Reklama

O pani Katarzynie co chce, aby jej dzieciom było ciepło

26/11/2024 15:44

Pani Katarzyna bardzo się ucieszyła, gdy w lutym ubiegłego roku dostała mieszkanie komunalne. Radość odrobinę zmącił stan dwóch pokoi, wąskiej kuchni i obskurnej łazienki w budynku przy ulicy 3 Maja.

Powiedzieć, że poprzedni najemca nie dbał o mieszkanie, to nie powiedzieć wszystkiego. Było na pograniczu zaniedbania i zrujnowania. Znając jednak sytuację mieszkaniową w Pułtusku pani Katarzyna nie miała argumentów, aby narzekać. Wzięli się więc z mężem do roboty, aby mieszkanie choć trochę wyremontować. Udało się doprowadzić je do jako takiego stanu, ale pozostał największy problem – z ogrzewaniem. W mieszkaniu stał wielki, stary, kaflowy piec. Był mocno zniszczony, popękany, niemal zawalający się. Poprzedni właściciel go chyba od dłuższego czasu nie używał, ogrzewając się jakimś grzejnikiem elektrycznym w jednym pokoju. Piec zajmował dużo miejsca, a na jego remont nie było szans. Dlatego pani Katarzyna udała się do zarządcy mieszkania – Towarzystwa Budownictwa Społecznego z pytaniem, czy może piec usunąć. Dostała zgodę pod warunkiem, że w sytuacji, gdyby opuszczała mieszkanie, to ma w nim zostawić jakieś grzejniki na prąd. Mieszkanie bowiem jakieś ogrzewanie mieć musi.

Mając zgodę od szefa zespołu naprawczego z TBS, państwo Artur i Katarzyna piec zlikwidowali i przez zimę z 2023 na 2024 rok ogrzewali się grzejnikami elektrycznymi. Trochę to kosztowało, ale dzieci – a jest ich już czwórka – muszą mieć ciepło.

Kiedy minęła zima i zimna wiosna ogrzewać się nie trzeba było, ale pani Katarzyna myślała już o kolejnym sezonie grzewczym. Udała się do TBS-u, a potem do Urzędu Miasta z prośbą o przydzielenie mieszkania z centralnym ogrzewaniem. Motywowała to rosnącymi kosztami energii elektrycznej i tym, że ciepło zapewnić musi czwórce małych dzieci. Z taką prośbą dotarła wraz z całą rodziną – pani Katarzyna zabrała ze sobą dzieciaki i męża – do gabinetu pełniącej obowiązki burmistrza Marzeny Cendrowskiej. Niestety – możliwości szybkiego znalezienia mieszkania z centralnym ogrzewaniem nie było. A był już wrzesień, więc czasu do jesiennych chłodów niewiele. Jedynym rozwiązaniem wydawało się zamontowanie jakiegoś innego niż elektryczne, tańszego ogrzewania. Burmistrz Marzena Cendrowska obiecała pomoc i jeszcze tego samego dnia zobowiązała prezesa TBS do znalezienia najlepszego rozwiązania na ogrzewanie w mieszkaniu pani Katarzyny. Inwestycję planowała sfinansować z pieniędzy, które wcześniej miały być przeznaczone na renowację parowozu. Złożyła wniosek do rady miejskiej, aby zrezygnować z tej, jej zdaniem bezsensownej inwestycji, a pieniądze przeznaczyć na pilne remonty mieszkaniowe.

Był już wrzesień. Rada miejska podzieliła pogląd burmistrz. Wstępna próba oszacowania potrzeb remontowych powodowała jednak narastający ból głowy. Do specjalnej komisji w TBS-ie zgłaszali się kolejni mieszkańcy. Problem okazał się większy, niż przewidywali najwięksi pesymiści. Burmistrz osobiście ruszyła w teren i odwiedziła wielu mieszkańców tzw. „zasobów mieszkaniowych”. Odwiedziła także mieszkanie pani Katarzyny, co dla niej było lekkim szokiem – jak dziś mówi, nigdy nie myślała, że odwiedzi ją sama burmistrz.

Prezes TBS, po przeanalizowaniu różnych możliwości (dwa razy ekipa z miejskiej spółki była u pani Katarzyny), poinformował, że najbardziej optymalnym będzie zamontowanie pieca na pelet. Koszt ok. 30.000 zł. Burmistrz zdecydowała, żeby jak najszybciej robić, a płatnikiem miał być urząd miejski z pieniędzy „uratowanych” z parowozu.

Czas jednak nie stał w miejscu. 13 października 2024 roku odbyły się wybory. Pani Katarzyna poprosiła o spotkanie z nową burmistrz Beatą Jóźwiak. Udała się na nie już dwa dni po wyborach. Poszła, jak ma w zwyczaju, z dziećmi i mężem. Rozmowa o problemach, mieszkaniu i ogrzewaniu zakończyła się na tym, że burmistrz obiecała, że zapozna się ze sprawą i w miarę szybko ją rozwiąże. Mijały kolejne dni, robiło się coraz zimniej.

Tydzień później pani Katarzyna dowiedziała się, że zapadła decyzja, iż zrobiona zostanie nowa wycena instalacji pieca lub innego rozwiązania problemu ogrzewania. Rozmawiała na ten temat z urzędniczkami Pauliną Borek i Marianną Bochenek. Efektem kolejnego spotkania z nimi było złożenie oficjalnego pisma o jak najszybsze rozwiązanie problemu ogrzewania lub przyznanie innego mieszkania. Pojawiła się bowiem szansa na mieszkanie przy ul. 17 Sierpnia.

Niestety mijały dni, a ani pieca, ani możliwości przeniesienia na ul. 17 Sierpnia nie było.

Piec elektryczny, którym ogrzewany jest pokój dzieci

 

Pani Katarzyna była jednak zdesperowana i niemal co dwa dni była w urzędzie. 31 października dowiedziała się od pań Pauliny Borek i Marianny Bochenek, że prawdopodobnie nie będzie szans na mieszkanie przy ul. 17 Sierpnia i trzeba wrócić do tematu jakiegoś pieca. Panie obiecały, że w ciągu tygodnia problem będzie rozwiązany. Mijały kolejne dni, ale żaden piec się nie pojawiał.

Było już zimno, pani Katarzyna grzejnikiem elektrycznym ogrzewa jeden pokój, w którym śpią dzieci, ale nawet nie chce widzieć rachunku za prąd. Grzać musi, bo dzieci muszą mieć ciepło, choćby w jednym pokoju. .

18 listopada po raz kolejny spotyka się z paniami Pauliną Borek i Marianną Bochenek. Dowiaduje się, że nie ma żadnych szans na inne mieszkanie, a pieca na pelet czy innego pieca także w najbliższym czasie nie dostanie. Ma się ogrzewać elektrycznie, a po wsparcie zgłosić się do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej! Pani Katarzyna jest załamana. Postanawia porozmawiać z panią Burmistrz. Czeka pod gabinetem ponad godzinę, ale udaje się chwilę porozmawiać – dostaje zapewnienie, że pani Burmistrz zapozna się ze sprawą i postara pomóc. Obiecuje, że w miarę szybko zadzwoni. W domu pani Katarzyny jest bardzo zimno.

Jest środa, 20 listopada. Nasza redakcja dostaje telefoniczne zaproszenie od pani Katarzyny, która prosi o interwencję. Jest zdesperowana i błaga media o pomoc. Pojawia się też telewizja. Zaprosiła też byłą burmistrz Marzenę Cendrowską, która we wrześniu obiecała piec. Opowiada z przejęciem o swoim problemie, przedstawia dokumenty, pisma, rachunki. Pokazuje jak dogrzewa kuchnię, paląc gaz w kuchence gazowej. Pokazuje też wielkie karaluchy, które siedzą na górze pokoju. – Dwa razy robiliśmy dezynsekcję – mówi – ale to nic nie dało. Wyłażą z dziur i zakamarków starej kamienicy.

Mimo dezynsekcji ciągle pojawiają się karaluchy

 

22 listopada. Jest na tyle zimo, że trzeba zamontować drugi grzejnik elektryczny. Dostarcza go TBS. Mąż pani Katarzyny wiesza go na ścianie pokoju, w którym śpią.

25 listopada. Rano najmłodsza córka obudziła się z przeziębieniem. Pani Katarzyna udała się z nią do lekarza. Ma zaświadczenie, w którym czytamy: Dziewczyna z nawracającymi infekcjami dróg oddechowych w okresie jesienno-zimowym. Wskazane unikanie infekcji, zapewnienie dobrych warunków mieszkaniowych – ciepło, unikanie wilgotnych pomieszczeń. Z Urzędu Miasta nikt nie dzwoni. Tego dnia przychodzi rachunek za energię, za ostatni miesiąc – 997,80 zł!

***

O komentarz do sprawy poprosiliśmy Burmistrz Pułtuska Beatę Jóźwiak.

 – Pani Katarzyna pojawiła się u mnie w tej sprawie już w pierwszym tygodniu mojego urzędowania. Poprosiłam wtedy o czas na zapoznanie się z problemem – mówi nam pani Burmistrz. I dodaje, że z informacji, jakie posiada od prezesa TBS-u wie, że pani Katarzyna bez zgody zarządcy nieruchomości wyburzyła piece kaflowe, wiedząc, że będzie musiała ogrzewać mieszkanie elektrycznie. Teraz koszty ogrzewania drastycznie rosną. Pismo z prośbą o pomoc wpłynęło dopiero 5 listopada. Niestety gmina nie posiada aktualnie żadnego mieszkania z centralnym ogrzewaniem, które nadaje się do użytku. – Jestem przerażona stanem posiadanych lokali – mówi nam pani Burmistrz. I dodaje – zaproponowaliśmy mieszkanie tymczasowe, tak zwane interwencyjne w Przemiarowie, które ma centralne ogrzewanie, ale rodzina kategorycznie odmówiła. Jak poinformował mnie prezes TBS, spółka nie ma już w tegorocznym budżecie jakichkolwiek środków na remonty, a porządny piec to koszt około 20.000 zł. Nie chcę robić nic prowizorycznego. Burmistrz Beata Jóźwiak informuje nas też, że rodzina dostała od MOPS bon energetyczny 600 zł, dostaje dodatek mieszkaniowy w wysokości 500 zł miesięcznie i wkrótce dostanie kolejny, jednorazowy wyrównawczy bon energetyczny 600 zł. Na koniec pani Burmistrz mówi – sprawę traktujemy jako priorytetową i w przyszłym roku spółka TBS z nowego budżetu wykona projekt i budowę pieca.

***

O komentarz i informację co zamierzała w tej sprawie zrobić poprosiliśmy też Marzenę Cendrowską.

Chodząc po mieszkaniach poznałam wiele rodzin z trudną sytuacją mieszkaniową i miałam plan na sukcesywne remonty. Na mojej liście pilnej pomocy miałam mieszkańców z ul. 17 Sierpnia, Traugutta, z koszar i Rynku. Remonty planowałam wykonać z pieniędzy zaoszczędzonych dzięki rezygnacji z remontu zbędnego „Parowozu”. Problemem mieszkania pani Katarzyny Marzena Cendrowska zajmowała się priorytetowo, gdyż był to temat pilny – zapewnienie ciepła na zimę dla rodziny z czwórką małych dzieci! – Ani finansowo, ani czasowo nie wymagało to dużego remontu jak przy sytuacji, gdy na głowę lecą z sufitu fekalia, choć tym też miałam się zająć – mówi.  I dodaje – niestety nie zdążyłam!

Wszystko więc wskazuje na to, że rodzina pani Katarzyny będzie musiała przetrwać najbliższe miesiące z ogrzewaniem elektrycznym. Jest ono drogie i tylko te dwa grzejniki, które są teraz wygenerują spore koszty. Należy się spodziewać nawet po 1500 – 2000 zł za zimowe miesiące. A zima tak naprawdę jeszcze się nie zaczęła.

Grzegorz Hubert Gerek

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do