
Dzień 27 czerwca 1880 roku stał się datą historyczną dla Ochotniczej Straży Pożarnej w Pułtusku. Społeczeństwo pułtuskie wraz z działaczami z radością przyjęło wieść o powstaniu organizacji przy której skupią się miejscowe siły w rozwijaniu patriotycznego ducha o przetrwanie i uzyskanie niepodległości Polski, czytamy w opublikowanej w roku 2000 „Historii Ochotniczej Straży Pożarnej w Pułtusku”, autorstwa Zdzisława Krystosika.
W Radzie Nadzorczej Straży, z wyboru, znalazł się ks. prałat Wiktor Krzyżanowski. Dalej Zdzisław Krystosik pisze: Drugie Walne Zebranie (...) miało miejsce 24 kwietnia 1883 roku. Wówczas to powołano na prezesa rady drugiej kadencji ks. Wiktora Krzyżanowskiego.
Dlaczego w roku 140-lecia pułtuskich ochotniczych strażaków wspominamy akurat postać księdza prałata? Wyjaśnijmy słowami ks. Józefa Gawlika, kapelana powiatowego OSP i PSP: Osoba ks. Krzyżanowskiego (…) została całkowicie w naszym mieście zapomniana. Jego życiorysu nie ma nawet w cenionym opracowaniu pt. "Wpisani w historię Pułtuska". Jako pierwszy na jego ślad natknął się ks. dr Dariusz Kisiel, historyk regionalista, który na cmentarzu świętokrzyskim w Pułtusku odnalazł jego grób i oryginalną tablicę nagrobną sprzed 127 lat. A że stało się to w jubileuszowym roku pułtuskich strażaków, było więc okazją do napisania przez ks. Dariusza Kisiela (dodajmy konsekwentnie propagującego naszą „małą” historię) obszernej i bardzo interesującej pracy „Ks. Wiktoryn Krzyżanowski. Pierwszy kapelan i prezes OSP w Pułtusku, kapłan społecznik”. A opublikowało ją Wydawnictwo „Aleksander”.
Na początek kilka faktów z biografii bohatera publikacji. Urodził się w Suwałkach, w roku 1832. Gimnazjum ukończył w Płocku i, mając 22 lata, w roku 1854 wstąpił do tamtejszego seminarium duchownego. Po roku, na dalsze trzy lata, przeniósł się do seminarium w Pułtusku. Święcenia kapłańskie otrzymał w roku 1857 z rąk biskupa Franciszka Pawłowskiego, ordynariusza płockiego, który – jak pisze autor - przez większość czasu rezydował na zamku w Pułtusku. Potem ks. Wiktoryn został wikarym w Goworowie, następnie został mianowany administratorem parafii w Płońsku, w roku 1867 został przeniesiony na probostwo do Orszynowa k. Wyszogrodu. W tym czasie wydał książkę historyczną „Katedra płocka i jej biskupi”.
Zasadnicza zmiana w jego życiu kapłańskim – pisze ks. Kisiel - nastąpiła 27 października 1877 r, kiedy to biskup A, Gintowt, ordynariusz płocki, mianował go administratorem parafii Pokrzywnica.
Probostwo w Pokrzywnicy objął po ks. Janie Morawskim, który jednocześnie był administratorem parafii w Smogorzewie. (…) Należy przypuszczać, że z racji na wielość obowiązków w Pułtusku nie mógł zbyt wiele angażować się w życie parafii w Pokrzywnicy. Mimo to urząd administratora parafii Pokrzywnica zachował do końca życia.
Ta „wielość obowiązków” pułtuskich to równoczesne pełnienie funkcji dziekana dekanatu pułtuskiego i regensa kancelarii konsystorza pułtuskiego. Ks. Wiktoryn przybył do miasta w dwa lata po ogromnym, opisanym przez Sienkiewicza, pożarze. I z wielkim zaangażowaniem, nie szczędząc własnego grosza, przystąpił do odbudowy kościoła pobenedyktyńskiego. (…) udało mu się odbudować ściany, dobudować wieże górujące nad starą częścią miasta (...) i położyć dach na świątyni. (Ks. Kisiel zauważa, iż owych wież brakuje w panoramie miasta i dzisiaj. A to dlatego że, – jak głosi wieść gminna - nie pozwolono odbudować ich po wojnie, właśnie po to, by nie górowały nad miastem).
Ks. Krzyżanowski z ogromnym zapałem zaangażował się również w działalność szpitala prowadzonego przez siostry miłosierdzia. Był koordynatorem budowy nowego szpitala (budynki istnieją do dziś), a pod koniec życia pełnił również funkcje spowiednika sióstr szarytek. Doceniając pracę ks. Krzyżanowskiego, władza diecezjalna mianowała go, gdy miał lat 56, kanonikiem gremialnym kapituły pułtuskiej. Trzy lata później, w 1892 r., został oznaczony orderem św. Stanisława II klasy.
I tu cofnijmy się do roku 1880, kiedy to ks. Krzyżanowski znalazł się wśród „ojców założycieli” pułtuskiej Ochotniczej Straży Ogniowej, bo tak się ona nazywała w początkach działalności. Oficjalnie OSO rozpoczęła działalność 27 lutego 1881 r., ze 120 członkami czynnymi i wielu honorowymi. Jak donosiła prasa, uroczystość rozpoczęła się w kolegiacie od mszy św., którą celebrował ks. dziekan W. Krzyżanowski w obecności kilku kapłanów. Podczas mszy ks. kapelan poświęcił sztandar, na którym znajdował się herb Pułtuska i, pomimo zakazu, polskie hasła (niestety nie znamy ich treści). Po mszy strażacy przy dźwiękach muzyki przemaszerowali przez całe miasto. Widok 120-tu strażaków w mundurach i kapelana „strażaka” w sutannie, ich polska mowa, to wszystko budziło radość i wzruszenie mieszkańców Pułtuska, a także nadzieję na to, że przyjdzie do Pułtuska znowu Polska.
A pierwsze ćwiczenia, na których - jak zaznacza ks. Kisiel - nie zabrakło ani jednego strażaka, przeprowadzono już po kilku dniach, 6 marca. Po trzech latach, 24 kwietnia 1883 roku, ks. Krzyżanowskiego powołano na prezesa Rady OSO drugiej kadencji. Pełnił tę funkcję do roku 1890.
A przestał, prawdopodobnie, ze względu na pogarszające się zdrowie. Po trzech latach, w specjalnym piśmie z 8 września 1893 r., dziekan pułtuski ks. Jan Dmochowski informował kapłanów: Komunikuję Szanownym Konfratrom smutną wiadomość, że w dniu dzisiejszym o godzinie 3-ciej rano zasnął w Panu w mieście Pułtusku sp. J. Ks. Wiktoryn Krzyżanowski Kanonik i były Dziekan pułtuski, proboszcz Pokrzywnicki. Exportacya Jego zwłok do kościoła odbędzie się w dniu 12 września rb. o godzinie 9 tej z rana i tegoż samego dnia będzie odprawione nabożeństwo i złożenie ciała do grobu.
Ponieważ celem naszym nie jest streszczenie pracy ks. Kisiela, a jedynie zachęcenie do zapoznania się z nią, pora zapoznać czytelnika – skrótowo – z tym co jeszcze „napotka” w tej ciekawej książce.
Przede wszystkim sporo (i obficie ilustrowanych) wiadomości o historii pułtuskiej OSP do czasów najbliższych, bo - jak słusznie zauważył ks. Kisiel - dokładne opisanie 140 lat historii OSP w Pułtusku, to zadanie dla kilku historyków i temat na obszerne opracowanie. Ale znajdują się w książce również cztery aneksy, powodujące, że staje się ona kolejną wartościową pozycją dotyczącą historii ziemi pułtuskiej.
Pierwszy aneks to ponad 150-stronicowa praca ks. Wiktoryna Krzyżanowskiego „Katedra płocka i jej biskupi” z roku 1877. Jak podaje ks. Kisiel, książka cieszyła się dużym zainteresowaniem diecezjan. Z czasem została jednak poddana krytycznej analizie historyków. Autorowi zarzucano m.in. powielanie dawnych błędów faktograficznych oraz brak nowych ustaleń w oparciu o źródła historyczne. Widocznie owi krytycy czytali niezbyt dokładnie. Wszak ks. Krzyżanowski niemal na początku wyjaśniał szczerze: Z niemałą obawą powziąłem myśl przysłużenia się literaturze krajowej, przyczynkiem do ogólnej historyi kościoła polskiego. Nieznajdzie tu czytelnik żadnych nowych wywodów, któreby rzuciły jaśniejsze światło na dzieje przeszłości, lecz starałem się zebrać to wszystko, cokolwiek wpadło mi pod rękę i utworzyć całość, jeżeli niewyczerpujacą, to przynajmniej zbierającą w jedno, cokolwiek w tym przedmiocie napisano.
Zaciekawieni jednak nie prawdziwością – przyznajemy się do tego – wywodów ks. Krzyżanowskiego, a jego językiem, zacytujemy kilka „najsmaczniejszych” fragmentów. Na przykład:
Dzieje jednak tej katedry rozpoczynają się właściwie od czasów Kazimierza odnowiciela, czyli od r.1057. Na Mazowszu panował wówczas Masław, tego król pokonawszy, w celu oświecenia Mazurów, postanowił utworzyć biskupstwo płockie. Z tego więc powodu pierwszych czterech biskupów, to jest: Angelotus, Martialis, Martinus i Albin, uważanymi być raczej powinni jako misjonarze, a nie jako biskupi dyecezalni; żaden bowiem naród tak wielkiej reformy, jaką jest zmiana religijna od razu przebyć niemoże, więc i u nas stopniowo i pomału wiara święta rozkrzewiała się, dopóki niezawładnęła całą Lechiją. A ten fragment:
Po wcieleniu udzielnego księztwa mazowieckiego do korony polskiej, biskup płocki zajmował w senacie szóste miejsce, bywał kanclerzem, zostawał prymasem. Po unii lubelskiej jednego tylko biskupa wileńskiego, posadzono wyżej bezpośrednio od płockiego, który zajął w senacie miejsce przed warmińskim.
Na katedrze płockiej zasiadali nieraz książęta mazowieccy, jak: Henryk syn Ziemowita III (r. 1391), Kazimierz syn Bolesława, księcia warmińskiego (1480); później panowie polscy, jak: Firlej, Załuscy, Poniatowski,Szembekowie, a nawet siedzieli tu królewicze: jak Ferdynand syn Zygmunta III (1658).
O biskupie Ferdynandzie wspomina też ks. Krzyżanowski opisując skarbiec katedralny:
Z pozostałych szczątków kilka zaledwie dzisiaj zachowuje się pamiątek, czczonych jak prawdziwe relikwije przeszłości. Z tych najgłośniejsze są: kielich złoty, emalijowany, dar biskupa Ferdynanda syna Zygmunta III. Bogactwo materyjału nieustępuje tu w niczem wytworności sztuki. Samo złoto oceniają na 450 dukatów; emalija szklista wielokolorowa, brylantami ozdobiona, przedstawia wieczerzę pańską, Emaus i ogród oliwny. Naokoło są cztery główki aniołów, wypukłą rzeźbą wykonane i powleczone emaliją białą a włosy złote. Na rączce kielicha znajdują się dwie figury krółów i jedna kardynała – pod spodem herb królewicza, snopek Wazów, na polskich, litewskich i szwedzkich herbach; na wstędze bialo emalijowanej, napis czarnemi literami: Carolus Ferdinandus Dei gratia princeps poloniae et sueciae episcopus plocensis et vratislaviensis.
Można by tak cytować długo. Wróćmy do aneksów. Drugi to opis cennej pamiątki: odznaki mundurowej ustanowionej w roku 1907, z okazji 25-lecia pułtuskiej OSP, a znalezionej w maju 2020 roku, trzeci - kazanie ks. kan. Józefa Gawlika, kapelana powiatowego OSP, wygłoszone na jubileuszu 50-lecia OSP w Grominie 30 września 2018 r. oraz czwarty – z reprodukcją dokumentu wydanego przez biskupa płockiego Stanisława Wielgusa z 13 maja 2000 r mianującego ks. Gawlika na kapelana pułtuskich strażaków.
Lech Chybowski
(PS. Jaka szkoda, że nie możemy zapytać już pana Zdzisława Krystosika, zasłużonego strażaka i historyka amatora, dlaczego zmienił imię postaci tak zasłużonej dla pułtuskiego ochotniczego strażactwa?)
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!