalna, normalna rzecz by zadbać o swoją skórę, zabezpieczyć ją. I panowie bardzo często przychodzą do mnie, aby dobrać im pielęgnację skóry.

Jest Pani trenerką rozwoju osobistego. Co stanowi największą blokadę dla kobiet i mężczyzn w drodze do budowania pewności siebie?

Reklama

Moim zdaniem jest nią ocena innych ludzi, opinia społeczeństwa. W erze social mediów, w erze bezkarnego oceniania innych ludzi, kobiety i mężczyźni chcieliby coś zmienić w swoim życiu, ale boją się tego „co ludzie powiedzą”, jak to będzie oceniane i postrzegane przez innych, boją się   zrobić cokolwiek ze strachu przed krytyką. Niezależnie w jakiej dziedzinie. Po drugie, ich działania blokuje brak poczucia własnej wartości. Często panie i panowie mówią „nie dam rady”, „nie nadaję się”. Często na taką samoocenę ma wpływ rodzina, czasem znajomi z pracy. Kolejną rzeczą jest obawa przed wyjściem ze swojej strefy komfortu. Ktoś chce coś zmienić, ale nie podejmuje żądnej aktywności by tak się stało. A o tym mówił nawet Einstein: „Szaleństwem jest wciąż robić to samo i oczekiwać różnych rezultatów”. Człowiek nie dowie się czy zmiana będzie dobra, dopóki nie spróbuje. Jednym przychodzi to łatwiej, ponieważ są otwarci, śmiali, a innym trudniej, bo muszą pokonać swoje lęki, obawy, czasem wstyd. Ja miałam podobnie... Nie czułam się wystarczająco dobra, by prowadzić swój biznes. Dopóki nie zaczęłam się uczyć to robić...

W Pani obecnej branży, ile czasu potrzeba, aby poczuć sprawczość, pewność siebie w tym co się robi...

Reklama

Myślę, że około kilku miesięcy. Zresztą zmiana pracy, niezależnie od branży, to jest sinusoida. Na początku czujemy się podekscytowani nowymi zadaniami, nową pracą. Później następuje blokada, kiedy trzeba pójść na spotkanie i opowiedzieć o kosmetykach, pojawia się obawa przed krytyką, oceną. Kiedy jednak zdobędzie się pierwsze klientki, sprzeda kosmetyki, awansuje - znów następuje ekscytacja i sinusoida idzie w górę.

Na temat wpływu makijażu na samopoczucie i pewność siebie przeprowadzono wiele badań, napisano wiele prac.  Podobno badania Uniwersytetu Harvard pokazały, że kobiety noszące makijaż są postrzegane jako bardziej kompetentne w miejscu pracy. Natomiast na stronie internetowej wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego czytamy, że makijaż pozytywnie wpływa na psychikę kobiet, poprawia ich samopoczucie, wpływa na pewność siebie, na wzrost ich atrakcyjności fizycznej, podnosi samoocenę. Z pani obserwacji wynika, że tak właśnie jest? Tak makijaż wpływa na kobiety? Dodaje pewności siebie?

Reklama

Oczywiście! Ważne jest jednak, aby się nie „przemalować”, nie przerysować, aby podkreślić atuty i ukryć niedoskonałości. Takiej właśnie sztuki uczę i na swoich social mediach bardzo często pokazuję makijaż. Makijaż po pierwsze dodaje pewności siebie.  Po drugie - i to jest chyba najważniejsze - kobieta patrzy w lusterko i mówi - świetnie wyglądam! Na spotkaniach, podczas których wykonujemy pielęgnację i makijaż, panie biorą lusterko do ręki i mówią „chciałabym wyglądać tak każdego dnia”. Dla mnie jest to wspaniałe, to najlepszy moment w mojej pracy, kiedy widzę zadowolenie i szczęście kobiety, która patrzy w lusterko! Po takim kosmetycznym spotkaniu albo w social mediach, które prowadzę, panie piszą do mnie – „pani Dorotko, jak ja pani dziękuję. Już zaczęłam malować sobie oczy”, „już wiem, jak wymodelować sobie buzię” albo „dzięki pani filmikowi zaczęłam nakładać czerwoną szminkę, a nigdy tego nie robiłam. Czuję się wyjątkowo”. Taka praca daje mi dużo radości. Widzę, że kobiety są szczęśliwe. I później polecają sobie nawzajem spotkania za mną. A moje doradztwo jest bezpłatne. Umawiam się z kobietami, robimy godzinny warsztat. Każda kobieta może się ze mną spotkać, często widzimy się w większych grupach, na tak zwanych babskich wieczorach. Wtedy każdej dziewczynie dobieram pielęgnację skóry, dobieram profesjonalnie fluid, itp. Niektóre moje klientki są ze mną od początku mojej działalności w Mary Kay, od 14 lat. Niektóre zostały nawet konsultantkami w firmie. Dla mnie to satysfakcja, że wielu kobietom mogę zmienić życie.

Mówią to Pani, że zmieniło się ich życie, czują się silniejsze?

Reklama

Bardzo często. Mam na przykład dziewczyny pracujące w moim zespole, które mówią „zaczęłam się malować, jestem pewniejsza siebie” albo „zaczęłam chodzić w sukienkach, a wcześniej nie miałam w szafie ani jednej”.  Bo my, jak firma organizuje jakieś wydarzenia, to pięknie się ubieramy, zakładamy suknie balowe. Poza tym relaksujemy się, jeździmy do spa, mamy zjazdy, konferencje.  Dziewczyny mówią „ja czuję teraz moc”, „ja inaczej mówię”, „inaczej reaguję na czyjąś krytykę”. Po prostu wzmacniają się od środka. Stają się otwarte, „twarde”, bardziej konsekwentne i stanowcze.

Czy umiemy mówić i przyjmować komplementy?

Reklama

Nie zawsze umiemy przyjmować i mówić komplementy. Często jest tak, że kobieta kobietę bardziej skomentuje za plecami, niż powie jej coś miłego. A kobieta kobiecie powinna być przychylna. Kobieta kobietę powinna wspierać. Kobiety, które przychodzą do mojej firmy zderzają otaczającą je rzeczywistość z… moim „różowym” światem. Ja i moje koleżanki mamy bowiem świadomość, jak ważne jesteśmy dla siebie... My śmiejemy się razem,  ściskamy, komplementujemy, zakładamy sobie nawzajem korony... Dosłownie i w przenośni. Myślę, że brak umiejętności komplementowania to jeszcze pokłosie starych systemów, które były w Polsce.  Kiedy byłam dzieckiem zawsze słyszałam – „nie wychylaj się”, „nie idź do przodu”, „stań z tyłu”, „nie pokazuj się”... I dotyczyło to zarówno dziewczyn, jak i chłopców.  Mówiono nam, że mamy założyć mundurek, sweterek, biały kołnierzyk i nie wyróżniać się, stać w szeregu.  Byliśmy wychowywani, że wstyd jest mówić o pieniądzach, że nie wypada wyrażać swojego zdania, bo „dzieci i ryby głosu nie mają”. Teraz te czasy się zmieniają, może  nawet za bardzo w drugą stronę... bo za dużo jest pozwalania na robienie wszystkiego, czego chcą dzieci.

Często słyszymy hasło „kobiety kobietom”… a jak to wygląda na co dzień. Czy nie jest tak, że bardziej ze sobą konkurujemy niż się wspieramy?

Reklama

Częściej kobieta o kobiecie rzuci za plecami „ale się ubrała!” niż powie „ale masz piękną bluzkę”. A jeśli zdarzy się taki komplement to czasami nie potrafimy odpowiedzieć „Dziękuję. Też mi się bardzo podoba”, tylko odpowiadamy „Wiesz, w ciucholandzie ją kupiłam” albo „to stare, w szafie wisiało”. Natomiast ja zawsze mówię, że każda kobieta jest piękna. Tylko czasami może troszkę zaniedbana, bo nie przywiązuje do tego wagi, bo może nie ma czasu, nie ma takiej potrzeby, może nie ma finansów. Poza tym nie wszystkie kobiety chcą się malować i to też jest ok. Nie jest to dla nich ważne.

Jest sposób na dobre, pozytywne życie?

Reklama

Jak to się mówi… Spójrz na pięć osób, które są najbliżej Ciebie. Otaczaj się ludźmi pozytywnie nastawionymi do życia, nie negatywnie. Niech te osoby Cię wspierają i „dmuchają w skrzydła”. Jeśli wciąż narzekają, krytykują, a ty nie chcesz być zraniona, zraniony, to po prostu odsuń je od siebie. 

Co sprawiło, że zaczęła Pani wspierać kobiety w budowaniu poczucia własnej wartości? Zajmuje się Pani motywowaniem innych i doradztwem kosmetycznym. Wcześniej była Pani nauczycielką, jak to się stało, że nastąpiło tak duże przebranżowienie?

Reklama

Wcześniej pracowałam jako nauczyciel. To było moje zamiłowanie. Nauczycielem chciałam być od dziecka. W tym kierunku uczyłam się, kończyłam studia. Uwielbiałam matematykę, więc byłam matematykiem i informatykiem. Uczyłam w wielu szkołach. Od poziomu  podstawówki, gimnazjum, liceum. Wykładałam też na wyższej uczelni – na naszej pułtuskiej. I co się zadziało? Potrzebowałam po prostu dobrych kosmetyków dla siebie i dołączyłam do Mary Kay. Wtedy nie myślałam o rozwoju w tym zakresie. Na tamten moment, kiedy były kredyty do spłacenia, a pensja nauczycielska nie była wystarczająca, nie stać mnie było po prostu na kosmetyki z dużych drogerii. Znalazłam więc alternatywę w postaci luksusowych kosmetyków, ale marki Mary Kay. Po miesięcznym stosowaniu moje koleżanki i oczywiście ja zauważyłam pozytywne zmiany na mojej buzi i rozkochałam się w tych produktach. Stosowałam je sama, ale zaczęłam je też sprzedawać i zobaczyłam, że można mieć z tego dobre pieniądze, dodatkowy dochód. Pomogło mi to wtedy spłacać raty kredytów. Pomogło w codziennym życiu. Zauważyłam, że można tam szybko awansować, a żeby awansować trzeba się dzielić biznesem z innymi kobietami, budować zespół, uczyć innych biznesu, by szybko zarabiać pieniądze. U nas jedna dziewczyna wspomaga drugą, nie ma między nami konkurencji. I tak pracuję w Mary Kay już od 14 lat. 13 jestem dyrektorem... Jak weszłam do Mary Kay, żeby mieć taniej kosmetyki, tak po roku byłam już na wysokim stanowisku w firmie. Każda kobieta, która jest otwarta na zmiany, ma potrzebę rozwoju i zarabiania pieniędzy, może do mnie dołączyć. Wszystkiego nauczę, robię warsztaty czy kursy makijażowe oraz szkolę, jak prowadzić ten biznes krok po kroku w swoim tempie.

Czego nauczyła Panią praca z kobietami? ...przychodzą do Pani na konsultacje, spotkania motywujące oraz makijaż osoby w różnym wieku, od nastolatek po osoby dojrzałe.

Reklama

...tego, że każda kobieta chce być doceniona. Każda kobieta potrzebuje wsparcia. Każda potrzebuje dobrego słowa. Mary Kay jest na rynku już 63 lata (w Polsce 23), a założycielka firmy zawsze mówiła „jak idziesz na spotkanie kosmetyczne wyobraź sobie, że każda kobieta ma na piersi tabliczkę z napisem „spraw, bym poczuła się ważna”. Dlatego też każda kobieta na moim spotkaniu ma tak właśnie się poczuć. Ma czuć się wyjątkowa! Przykre jest, że kobiety bardzo często nawet w domu tak się nie czują... 

To jest motto w Pani pracy?

Tak! „Spraw, bym poczuła się ważna”. To jest też adekwatne do myśli - traktuj innych, jak sama chciałabyś być traktowana...

Jaki moment w Pani karierze był tym najbardziej poruszającym, może nawet przełomowym...?

Ja jestem bardzo emocjonalna. Jak coś moje serce poruszy, zaraz płaczę. Kobieta powinna być twarda, ale czasem niestety, jak miękkie serce, to miękko jest też w duszy. U mnie takim przełomowym momentem w mojej pracy był podziw w oczach mojej rodziny. Kiedy zaczęłam się rozwijać, osiągać sukcesy, awansować, mój mąż bardzo mi kibicował i kibicuje, wspiera do tej pory. Moje dzieci mówią, że są ze mnie dumne. Mój syn mówił nawet „Moja Mama - Królowa!”. Wzrusza mnie, że moja rodzina docenia to, co ja robię, rozumie, że lubię to i dalej chcę się w to angażować. Wsparcie z ich strony było i jest dla mnie najważniejsze.  Znam kobiety, które robią to co ja, ale mają tzw. blokady w domu, od męża, rodziny. Chociaż pamiętam, jak na początku mojej pracy w Mary Kay mój mąż żartem powiedział „To co? Pani Profesor będzie teraz szminki sprzedawać?”. No to również zażartowałam mówiąc - „Ja Ci jeszcze pokażę!”.  Kolejnymi momentami bardzo dla mnie ważnymi są te, kiedy moje koleżanki debiutują na stanowisku dyrektora, kiedy widzę kobiety pragnące się rozwijać, awansować, a nie zawsze jest to prosta droga...

Kobiety przychodzą do Pani na konsultacje, na makijaż, ale wiele z nich szuka wsparcia, rozmowy, czegoś w rodzaju terapii...

Bardzo często tak mam. Zanim wykonam pielęgnację czy makijaż spotkanie zaczynam od rozmowy. Pytam o potrzeby klientki, nie tylko te pielęgnacyjne i makijażowe, o jej marzenia, potrzeby w życiu. Często rozmawiamy o jej problemach, chorobach, o niesatysfakcjonującej pracy i zarobkach. Wiem, że to co ja mogę jej zaoferować to nie tylko kosmetyki i makijaż, ale także pomysł na nowe zajęcie, nową pracę. Mogę powiedzieć, że moje życie bogate jest w kobiety! Jak tylko potrzebują mojego wsparcia, to mają, a jak ja potrzebuję fachowej porady, to mam te moje kobiety! Kocham je i te nasze spotkania!  Zawsze, kiedy Panie pytają, ile  takie spotkanie potrwa mówię - około godziny, ale wszystko zależy od tego jak będzie się nam rozmawiało... Więc czasami trwa nawet i trzy godziny... Panie siedzą sobie w maseczkach, relaksują się i rozmawiamy o rozmaitych rzeczach.

Z jakimi sprawami, prośbami przychodzą do studia Panie z Pułtuska?

Potrzebują porady pielęgnacyjnej i ja uczę kobiety, jak mają dbać o siebie w domu. Bo największe rezultaty daje pielęgnacja domowa rano i wieczorem. Tymczasem nawet 95 procent kobiet, które widuję na spotkaniach, robi nieświadomie błędy w pielęgnacji. Panie przychodzące do mnie proszą – „Pani mi pomoże dobrać pielęgnację, bo mam problem z suchą lub tłustą skórą, mam trądzik, skóra się świeci, jak nakładam podkład to się roluje, proszę o pomoc, bo nie umiem sobie z tym poradzić, proszę o pomoc, bo nie umiem sobie znaleźć podkładu, nie wiem, jak pomalować opadającą powiekę”. Kiedy idziemy do kosmetyczki – ona zrobi nam makijaż, zamykamy oczy i otwieramy, jak już wyglądamy pięknie, płacimy i idziemy, ale niczego się nie nauczymy. Natomiast moje spotkania są bezpłatne, uczę od podstaw – od pielęgnacji do makijażu. Nie ma dwóch jednakowych spotkań. Każde jest inne, bo inna jest każda kobieta. Z innymi potrzebami, z innym życiorysem. I zawsze powtarzam, że u mnie jak w konfesjonale – co w Vegas to w Vegas!

Wchodzi do studia kobieta. Od razu Pani wie co można jej doradzić, co zaproponować?

Nawet, jak na ulicy spotykam kobiety to tak robię… Na przykład jestem w sklepie, mówię, że zajmuję się doradztwem kosmetycznym, a pani tak mnie pięknie w sklepie obsłużyła, że chciałabym się odwdzięczyć i zapraszam na bezpłatną sesję pielęgnacyjną. I zwykle panie znajdują godzinkę na wizytę w salonie.

Zdradzi Pani kilka tricków makijażowych dla zabieganych Pań, które dodadzą twarzy świeżości?

Jest dużo takich tricków, w zależności od tego, jaki rodzaj skóry mają Panie. Są sposoby, działania i kosmetyki, które robią czary mary w ciągu jednej minuty. Ja zawsze mówię – pierwsza rzecz, która trzeba poprawić to są usta!

Nie oko, nie róż na policzku?

Nie! Usta! Często panie nie malują ust. Oko owszem, policzki sobie zrobią. Ale ust nie. A przecież podczas rozmowy z kimś, zawsze patrzy się na usta. To one skupiają uwagę w pierwszym momencie. Często Panie boją się malować usta, wybierają albo drastyczny „nudziak”, albo błyszczyk, bo dobrze się w nim czują. To co dla mnie jest drugim numerem jeden – to jest róż na policzku. Niekoniecznie bronzer, niekoniecznie rozświetlacz, bo nie wszystkie Panie je lubią, ale róż. Lekki, pastelowy róż, który dodaje świeżości i młodości. A jak go jeszcze połączymy z rozświetlaczem, to już w ogóle jest zjawiskowo! Nawet na co dzień! 

Wykonuje Pani analizę kolorystyczną...

Tak. Są bowiem kobiety z ciepłym typem urody - to takie wiosny i jesienie oraz chłodnym typem urody - czyli lata i zimy. Na przykład ja jestem ciepłym typem urody. Mam specjalne narzędzia do określania typu urody, do robienia analizy kolorystycznej. Kiedy Panie przychodzą zmywamy cały makijaż, związujemy do tyłu włosy, bo zazwyczaj są farbowane i oceniamy typ. Testem, który często robimy – jest pytanie - „Czy woli pani chodzić w złocie czy srebrze?”.  Jeśli woli srebro, to są chłodne odcienie, chłodny typ urody. Można też poznać po żyłach. Jeśli są fioletowo-granatowe to będzie chłodny typ urody, jeśli zielonkawe to ciepły.

Na stronie pultusk24.pl oraz FB będziemy zamieszczać nagrania dotyczące pielęgnacji i makijażu codziennego, świątecznego, sylwestrowego…

Pokażę w nich, jak pięknie wyglądać na święta, na Sylwestra z brokatami, mocniejszym okiem. Chciałabym zainspirować Panie, które będą bawić się na przykład na domówkach, aby zrobiły sobie elegancki makijaż. Będą fajne porady. Zapraszam do oglądania!

Gdyby miała Pani powiedzieć kobietom jedną rzecz, tak prosto z serca, co by to było?

Jest takie zdanie, które często powtarzam… sobie i znajomym. Brzmi ono „Bój się i rób!” Idź do przodu. Zawalcz o siebie. Realizuj marzenia. Nie patrz na to co cię zatrzymuje, nie słuchaj co o tobie mówią. Nie patrz, czy pasuje ci ta szminka czy nie, jak masz ochotę nałóż ją. Masz ochotę coś zrobić – rób!  Nie ograniczaj siebie! Jesteś wystarczająca! Pomimo wszystkiego realizuj siebie! Rób to, co chcesz. Bądź pewna siebie. Bądź asertywna. Często zadaję Paniom pytanie – „Gdzie byś dziś była, gdybyś się nie bała?”. Dlatego odpowiedzią jest … „bój się i rób!”. Oczywiście, jeśli nie chcesz wychodzić ze swojej strefy komfortu, to też jest OK. Jeśli realizujesz się i spełniasz, na przykład, jako mama, to jest też sukces. Jeśli jednak czujesz potrzebę zmiany – zawalcz o to. Ja zawsze będę Cię w tym wspierać.

 

Dziękuję za rozmowę.

Centrum Wizerunku „Wdzięk i Piękno” Doroty Rzeczkowskiej znajduje się przy ul. 3 Maja 17.

Witryny i linki społecznościowe

 

 

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do