Reklama

Wywiad z Grzegorzem Nowosielskim - Burmistrzem Wyszkowa

01/04/2023 21:18

​​​​​​​Grzegorz Nowosielski to burmistrz Wyszkowa od ponad 20 lat. Swoje działania na rzecz lokalnego samorządu postanowił teraz rozszerzyć na skalę ogólnopolską. W najbliższych wyborach parlamentarnych zobaczymy jego nazwisko na kartach do głosowania. O rozwoju Wyszkowa, zdobytym w pracy w samorządzie lokalnym doświadczeniu oraz planach na kampanię wyborczą, z Grzegorzem Nowosielskim rozmawiał Grzegorz Gerek.

Panie Burmistrzu, na początek powiem, że w Pułtusku ma Pan niezłą opinię. Przez wiele lat wzorem do naśladowania był u nas Serock, a od jakiegoś czasu więcej mówi się o Wyszkowie. Rozwój miasta, którym Pan kieruje jest dostrzegany i chwalony. Pewnie część naszych Czytelników nawet wie o Pana związkach z naszym miastem. Na pewno jednak nie wszyscy, zacznijmy więc od ich przedstawienia.

Wyszkowianie też kiedyś z zazdrością zerkali w stronę Serocka. I kiedy dwadzieścia lat temu zdecydowałem się startować na urząd burmistrza Wyszkowa, jednym z moich najważniejszych zamierzeń było właśnie to, by tak pokierować sprawami mojego miasta, aby to nam przyglądano się z zazdrością. Wnioskując z Pana opinii, osiągnęliśmy sukces. Tak, myślę, że dobrze wykorzystaliśmy nasze szanse rozwojowe, czujemy się liderem naszego regionu, ale też zawsze z wielką życzliwością i sympatią spoglądamy na naszych sąsiadów.

Lubię Pułtusk i rzeczywiście mam sentyment do tego miasta. Z okolic Pułtuska pochodzi moja rodzina, więc w naturalny sposób czuję się z nim związany. Jest to też piękne miasto z duszą i dużymi możliwościami rozwojowymi. Tym bardziej się cieszę, że jak Pan mówi – mam tam dobrą opinię.

Zamierza Pan kandydować do parlamentu. To prawda?

Ze sceny najlepiej schodzi się niepokonanym. Dwadzieścia lat na stanowisku burmistrza to kawał czasu, wielu wyszkowian nie zna miasta innego, niż Wyszków burmistrza Nowosielskiego. Miałem wtedy, w 2002 roku, marzenie o Wyszkowie bezpiecznym, nowoczesnym, przyjaznym, rozwijającym się dynamicznie. Miałem wizję tego, co chcę osiągnąć. A dziś mam poczucie, że udało mi się to marzenie spełnić. I czas na kolejne wyzwania. Kiedy zostałem burmistrzem miałem 28 lat. Stażem jestem doświadczonym i spełnionym samorządowcem, zawodowo, ale też jako człowiek, wciąż jestem w czasie aktywności i rozwoju. Doświadczenie, wiedzę, umiejętności, które przez te lata zdobyłem chcę jeszcze z pożytkiem wykorzystać. Czas zamknąć jeden etap zawodowego życia i otworzyć kolejny. Decyzja o kandydowaniu do parlamentu nie była łatwa i jest bardzo przemyślana.

 

Pamięta Pan dzień, kiedy podjął decyzję o kandydowaniu na urząd burmistrza Wyszkowa? Czy emocje, wątpliwości, myśli były podobne jak w chwili, gdy zdecydował się Pan podjąć próbę zostania parlamentarzystą?

Nie, to jednak zupełnie inny moment mojego życia. Wtedy, w 2002 roku byłem młodym człowiekiem, wydawało mi się, że zmienianie świata na lepsze jest proste. Dziś uważam - podobnie jak wtedy - że jest potrzebne, ale nie proste. Jestem dojrzałym człowiekiem, z większym dystansem i doświadczeniem, bardziej świadomie podejmuję wyzwania. To nie znaczy, że brakuje mi entuzjazmu, ale dziś moja definicja zwycięstwa, porażki, wyzwania – jest już trochę inna. Myślę, że nie byłoby takiego rozwoju Wyszkowa, z jakiego dziś jesteśmy dumni, gdyby nie dążenie do zgody i porozumienia w najważniejszych sprawach, umiejętności zdobywania sojuszników, ale też pokory pomagającej czasem zmieniać koncepcje. A to wymaga dużej dojrzałości, odwagi, dystansu do siebie. Ale jedno zostało niezmienne: jestem bardzo konsekwentny w dążeniu do celu. I zawsze mogę liczyć na rodzinę, która rozumie i wspiera moje ambicje i plany.

 

Na które z tych dwóch pytań, które teraz zadam woli Pan odpowiedzieć:

Pierwsze – znudziło się już Panu biurko w gabinecie burmistrza Wyszkowa, że chce być Pan posłem?

Drugie – czy Wyszków jest już w 100% ogarnięty, że zdecydował się Pan teraz naprawiać Polskę?

Jeśli mogę, odpowiem na oba. Nie, nie czuję się wypalony i nie znudził mi się mój gabinet w urzędzie miejskim. Czasem mi się wydaje, że Wyszków jest jak członek mojej rodziny, bo zawsze pochłaniał mój czas, emocje, uwagę i rzeczywiście moja rodzina musiała się mną z nim dzielić. Zgodnie z prawem mógłbym ubiegać się o jeszcze jedną kadencję i wiem, że miałbym poparcie bardzo wielu moich mieszkańców. Ale jest początek, musi być też koniec. Kiedyś trzeba oddać stery i ja chcę je oddać teraz, gdy mam poczucie, że sprawy mojego miasta idą w jak najlepszym kierunku. Przekażę swojemu następcy to miasto z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku i nadzieją, że będzie mu na nim zależeć tak samo, jak mi. Nie wiem, czy uda mi się naprawiać Polskę, ale wiem, że w samorządzie nauczyłem się pokory, doceniania zgody i kompromisu, słuchania ludzi. To może przydać się Polsce. Czasem mi się wydaje, że warto aby politycy przechodzili choć kawałek tej naszej samorządowej drogi, być może w oparciu o te doświadczenia podejmowaliby lepsze decyzje?

Jako samorządowiec zwolniony był Pan z konieczności prezentowania poglądów politycznych czy ideologicznych. Jako kandydat do parlamentu już nie. Formacja Szymona Hołowni Polska 2050, mimo że istnieje już ponad dwa lata, nie do końca jest prawidłowo identyfikowana przez Polaków. Proszę więc im przedstawić: Polska 2050 to formacja lewicowa, liberalna czy może prawicowa, konserwatywna?

Wydaje mi się, że w Polsce już dawno odeszliśmy od takiego definiowania partii politycznych, przez ostatnie lata linia podziału politycznego przebiega pomiędzy dwoma największymi ugrupowaniami, które trudno jednoznacznie opisać ideologicznie. Dla mnie Polska 2050 to partia ludzi umiarkowanych, rozsądnych, gotowych na dialog i współpracę z obywatelami. Przywiązanych do demokratycznych reguł państwa prawa, liberalnych w sferze gospodarczej. Do jednych założeń programowych tej partii mi bliżej, do innych dalej, ale co do zasady chciałbym, aby Polacy mieli alternatywę w postaci ugrupowań innych niż dwa największe, bez względu na moje osobiste do nich sympatie. Ciągnąca się nieustannie walka pomiędzy dwoma obozami to droga donikąd, jesteśmy już jako społeczeństwo tak podzieleni, że nawet drobne różnice budzą wielkie emocje. Szymon Hołownia przekonuje do siebie różnych ludzi, bardzo wielu z nich to lokalni liderzy, przedstawiciele organizacji pozarządowych, często osoby kompletnie niezwiązane dotąd z polityką.

Dlaczego Polska 2050?

Do partii Szymona Hołowni najbliżej mi poglądami, sposobem patrzenia na politykę, systemem wartości. Spośród wszystkich partii opozycyjnych podejście do polityki partii Polska 2050 jest mi najbliższe. Podzielam jego wizję Polski praworządnej, demokratycznej, ekologicznej, proeuropejskiej.

Jako wieloletni polityk samorządowy i kandydat do parlamentu zapewne ma Pan jakiś wzór polityka, na którym chce się Pan wzorować. Kto to jest?

Często jestem o to pytany i często się nad tym zastanawiam. Chyba nie ma jednej osoby, która byłaby dla mnie wzorem i autorytetem, wielu mnie inspiruje. Będąc burmistrzem miałem przywilej poznawania wielu znakomitych ludzi, czerpałem z ich wiedzy, refleksji, dobrych rad. Ukształtowała mnie lokalność, w której bardziej niż w krajowej polityce liczy się autentyczność. Staram się więc, korzystając z wielu dobrych wzorców, pozostawać sobą.

Czy jest Pan zwolennikiem jednej listy opozycji w najbliższych wyborach? Są badania wskazujące, że taka lista na 100% pokonałaby PiS i przejęła władzę w Polsce?

Wiele jest dyskusji i analiz na ten temat. Chciałbym, aby w krajowej polityce, podobnie jak w samorządzie, decyzje zapadały po gruntowej analizie i przy wsparciu ekspertów. Tak dotąd pracowałem. Decyzja o tym, czy to jedna lista czy samodzielny start ugrupowań opozycyjnych powinna według mnie wynikać ze strategii i analizy szans na zwycięstwo, a nie emocji czy osobistych ambicji.

W zbliżających się wyborach kandyduje Pan z okręgu, w którym PiS zdobył 7 z 12 mandatów, zdobywając 60% głosów. „Jedynka” na liście – Marek Tchórzewski zdobył niemal tyle samo głosów co cała lista PO. Można więc rzec, że jest to „pisowska twierdza”. Ma Pan za przeciwników ministrów i wicepremiera z PiS. Prawica ma od lat bogate, ambitne i doskonale prowadzone kampanie, świetnie kierowane na elektorat z małych miast i wsi. Struktury PiS są niemal w każdej gminie, kandydaci i działacze będą „gryźli trawę” aby utrzymać władzę i związane z nią stołki „tłustych kotów”. A niektórzy są jeszcze „wychudzeni” i „głodni”. Można się spodziewać niebywale intensywnej (drogiej) kampanii. Jaki ma Pan plan w tej bitwie?

Przyzwyczaiłem swoich wyborców do kampanii merytorycznych, intensywnych, ale też takich, w których raczej mówię o sobie, swojej propozycji dla nich, swoim programie. I tak będzie też w kampanii parlamentarnej. Wiem, że to okręg, w którym PiS zdobywa dobre wyniki, ale także tutaj wielu wyborców jest niezdecydowanych, zniechęconych do konieczności wybierania mniejszego zła, szukających dobrej, normalnej alternatywy. Taką dobrą, normalną alternatywą chcę być. Działanie racjonalne, strategiczne, konsekwentne, są mi najbliższe, tak wychował mnie samorząd. Będę z pewnością bardzo dużo rozmawiał z wyborcami, będę starał się docierać do nich z konkretną ofertą programową. Postaram się wykorzystać całą swoją wiedzę, markę osobistą, ale także potencjał otaczających mnie ludzi do tego, by powalczyć o zaufanie mieszkańców naszego okręgu. W Wyszkowie udowodniłem, że można być skutecznym, osiągać sukcesy i realizować priorytety rozwojowe. Jeśli dostanę taką szansę, będę udowadniał, że można to osiągać też w szerszej skali. Przez pięć kolejnych kampanii, jako burmistrz i kandydat na burmistrza, ze spokojem i pokorą poddawałem się trudnej ocenie mieszkańców. I tej pokory, ale też siły i konsekwencji nie zabraknie mi w przyszłości.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do