
Wojna z Ukrainą toczy się także w mediach, zwłaszcza społecznościowych. Jest to wojna, w której stawką są nastroje społeczne, ich kształtowanie i zmienianie.
Od kilku dni pojawiają się w mediach społecznościowych niepokojące informacje z granicy pokazujące migrantów z krajów Afryki czy Azji docierających do Polski wraz z uchodźcami z Ukrainy. Część z nich zachowuje się ponoć prowokacyjnie, zdarzają się przypadki bijatyk z Polakami, zwłaszcza kibicami piłkarskimi. Dodatkowe patrole policji próbują opanować sytuację.
Równocześnie pojawia się mnóstwo – mamy wręcz na FB i Twitterze potop – powielanych wpisów z „fejkowych” kont, gdzie migranci opisywani są jako wyjątkowo agresywni, atakujący polskie dziewczyny czy kradnący w sklepach. Nie powinno nikogo dziwić, że większość tych wpisów pochodzi z „farm trolli” w Rosji. Wpisy są jednak także niestety powielane przez wielu Polaków, niekoniecznie związanych ze skrajnie narodowymi czy kibicowskimi środowiskami. Tylko czekać, kiedy w mediach zachodnich uaktywnią się agenci wpływu i pojawią się antypolskie teksty o kraju nacjonalistów bijących migrantów!
To jest wojna! Wojna w cyfrowej przestrzeni. Bardzo ważna, bo wpływająca na nastroje społeczeństw i narodów. Rosja korzysta z wolności słowa w Polsce. Niestety ma sprzymierzeńców – wypowiedzi prawicowych polityków z Konfederacji cytowane są w rosyjskich mediach, prorządowy tygodnik „wSieci” na 11 stronach publikuje wywiad z rosyjskim ambasadorem, dając nawet zdjęcia, na których w tle, na ścianie wisi portret Putina! Konta wielu polityków i ludzi mediów „lubią” posty, w których nadal największym wrogiem Polski jest Unia Europejska, która żąda praworządności i nie chce dać kasy! Trafia to na podatny grunt ukształtowany takimi stwierdzeniami, jak „wyimaginowana wspólnota”, „okupacja brukselska” czy „unijna szmata”. Podglebie do antyunijnej kampanii, którą dziś kreują „ruskie trolle”, stworzyli nasi politycy. Są chwile, gdy w wyniku działań zdrajców bądź „pożytecznych idiotów” internetowo-medialną wojnę przegrywamy!
Problem z migrantami z Azji i Afryki można było przewidzieć. Oczywistym było, że wykorzystają otwarcie granicy z Ukrainą i ruszą do Polski. I o ile pomoc dla Ukraińców w zdecydowanej większości zapewniają zwykli Polacy — zorganizowani w setkach fundacji, organizacji — o tyle tego problemu nie rozwiążą. Potrzeba jest natychmiastowa mobilizacji służb – policji, straży granicznej, kontrwywiadu, wojska, etc. Obywatelom innych krajów (w tym studentów) uciekającym do swoich ojczyzn z objętej wojną Ukrainy trzeba pomóc w wjeździe i wyjeździe z Polski. Takich osób jest dużo – np. całe grupy studentów z Indii. Jeśli pojawią się migranci, ewidentnie ekonomiczni, to jedynym sensownym rozwiązaniem wydaje się deportacji do ich krajów. Trzeba tak robić, bo jest to w interesie Polski, Unii i Ukrainy!
Służby muszą też identyfikować trolli rozpowszechniających ruską propagandę w sieci i ich unieszkodliwiać. Wobec propagatorów ruskiej, zbrodniczej, wojennej narracji są paragrafy w polskim kodeksie karnym!
Jako aktywni obywatele też możemy zrobić wiele – nie powielać narracji stworzonej w Rosji, nie rozpowszechniać fejków, tonować nastoje, zwalczać w mediach społecznościowych wszelkie przejawy prorosyjskiej propagandy i całym sercem wspierać Ukrainę!
W związku z wojną przez terytorium Polski przerzucane są duże siły wojskowe państw NATO, a także sprzęt dostarczany Ukrainie. Takie transporty mogę przejeżdżać także przez Pułtusk. Pod żadnym pozorem nie wolno ich zdjęć publikować w sieci.
Grzegorz Gerek
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie