
- Święta to prawdziwa zima ze śniegiem w oczekiwaniu na pierwszą gwiazdkę – sygnał początku wieczerzy wigilijnej i rywalizacja sióstr, która pierwsza ją zauważy w naszych rynkowych oknach - opowiada o świętach swojego dzieciństwa Joanna Gregorczyk. Ale to tylko krótki fragment całej, niezwykle ciekawej opowieści. W rozmowie z Pułtuską Gazetą Powiatową Pani Joanna wspomina święta w rodzinnym domu przy ul. Rynek, opowiada o świątecznych tradycjach, potrawach, a także o świętach z wnukami. Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia, specjalnie dla Czytelników PGP, z Joanną Gregorczyk rozmawiała Ewa Kowalczyk.
Jak wspomina Pani święta z czasów dzieciństwa?
Oczywiście z sentymentem. Najpierw oczekiwanie – przygotowania, które wspierała szkoła. Ile wykonanych na choinkę łańcuchów klejonych z kolorowych kółek z papieru, plecionych z bibuły karbowanej, pawich oczek i mikołajków z wydmuszki, bibuły i waty. Magiczne zimowe baśnie i opowieści czytane w klasie przez uczniów wychodzących na środek, np.„Opowieść wigilijna” Charlesa Dickensa. Przy okazji najpiękniejsze lekcje dykcji z Panią Ireną Rońdo. Pamiętam także śpiew chóru szkolnego, orkiestry czy po prostu lekcji śpiewu dochodzące z LP, obok którego przechodziłam codziennie. Zimowe wiersze, piosenki, kolędy i pastorałki, jasełka w kolegiacie, sanki, łyżwy, obserwowanie śnieżynek w światłach latarni miejskich – takie są moje wspomnienia. Święta to prawdziwa zima ze śniegiem w oczekiwaniu na pierwszą gwiazdkę – sygnał początku wieczerzy wigilijnej i rywalizacja sióstr (było nas trzy, jak u Czechowa), która pierwsza ją zauważy w naszych rynkowych oknach....
Cały wywiad do przeczytania w aktualnym, świątecznym numerze Pułtuskiej Gazety Powiatowej. Wydanie 51 dostępne w sklepach i kioskach oraz online.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!