
Wesoły grajek, który pojawił się na ulicach Pułtuska, tchnął w miasto kolor i uśmiech, był jednodniowym barwnym akcentem wśród szarych kamieniczek pułtuskiego rynku i jesiennego już miasta. Nie dało się go nie zauważyć i nie usłyszeć.
Pan Grajek dzieli się swoimi talentami, podróżując po całej Polsce, wszędzie wzbudzając niemałe emocje. Był m.in. w Przasnyszu, Płońsku, Sandomierzu, Białymstoku, Tarnowie czy Łodzi. „Paweł – ostatni muzyk uliczny” – opisano film dokumentujący jego występ na łódzkim bazarku cztery lata temu.
- Dla takich ludzi wesołych jak ja śpiewam. Już tak nikt nie potrafi ładnie dla Was śpiewać, już tak nikt nie potrafi ładnie przygrywać, tylko ja – mówił wtedy do swojej publiczności. Pan Paweł znany jest także bardzo dobrze w okolicach warszawskich bazarków, m.in. na Mokotowie.
Przyśpiewki przy akompaniamencie instrumentów, m.in. akordeonu i przywiązanego do łydki tamburynu, okraszone specyficznym poczuciem humoru – taki spektakl przygotował dla pułtuskiego ulicznego widza. Nie był to może koncert rodem z filharmonii, ale nie umniejszało to jego atrakcyjności. Wielki plus stawiamy za odwagę i oryginalność.
Zmieniają się kolory parasolek Pana Grajka, zmienia się oprawa występów (kwiaty, baloniki, bombki, itp.) i repertuar. Przed świętami Bożego Narodzenia śpiewa kolędy i składa życzenia Wesołych Świąt wszystkim przechodniom.
Po jego występach zwykle na forach pojawiają się liczne filmy i komentarze z nimi związane. Niektórym kojarzą się z dawnymi klimatycznymi występami przedwojennych grajków, którzy chodzili np. po warszawskich podwórkach, śpiewali, grali, i którym zrzucano pieniądze.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie