
Dwór w Smolechowie został wybudowany w początkach XX wieku a rodzina Stanisława Waśniewskiego zaczęła w nim mieszkać w 1923 roku. Do dworu prowadziła kasztanowa aleja a za dużym sadem znajdowały się zabudowania gospodarcze. Majątek wspaniale funkcjonował aż do 1944 roku.
Wraz z początkiem PRL-u majątek podzielono między okolicznych chłopów. We dworze przez krótki czas mieściła się szkoła a potem mieszkały w nim rodziny dawnych pracowników majątku.
Tak było aż do 22 sierpnia 1990 roku, kiedy to z niewyjaśnionych przyczyn dworek spłonął. Ocalały tylko wypalone mury, porastające bluszczem. Dziś dworek wygląda jak z planu filmowego o porzuconej cywilizacji. Trochę jest w tym prawdy, bo wraz z II wojną światową i nastaniem PRL skończyła się w Polsce może nie cywilizacja, ale na pewno epoka ziemiaństwa. Setki pałaców, dworów, majątków uległo dewastacji. Po wielu nie ma dziś nawet śladu. Na szczęście są i takie, które ocalały z wojennej pożogi i powojennych czasów dewastacji i niszczenia. Dwory i pałace, które przetrwały dziś są muzeami, ale często też powróciwszy do prawowitych właścicieli pełnią rolę, do której powstały – domów rodzinnych.
W Smolechowie koło Klukowa w gminie Świercze tak nie jest. Nikt nie mieszka w pięknym dowrze, nikt nie wygląda przez okno na pobliskie stawy, nikt nie siada w letnie wieczory na ganku i nie słucha ptaków śpiewających wśród drzew parku.
W okolicach krążą legendy, że w dworku straszy. Podobno wieczorami i nocami między wypalonymi murami i toskańskimi kolumnami w wejściu pojawiają się jakieś dziwne światełka. Być może ktoś z nikłą, gasnącą latarenką szuka czasów które minęły. Bezpowrotnie minęły.
GHG
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie