
„Szwedzi zdobyli w Pułtusku ok. 4 mln złp – dla porównania można podać, że utrzymanie armii koronnej w 1700 roku kosztowało skarb korony 4,9 mln złp a rok później nieco ponad 5,1 mln. Nic więc dziwnego, że Szwedzi twierdzili, iż bardziej opłacało się im zdobyć Pułtusk niż stolicę państwa Kraków.” Te i inne ciekawostki, a także szczegóły wydarzeń, które w naszym mieście rozegrały się sto lat przed Napoleonem, zawiera ostatnia publikacja dr. Krzysztofa Wiśniewskiego „Pułtusk 1703”. Mazowsze w czasie wielkiej wojny północnej.”
„Sasi stanęli w szyku bojowym nieco na południe od obecnej ul. Mickiewicza. Ich lewe skrzydło opierało się o biskupi folwark Górki (od obecnej ul. Górnej), prawe przekraczało dzisiejszą ul. Jana Pawła II, trochę na północ od dzisiejszej ul. Winogronowej. Szwedzi przybyli pod Pułtusk od strony wsi Jeżewo ok. pół godziny przed wschodem słońca a ich awangarda – dragoni Buchwalda – zatrzymała się na terenie dzisiejszego osiedla Skarpa Dolna. Pozostałe jednostki (zapewne dość rozciągnięte podczas marszu) zajmowały pozycje po północnej stronie drogi Jeżewo – Pułtusk (dziś ul. Nasielskiej). (…)
Czekając na ich nadejście, Karol XII przeprowadził rekonesans. Być może dotarł nawet w pobliże bramy Kozackiej, gdzie ukryty przy budynku seminarium duchownego obserwował otwarcie bramy, opuszczenie zwodzonego mostu i wymarsz wojsk feldmarszałka „na pola Górki”. (…)
Obie armie rozdzielał głęboki wąwóz ciągnący się od wschodu mniej więcej wzdłuż obecnej ul. Jana Pawła II uniemożliwiający dokonanie jakiegokolwiek ataku na odcinku niemal 600 m. Jedynie lewe skrzydło szwedzkie mogło wejść w kontakt bojowy z prawym skrzydłem saskim.(..) Kiedy półmrok przedświtu stał się nieco bardziej jasny i feldmarszałek von Steinau ujrzał szwedzkie szeregi, zrozumiał, że przeciwnik ma znaczną przewagę liczebną i zarządził natychmiastowy odwrót do miasta. Widząc to Karol XII posłał dragonów Buchwalda, by odcięli Sasom drogę odwrotu i uchwycili most zwodzony, przez który wiodła droga do Pułtuska. Król ruszył w ślad za nimi z drabantami (…)
Ostatnim punktem oporu był most przez Narew. Wejścia nań bronił pułkownik Claude Pierre de St. Paul,Francuz w służbie saskiej, dowódca regimentu kirasjerów Jordana. Natarł na niego sam Karol XII i niewiele brakowało, by monarcha zginął podczas tej walki – de St. Paul strzelił do niego z niewielkiej odległości, a kula strąciła Karolowi XII kapelusz. Według Janusza Antoniego Wiśniowieckiego, St.Paul, „gdy przy młynku oponował się, sam król z nim czynił, do którego dwa razy strzelił, ale że zbroja pod kamizolą młodego króla zdrowie salwowala”. Do pułkownika natychmiast dopadli szwedzcy żołnierze i „go pobito, pokłuto, i z mostu zrzucono”. Mimo ciężkich ran Francuz przeżył. Karol XIII kazał go troskliwie pielęgnować, a po kilku dniach puścił „na parol” do Warszawy, by kurował się pod okiem tamtejszych lekarzy”.
Zainteresowanych głębiej przebiegiem bitwy i wojny północnej na terenach Rzeczypospolitej odsyłamy do książki Krzysztofa Wiśniewskiego – Oficyny Wydawniczej „Mówią wieku”, a w kolejnym numerze Pułtuskiej Gazety Powiatowej przeczytacie recenzję książki autorstwa Lecha Chybowskiego.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie