
Z okazji jubileuszu 25-lecia PGP w kilku poprzednich numerach naczytaliśmy się pochwał, podziękowań i miłych słów łechcących naszą dziennikarską dumę. W imieniu koleżanek, kolegów i swoim – dziękuję. Bo miło robi się człowiekowi na duszy, kiedy ktoś docenia to, czemu poświeciło się kilkadziesiąt lat. Tym bardziej, że jestem w sytuacji owej żaby, która podstawiała nogę do podkucia.
Bo „wpadłem” w PGP dzięki – primo – śp. Józkowi Śniegockiemu, który zasugerował mi bym „poszedł na Świętojańską”, bo może przydam się w gazecie. Secundo – dzięki Grzegorzowi Gerkowi, który był wtedy naczelnym i zgodził się, bym zajmował nieco miejsca na tzw. łamach. I – tertio – dzięki mottu gazety, umieszczonym gdzieś w środku: miejcie odwagę – nie tę tchnącą szałem,/ która na oślep leci bez oręża,/ lecz tę, co sama niezdobytym wałem/ przeciwne losy stałością zwycięża. Zawsze bowiem bardziej szanowałem pracowitych pozytywistów niż szalonych romantyków. I dosyć miałem gazet z mottem „proletariusze wszystkich krajów...” itd.
A byli w PGP odważni – jeden z pierwszych numerów (jaki czytałem) miał na pierwszej stronie doklejony... pakiecik z prezerwatywą. (Wypada wyjaśnić, że ten „happening” był zrealizowany wspólnie z miejscowym PCK w okresie rozprzestrzeniającego się gwałtownie wirusa HIV).
Odwaga szefostwa gazety wyraziła się także propozycją, bym – „przybłęda” z Warszawy – pisał cotygodniowe felietony oraz – gdy powstało Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Pułtuskiej – redagował raz w miesiącu Pułtuski Tygodnik Kulturalny. Znałem wcześniej Pułtusk i jego uroki, choć raczej powierzchownie. Dla świeżego obywatela wiele osób, rzeczy, zakątków i miejscowych zjawisk było nowych, a więc i ciekawych. Można było skupić się, za zgodą odważnego szefostwa, na szukaniu i prezentowaniu na łamach gazety interesujących ludzi. A to zawsze było najważniejsze i najciekawsze w moim „poprzednim” życiu zawodowym.
Ale przecież ma być nie o moich odczuciach tylko o tym, co niosła „w lud” Pułtuska Gazeta Powiatowa. Trzeba więc sięgnąć do zakamarków pamięci, notatek, folderów w komputerach, no i archiwalnych już egzemplarzy gazet. A tam wiele ciekawych (nie oszukuję!), wartościowych (nie kłamię!) i wartych zapamiętania (naprawdę!) tekstów. W kolejności przypadkowej, tak jak – coraz mniej dokładna – pamięć podsuwa.
...Może smutek żem prostaczką/ że brak średniej szkoły/ dziwny żal pozostał w duszy/ za czas utracony... – pisała w Obrytem – „przelewając na papier to, co w duszy czuła” – poetka Stefania Seroka. To w jej domu istniała przez lata izba kurpiowska. Bo ...Obryte to Kurpie/ lud wierzący i pracowity/ ale czasem lubi wypić/ szklankę okowity...
Uczennice z „Trójki” w al. Tysiąclecia na lekcjach polskiego wędrowały z Bożenną Kucharczyk po Pułtusku (szlakiem Gomulickiego i sióstr szarytek ze starego szpitala), tworzyły przedstawienia o losach właścicieli okolicznych, nieistniejących dworów. A za wykonaną pod jej kierunkiem pracę „Na straży pamięci” o kombatantce Janinie Turek, trzy dziewczynki otrzymały nagrodę w konkursie wojewódzkim. Praca pasjonująca w lekturze i „obfita” – PGP drukowała ją w trzech numerach.
Podobnie trzeba było „podzielić” tekst „Pilot w czerwonym szaliku” – wspomnienia Włodzimierza Gedymina, drugiego lotnika kampanii wrześniowej, odznaczonego Krzyżem Walecznych oraz orderami Virtuti Militari i Polonia Restituta, cichutko mieszkającego na Popławach. Do tej postaci PGP wróciła w specjalnym wydaniu w 70-tą rocznicę wybuchu II wojny światowej: „Włodzimierz Gedymin, Stanisław Cisak, Jan Estkowski – trzej bohaterowie – pilot, piechur i kawalerzysta, 70 lat temu stanęli do boju, dziś mieszkają w Pułtusku” rzucał się w oczy rozbudowany tytuł.
Wrzesień 2009 roku. Na pułtuski rynek zaprosiliśmy do wspólnego zdjęcia Trzech Bohaterów Września 1939 - pilota Włodzimierza Gedymina, piechura Stefana Cisaka i kawalerzystę Jana Estkowskiego. Bohaterom towarzyszą ówczesny naczelnym PGP Grzegorz Hubert Gerek, redaktor Lech Chybowski i Przyjaciel PGP Kazimierz Karpiński.
Inny specjalny numer poświęcony był 15-leciu parafii p.w. Miłosierdzia Bożego na Popławach.
Za namową Edwarda Malinowskiego PGP towarzyszyła weteranom 13 pp – Stefanowi Cisakowi, Tadeuszowi Ślesikowi i Lucjanowi Konarzewskiemu – w rocznicowych wizytach w Twierdzy Modlin. Oczywiście o znanym kolekcjonerze i wieloletnim kierowniku kina „Narew” pisała gazeta wielokrotnie, a jej współpracownik Leszek Malinowski sporządził nawet ilustrowany katalog zbiorów pana Edwarda.
Gazeta starała się ocalić od zapomnienia jak najwięcej z historii miasta i jego mieszkańców. Stąd publikacja fragmentów kroniki pułtuskiej służby zdrowia, sporządzonej w 1972 roku, na 25-lecie Zw, Zaw, Prac, Służby Zdrowia, przez Jerzego Śniegockiego oraz kroniki 8 Mazowieckiej Harcerskiej Drużyny Żeglarskiej im. Stefana Czarnieckiego w Pułtusku z roku 1934, zachowanej przez Wojciecha Błaszczyka, szefa Pułtuskiego Klubu Wodniaków.
Była na łamach historia „Orkiestry 13 pułku piechoty” Wacława Gołowicza, było – kilkakrotnie – o sensacyjnym odkryciu w katedrze fromborskiej grobu Mikołaja Kopernika przez naukowców z Akademii Humanistycznej pod kierunkiem prof. Jerzego Gąssowskiego. Z prac naukowców Akademii korzystała PGP zresztą dość często. Szczególnie z jej pierwszego doktoranta Radosława Lolo. Np. w październiku 2009, drukując obszerny artykuł „Kolegium Jezuickie w Pułtusku. Dzieje miejsca i ludzi”. Zamieściła też prace magisterskie absolwentów Akademii Humanistycznej Artura Milera „Powstanie Styczniowe w Puszczy Białej” i Marty Nierody „Zniszczenia wojenne powiatu pułtuskiego w latach 1939-1945”. A także fragmenty pracy doktorskiej Beaty Michalec o „zapomnianej kompozytorce z Mazowsza” Tekli z Bądarzewskich Baranowskiej, mieszkającej pewien czas w kamienicy przy ul. Rynek 19. To ona skomponowała „Modlitwę dziewicy”, „szlagier” XIX-wiecznych salonów.
Jeszcze przed wydaniem książki PGP wydrukowała w odcinkach pracę Alicji Gorczyńskiej „Z szumu sosen Puszczy Białej”, nominowaną do literackiej nagrody Mazowsza; zapoznała czytelników z arcyciekawym „Przewodnikiem po cmentarzu Świętokrzyskim” autorstwa Bożenny Kucharczyk, jak pisano: „nietypowym, bo opisującym nie tylko groby, ale przede wszystkim losy pochowanych w nich ludzi, dzieje ich rodzin, majątków i dokonań”.
Poza relacją ze spotkania rodu Chodkowskich w Ploniawach-Bramurach informowała o książce o ich rodzie „Gniazda i krze” autorstwa Adama A. Pszczólkowskiego, o spotkaniu urodzonego w Nowym Jorku pisarza Adama Zamoyskiego (autora m.in. prac ”Własna drogą. Osobliwe dzieje Polaków i ich kultury”, „Rok 1812”) z uczniami szkoły podstawowej w Gzach, o pułtuszczance, nauczycielce, która po wojnie osiadła w Pruszczu Gdańskim Józefie Krośnickiej i jej publikacjach: „Z czasów przełomu 1944-1945” i trzytomowej pracy „W cieniu Gdańska”.
W marcu 2014 gazeta przesłała „stuletniej pułtuszczance serdeczne życzenia znad Narwi”.
PGP rozmawiała o muzyce rozrywkowej z 99-letnim kompozytorem Władysławem Pawelcem, twórcą „Meksikany”, przeboju lat 50-tych; ze starostą Edwardem Markiem Wroniewskim, dlaczego warto fotografować pisarzy na spotkaniach autorskich; z prof. Karolem Czejarkiem, o trudach tłumaczenia powieści Hansa Helmuta Kirsta; z Danutą Tyszkiewicz, dyrektorką szkoły podstawowej im. Witolda Pileckiego w Przemiarowie „O nauczaniu, młodzieży, patriotyzmie i nie tylko...”; z rektorem Akademii Humanistycznej prof. Adamem Koseskim o uczelni jako ośrodku badawczym.
W ciągu 25 lat PGP „żegnała nie raz kogoś...”. Bo Wiktora Lintnera – ostatniego z 37 pułtuszczaków uczestniczących w bitwie pod Monte Casino, (pisał o nim w swej książce Melchior Wańkowicz), zmarłego, w wieku 87 lat, 21 lutego 2007. I (pięknymi słowami Sławomira Kazimierczaka) mecenasa Piotra Kalinowskiego, który, gdy mu zdrowie pozwalało, nie opuszczał przedstawień amatorskich teatrów; i Edwarda Sieńkowskiego, przez dziesięciolecia „nadwornego” fotografa Pułtuska; autora 50 tys. fotografii, które – ułożone obok siebie – zajęłyby 15 km. Towarzyszyliśmy też wydaniu dwóch ogromnych i bardzo wartościowych albumów jego zdjęć dokumentujących powojenną historię miasta.
...półtora roku temu, w kawiarni na Zamku koncertował w listopadowe i grudniowe soboty. słuchaliśmy jak najpierw zestawił geniusz Chopina z elegancją Kabaretu Starszych Panów, potem przypomniał polskie pieśni patriotyczne, muzykę ludową i filmową, zarysował historię swego ukochanego jazzu i współczesnej pieśni biesiadnej. Zakończył, przed Bożym Narodzeniem, kolędami, które nazwał łącznikiem narodów. Ogromnie, jak widać, wszechstronny każdego wieczoru grał po swojemu kolędy i pastorałki. Po swojemu, czyli improwizując, starając się palcami rozbieganymi po klawiszach oddać przede wszystkim nastrój przypisany każdej melodii... Tak PGP pożegnała świetnego pianistę Stana Lalowskiego. A wcześniej, patronowała koncertowi organizowanemu „pod wodzą” Fryderyka Pawelca, na którym zbierano pieniądze na leczenie artysty.
Nietypowo, bo drukiem opowiadania „Mężczyzna w jasnobeżowych getrach” (z ostatniego tomu autora „Dancing ze schabem”) pożegnała PGP w 2007 roku pułtuszczanina Wiesława Wiernickiego. (Jego świetną sztukę „Restauracja”, miejscowi aktorzy-amatorzy wystawili w 2019 roku.)
PGP wspominała honorowego obywatela Pułtuska, jednego z intelektualnych współtwórców Akademii Humanistycznej prof. Aleksandra Gieysztora, jej pierwszego rektora prof. Andrzeja Bartnickiego, a także nauczyciela, wieloletniego dyrektora Biblioteki im. Lelewela – Czesława Dubiejka.
Dwukrotnie pisała o malarzu Teofilu Kwiatkowskim: najpierw w obszernym artykule pod tytułem „Zapomniany przyjaciel Chopina”, później w 116-tą rocznicę jego śmierci przypominając artykuł prof. Janusza Szczepańskiego „Teofil Kwiatkowski – pierwszy portrecista Chopina”, zamieszczony w „Tygodniku Ciechanowskim” w 1992 roku.
Dzięki PGP i Leszkowi Malinowskiemu czytelnicy mogli poznać historię wielu kapliczek na północnym Mazowszu, tajemnice pułtuskich i podpułtuskich cmentarzy oraz – z wieloma szczegółami – mało znaną historię carskich pułków stacjonujących w naszym mieście w okresie zaborów.
W 30-lecie powodzi z 1979 roku PGP poświęciła podwójny numer temu tragicznemu wydarzeniu,
Jeden z numerów PNK, w maju 2007, w całości PGP poświęciła Pułtuskiej Bibliotece Publicznej im. Joachima Lelewela, honorując w ten sposób jej 60-lecie, drukując m.in. referaty dr Radosława Lolo i dr Krzysztofa Wiśniewskiego. Gazeta publikowała również najciekawsze prace z organizowanych wspólnie z Biblioteką konkursów historycznych dla młodzieży („Co mówiła mi moja babcia, o czym opowiadał mi mój dziadek” oraz „Otwieramy rodzinne albumy”).
Przez wiele lat PGP popularyzowała wiersze o naszym mieście, publikując utwory nagradzane w ogólnopolskim konkursie „O laur Błękitnej Narwi” im. Wiktora Gomulickiego organizowanym przez Bibliotekę im. Lelewela. Poezji było zresztą w PGP więcej. Gazeta pisała o kolejnych, pełnych zachwytu nad istnieniem i światem, tomikach Adrianny Szymańskiej, o wydawanych dzięki Akademii Humanistycznej tłumaczeniach niemieckich poetów klasycznych prof. Andrzeja Lama, o wierszach Grażyny Marii Dzierżanowskiej, koleżanki z Tygodnika Pułtuskiego, dzielącej się intymnie swym uczuciem do Pułtuska: chwiejne obrazy/ przypudrowane mgiełką/ lekkiej niepamięci/ wieża gadająca z błękitem/ na kobiercu z kamieni/ płaskich jak naleśniki/ z lekką wypukłością/ jagód z boru/ zza Narwi...
No i chyba czas zakończyć ten spacer po rocznikach Pułtuskiej Gazety Powiatowej. By nie znudzić Czytelników, bo to najcięższy z grzechów dziennikarskich.
Ale na koniec nie można nie wspomnieć o tym, co w „minionej epoce” nazywano kulturotwórczą rolą prasy. To oczywiście różne konkursy dla starszych i młodszych, np. rysunkowe i edukacyjne organizowane z Nadleśnictwem Pułtusk. I przede wszystkim cykl płyt z kolędami w wykonaniu miejscowych solistów i zespołów (zawsze poprzedzonymi słowami pułtuskich proboszczów) dołączany przez kilka lat do świątecznych wydań gazety, także płyta z piosenkami powstańczej Warszawy. Co przypomniało mi się wieczorem 1 sierpnia podczas transmisji koncertu z placu Piłsudskiego w stolicy.
Lech Chybowski
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie