
Mimo że po służbie, Leśniczy z Nadleśnictwa Pułtusk nie pozostali obojętni na los rannego bociana białego. Zwierzę zauważył przejeżdżający tamtędy kierowca, który natychmiast zaczął szukać pomocy. Po kilkunastu próbach trafił na numer Leśnictwa Zatory, a dokładniej pana Józefa Dygi. O akcji ratunkowej bociana (i nie tylko) z Krzysztofem Rylskim – inżynierem nadzoru w Nadleśnictwie Pułtusk, rozmawiała Kamila Rud.
Czy często zdarzają się akcje ratunkowe w Nadleśnictwie Pułtusk?
Kilkanaście razy w roku pracownicy Nadleśnictwa Pułtusk biorą udział w akcjach pomocy dzikim zwierzętom, w tym ptakom. Nie zawsze są to interwencje zasadne. Większość zgłoszonych przypadków znalezienia „porzuconego” młodego zwierzęcia to fałszywy alarm. Nie należy zbytnio zbliżać się do takich zwierząt, dotykać ich, i pod żadnym pozorem zabierać ich z lasu. Pozostawianie młodych zwierząt samych, np. zajęcy, saren, dzików, to nie brak dbałości o potomstwo ze strony rodziców, ale wręcz przeciwnie – objaw troski o ich byt. To wypracowana przez zwierzęta strategia przetrwania: młode zwierzę nie wydziela intensywnego zapachu, więc nie wyczują go drapieżniki, mało się porusza i ma maskujące ubarwienie, co zapewnia mu ochronę. Ciągła obecność dorosłych zwierząt w pobliżu zagraża młodym i ściąga uwagę drapieżników. Matka dyskretnie obserwuje młode, a zbliża się do nich tylko na czas karmienia.
Pełna treść wywiadu do przeczytania w aktualnym, 27. numerze Pułtuskiej Gazety Powiatowej. Dostępnym w sprzedaży w sklepach i kioskach oraz on-line!
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie