
Dokładnie 2 września 2020 roku Urząd Miejski w Pułtusku informował, że „problem mieszkańców Daszyńskiego 72 został wreszcie rozwiązany”. Jak dziś się okazuje, na niezbyt długo. Dziś mieszkając tam rodzina podczas każdego deszczu zalewana jest systematycznie.
O problemach mieszkańców 1-piętrowym budynku przy ul. Daszyńskiego 72 pisaliśmy wielokrotnie. Nasze interwencje dotyczyły zarówno mieszkań na piętrze, jak i na parterze. W 2020 roku gmina Pułtusk, po czerwcowych burzach przeprowadziła remont pomieszczeń mieszkalnych na parterze, oczyściła i udrożniła wąwóz oddzielający osiedle Skarpa, okolice stadionu, odmulono kolektor kanalizacji deszczowej na Daszyńskiego, wykonano też kostkę brukową uliczki od północnego zachodu i podwyższony chodnik łączący uliczkę z kamienicą. „Zabezpieczenia wykonane w ramach działań sprawdziły się natychmiast. Ostatnie, jeszcze potężniejsze sierpniowe nawałnice już nie spowodowały zalania kamienicy” – jak informował UM w Pułtusku po wykonaniu tych prac. I prawdopodobnie dlatego zasiedlono zalewany wcześniej lokal na parterze.
W międzyczasie GDDKiA wykonała remont Drogi Krajowej nr 61, wzdłuż której opisywany budynek jest usytuowany, co wraz z innymi pracami przeprowadzanymi wokół niego sprawiło, że rozwiązania zastosowane w 2020 roku przestały się sprawdzać. Odczuła to dotkliwie pani Beata, której przydzielono tu lokal. Kobieta mieszka tu wraz z trójką dzieci. Zapewniona przez gminę, że do zalania więcej nie dojdzie, tuż po przydziale wyremontowała mieszkanie na swój koszt, z kredytu. Kilka miesięcy po przeprowadzce została zalana po raz pierwszy. Wtedy gmina wyremontowała lokal za pieniędzy z ubezpieczenia.
Tymczasem w lipcu tego roku w czasie gwałtownych burz mieszkanie zalało po raz kolejny. Woda jeszcze przez kilka dni wychodziła spod paneli. Kolejne gwałtowne opady, których w tym sezonie letnim było kilka, dawały dokładnie taki sam efekt. Woda stała także w przedpokoju (wejście do mieszkania jest od strony podwórka), w którym, w schowku pod drewnianymi schodami (!) prowadzącymi na piętro, stoi piec węglowy będący jedynym źródłem ogrzewania.
Pani Beata zainwestowała niemałe pieniądze w ten lokal, płaci czynsz, opłaca opał oraz rachunki za energię elektryczną, też wysokie ze względu na ogrzewanie wody prądem. Wilgoć powstała po każdorazowym zalewaniu osadza się na ścianach, w meblach i jest wyczuwalna po wejściu do domu. Nie można się więc dziwić wzburzeniu mieszkanki tego lokalu, kiedy interweniowała u zarządcy nieruchomości, czyli TBS. Tu jednak została zupełnie zignorowana i usłyszała, że „może sobie kupić mieszkanie”, że „powinna osuszyć podłogi”. Co prawda były oględziny lokalu, jednak najpierw nie przyniosły żadnego skutku, kobiecie jedynie obiecano worki z piaskiem. Worki otrzymała, ale... bez piasku. Dyskusja z zarządcą weszła na poziom kłótni, w rezultacie nie doszło nawet do dostarczenia worków przed kolejnymi deszczami.
Po lipcowym zalaniu wysłaliśmy opis sytuacji wraz z pytaniami w tej sprawie do Prezesa TBS Andrzeja Długołęckiego. 7 sierpnia otrzymaliśmy następującą odpowiedź:
„Rodzina zamieszkała w budynku Daszyńskiego 72 odmówiła przyjęcia worków i piasku w trakcie ich dostarczania przez pracowników TBS. Rodzinie został zaproponowany lokal zastępczy.
Budynek jest posadowiony w najniższym punkcie terenu. Ze wszystkich stron okalających budynek teren jest ze spadkiem w stronę budynku. Budynek jest usytuowany na granicy działki w związku z powyższym nie można wykonać rowu odwadniającego. Woda z rynien nie ma gdzie odpłynąć ze względu na brak kanalizacji deszczowej a ukształtowanie terenu nie pozwala na jej naturalne odpłynięcie. Mieszkania na parterze budynku są usytuowane poniżej poziomu gruntu o około 50 cm. Budynek jest z początku 20 wieku, ściany wykonane z cegły ceramicznej na zaprawie cementowo-wapiennej – w tej samej technologii są wykonane ściany znajdujące się poniżej poziomu gruntu. W ścianach widoczne są znaczne ubytki spoiwa. Zagłębione ściany w gruncie są nieszczelne i nieizolowane co powoduje przesiąkanie wody przez ściany. Dodatkowo woda wlewa się w wyniku ulewnych deszczy przez drzwi wejściowe, które również znajdują się poniżej poziomu gruntu. Ponieważ budynek znajduje się na granicy działki prowadzenie prac związanych z odizolowaniem ścian wymagałoby przekroczenia granicy działki.
Z informacji do jakich dotarłem wynika, że pomieszczenia na parterze budynku były systematycznie zalewane co najmniej od 2012 r. W wyniku petycji poprzedniego lokatora związanych z systematycznym zalewaniem nastąpiło jego wysiedlenie w 2018 r.
Z nieznanych powodów dla Zarządu TBS w 2019 r. Zespół Mieszkaniowy pozytywnie zaopiniował i zostało przydzielone w ekspresowym tempie mieszkanie obecnym lokatorom.
W 2020 r. we wskazanej lokalizacji interweniowała PSP w Pułtusku pozostawiając protokół z adnotacją cyt.: „wykonać instalację zabezpieczającą budynek przed wodą deszczową”.
W obecnym stanie ukształtowania terenu okalającego budynek oraz uregulowań systemu wodnego parter budynku we wskazanej lokalizacji nie nadaje się do zamieszkiwania. Konieczne do poniesienia nakłady finansowe (wraz z rekompensatą za wejście w teren działki innego właściciela) wydają się zbyt wysokie w porównaniu do oczekiwanych rezultatów”.
W ubiegłym tygodniu pani Beata otrzymała lokal zastępczy, jak jej powiedziano „do niewielkiego remontu”. Jak jednak wskazują zdjęcia, mieszkanie jest w stanie dramatycznym... Kobieta ma więc następujący wybór – zostać w zalewanym mieszkaniu i modlić się o brak opadów, albo wyprowadzić się do – mówiąc wprost – ruiny. Do tematu wrócimy.
A. Morawska
Artykuł ukazał się w Pułtuskiej Gazecie Powiatowej nr 32 z 6 sierpnia 2024 r.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie