Reklama

Profesor z klasą

05/01/2021 10:20

Jak słusznie zauważyła jedna z internautek w facebokowym komentarzu pod postem, informującym o śmierci Rektora Akademii Humanistycznej, profesora Adama Koseskiego, skończyła się wraz z Jego odejściem pewna epoka w dziejach naszego miasta. Epoka, którą zapoczątkowało powstanie w 1994 roku Wyższej Szkoły Humanistycznej. Przez ponad ćwierć wieku Pułtusk był miastem tętniącym akademickim życiem, wypełnionym nieporównywalnie mocniej, niż podobne miasta, intelektualnym fermentem.

Odpowiedź na pytanie, czy obecność Akademii została przez społeczność, a zwłaszcza elity naszego miasta wykorzystana w 100 procentach, zapewne nie doczeka się pozytywnej odpowiedzi, ale to już temat na inny artykuł. Rektor na 100 % stał się Pułtuszczaninem i na 100% starał się przelać na miasto wszystko to, co tylko uczelnia wyższa takiemu miastu dać może. I miasto mu za to podziękowało – został bowiem Honorowym Obywatelem Pułtuska, w czasach, kiedy tytuł ten znaczył niezwykle dużo! Jego tytuł był zwieńczeniem tytułów „profesorskich” dla wybitnych humanistów, związanych z naszym miastem: Aleksandra Gieysztora, Adama Bartnickiego czy Henryka Samsonowicza.

Miałem ten niewątpliwy zaszczyt wielokrotnie długo podyskutować z Rektorem Adamem Koseskim. Nasze spotkania, w miłym towarzystwie, przy herbatce i nie tylko… zawsze były intelektualną ucztą. Historia, filozofia, polityka, socjologia, etnografia czy też tematy będące zmieszaniem tych wszystkich dziedzin, przeciągały się niemiłosiernie, ale nigdy nie były nudne. No bo czy nudna może być dyskusja o relacjach polsko-bułgarskich, tragedii polskich dworów na kresach, polskości bądź nie marszałka Rokossowskiego, niepokorności Pawła Wieczorkiewicza, czy też ważnych dokonaniach Jeremy Maciszewskiego w odkrywaniu tajemnic Katynia? Czyż nie jest fascynująca rozmowa o rodzajach bałkańskiej rakii, talencie kulinarnym Grzegorza Russaka, niezrealizowanych planach stworzenia w XVI wieku uniwersytetu w Pułtusku, czy też wątpliwej prawicowości aktualnie rządzącej Polską formacji? A jeszcze przypominam sobie dyskusje o naszym wspólnym bohaterze – Józefie Piłsudskim. Zgodziliśmy się, że obok Tadeusza Kościuszki, to najważniejsza postać, kształtująca polską tożsamość. Bardziej współczesnych postaci nie ocenialiśmy w tym kontekście, uznając, że co najmniej pół wieku minąć musi od śmierci, by postać stała się należycie oświetlona i poznana.

Każde to nasze spotkanie inspirowało. Kilka książek przeczytałem po ich zakończeniu, kilka tematów zgłębiłem bardziej, bądź spojrzałem na nie z innej perspektywy.

Rektor spóźnił się o dwa miesiące z urodzinami, by móc o sobie mówić, że był „przedwojenny”. Urodził się w październiku 1939 roku w okupowanej Warszawie. Urodził się jednak wystarczająco wcześnie, aby osobiście, oczami dziecka, zobaczyć okropności wojny. Opowiadał z niebywałą atencją swoje wspomnienia z powstańczej Warszawy. W sierpniu 1944 roku, jako pięciolatek, cudem uratował się z Rzezi Woli. Te wspomnienia małego dziecka spowodowały, że za najważniejsze zadanie dla ludzi kierujących państwem uważał dbanie za wszelką cenę o bezpieczeństwo w rozumieniu unikania nawet odległej perspektywy jakiejkolwiek wojny. Kiedy w 2009 roku przemawiał podczas obchodów 70-tej rocznicy wybuchu II wojny światowej przy pomniku obrońców Pułtuska, ostrzegał przed wojną. Nawiązując do zdrady naszych sojuszników, miał nadzieję, że nasze aktualne sojusze będą trwałe. Żeby nigdy żaden pięciolatek nie musiał uciekać z płonącej Warszawy.

Profesor Adam Koseski był, w moim mniemaniu, pepeesowskim piłsudczykiem (takim sprzed zamachu majowego oczywiście!). To taka nieliczna i bardzo rozproszona grupa ludzi, mających trochę idealistyczne poglądy polskiej lewicy z przełomu XIX i XX wieku. Poglądy ludzi walczących nie tylko o wolność Polski, ale także sprawiedliwość rozumianą jako prawo do godnego życia, bez względu na pochodzenie, status majątkowy czy inne różnice. Dziś o Polskę z bronią w ręku walczyć nie trzeba, ale o naszą przyszłość, jako nowoczesnego, demokratycznego, europejskiego państwa, opartego na równości, wolności, sprawiedliwości i poszanowaniu dla prawa zabiegać trzeba codziennie! Fakt, że rektorat, w którym urzędował Rektor, mieścił się przy ul. Daszyńskiego, był czymś więcej niż tylko zbiegiem okoliczności!

Był proeuropejski bez cienia wątpliwości – znając bowiem doskonale polską historię, wiedział, że tylko osadzenia naszego kraju w strukturach zachodnioeuropejskiej cywilizacji i euroatlantyckiej wspólnoty daje mu gwarancję bezpieczeństwa. Kiedy w 2004 roku Polska wchodziła do Unii Europejskiej, pułtuski akcent tegoż epokowego zdarzenia miał miejsce – a jakże, w Akademii – 1 maja 2004 unijną flagę z dumą wciągnęliśmy na maszt przy ulicy Daszyńskiego.

Świetnie znał Mazowsze. Kiedyś wybraliśmy się na dłuższą wycieczkę przez Maków, Przasnysz, aż na Kurpie Zielone i z Myszyńca, przez Ostrołękę, do Broku, Zuzeli i, przez Ostrów i Różan, do Pułtuska. Niemal o każdej mijanej miejscowości miał coś ciekawego do powiedzenia. Był wszak przewodniczącym Rady Programowej Muzeum Mazowieckiego w Płocku oraz Muzeum Szlachty Mazowieckiej w Ciechanowie i nie od parady z dumą nosił Odznakę Honorową „Zasłużony dla Mazowsza”.

Startował kilka razy w wyborach do europarlamentu oraz parlamentu krajowego. W jednych z tych wyborów miał hasło wyborcze „Wybierz Rektora na Senatora”. Hasło dobre, rymowane, łatwe do zapamiętania, ale… nieskuteczne. W polskiej polityce bowiem, w okręgach takich jak ten, do którego należy Pułtusk, ważniejsza dla większości wyborców jest przynależności partyjna anonimowego kandydata, niż największy nawet dorobek.

W 2014 roku wywiad z kandydatem do europarlamentu zatytułowałem, parafrazując słowa de Gaulle’a: „Polityka jest sprawą zbyt poważną, aby ją zostawić w rękach polityków”. Wszystkie wyborcze próby kończyły się porażką – choć ciężko stwierdzić, czy większą stratę poniósł Adam Koseski, czy polski parlamentaryzm. Ponieważ jednak był z przekonania demokratą, na wyborców się absolutnie nie obrażał!

Zawsze był niezwykle aktywny. Dopóki zdrowie pozwalało dużo spacerował, spotkać Go też można było na rowerowych przejażdżkach. W młodości uprawiał wiele sportów, między innymi pływanie i tenis, a zamiłowanie do aktywności sprawiło, że był człowiekiem sprawnym, sprężystym krokiem przemierzającym nasze miasto, przyodziany w ulubiony granatowy polar. Takiego Go zapewne pamięta wielu pułtuszczan. Spotkać Go można było czasami na obiedzie w „Krokiecie”, czy też na małym piwku w „Kamienicy”. Miał w Pułtusku swoje ulubione sklepy i miejsca.

Rektor Adam Koseski był osobą szalenie pogodną i dowcipną. Nudne z założenia powitania gości i przemówienia, wprowadzające do inauguracji czy konferencji, w Jego wykonaniu zawsze były interesujące, treściwe i wypełnione stosownymi żartami sytuacyjnymi. Jak z rękawa sypał anegdotami, niezwykle logicznie formułował zdania, nie gubił myśli i z łatwością wzbudzał zainteresowanie. Potrafił zażartować i sam lubił dobre żarty. Był takim uosobieniem profesora z klasą.

Był lokalnym patriotą, nie tylko dlatego, że uczciwie pracował na zaszczyt bycia Honorowym Obywatelem Pułtuska. Z Jego inicjatywy wznowiono wydawanie serii Pułtusk. Studia i Materiały z dziejów miasta i regionu, czy wydano dwutomowe Dzieje Pułtuska. Wspierał też inne instytucje i inicjatywy. Jerzy Załoga – były prezes Nadnarwianki – wspomina Go jako sponsora pułtuskiego klubu. Angażował się oczywiście w wiele inicjatyw społecznych.

Obchody świąt, rocznice ważnych wydarzeń związanych z Pułtuskiem czy Pułtuszczanami. Pamiętam Jego pomoc w organizacji urodzin Włodzimierza Giedymina – bohaterskiego pilota mieszkającego na Popławach. Jego lokalny patriotyzm był także bardziej przyziemny – kiedy wiele lat temu powstawał w Pułtusku salon Citroena, byliśmy na tej uroczystości i pamiętam jak powiedział, że Jego kolejny samochód kupi u lokalnego sprzedawcy. Jeździł później Citroenem.

Był miłośnikiem Bałkanów, a zwłaszcza Bułgarii. Tłumaczył na polski z bułgarskiego, także trudną literaturę piękną, znał historię Bułgarii równie dobrze, jak jej kuchnię i kulturę. Bułgarzy docenili profesora i już w 1976 roku odznaczyli orderem Cyryla i Metodego I stopnia.

Jego działalność naukowa to liczne monografie, ponad dwieście pięćdziesiąt innych publikacji, a także liczni doktoranci. Zainteresowania miał szerokie – od historii po politologię i nauki społeczne. Potrafił w swoich naukowych rozważaniach stawiać śmiałe tezy i świetnie je uzasadniać, broniąc swoich przekonań.

Będąc już bardzo chorym, ale dzielnie stawiając czoła chorobie, postanowił spotkać się z przyjaciółmi z Pułtuska i uczcić swoje osiemdziesiąte urodziny. Spotkanie to było dla mnie ostatnią okazją do rozmowy z Nim. Krótkiej, bo sił już brakowało, ale pogodnej i z klasą. Takiej jak On.

Będzie Go w Pułtusku brakować.

Grzegorz Hubert Gerek

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do