
110 lat temu – 23 czerwca 1915 roku – urodził się Włodzimierz Gedymin, pilot myśliwski w 1939 roku, kawaler Virtutti Militari, mieszkaniec Pułtuska, być może w przyszłości patron ronda na Popławach.
Piętnaście lat temu, wspólnymi siłami wielu społeczników z Pułtuska, we współpracy z samorządami powiatowym i miejskim, dzięki wsparciu Akademii Humanistycznej zorganizowaliśmy 95-te urodziny Pułkownika.
W grudniu ubiegłego roku Pułtuskie Stowarzyszenie Kibiców złożyło do władz miasta wniosek o nadanie przyszłemu rondu na Popławach przy zbiegu ulic Wyszkowskiej, Grabowej i Tartacznej imienia Pułkownika pilota Włodzimierza Gedymina.
Przypomnijmy – Stowarzyszenie ma zamiar nie tylko aktywnie wpierać nasze drużyny: Wenecję, Nadnarwiankę, Brix, angażować się w akcje charytatywne, imprezy okolicznościowe i święta, ale także promować lokalną historię i upamiętniać bohaterów związanych z naszym miastem. I właśnie dlatego kibice z PSK oficjalnie zainicjowali swoje działania mające upamiętnić w Pułtusku mieszkającego przez trzydzieści lat na Popławach Włodzimierza Gedymina. Nasz portal i gazeta objęły patronat medialny nad inicjatywą kibiców.
Pułkownik Włodzimierz Gedymin – to był naprawdę twardy i odważny facet!
Włodzimierz Gedymin w 1982 roku przeszedł na emeryturę i zamieszkał w Pułtusku, a dokładnie na Popławach. Kupił dom, w którym spędził, jak się okazało, trzydzieści lat. Był osobą niezwykle skromną, więc nie chwalił się swoim życiorysem. Początkowo tylko najbliżsi sąsiedzi wiedzieli, że mieszka koło nich człowiek tak wyjątkowej odwagi.
Człowiekiem wielkiej odwagi był bowiem bez wątpienia ktoś, kto w 1939 roku na przestarzałym PZL P11c startował przeciwko nowoczesnym niemieckim Heinklom, Dornierom czy Messerschmittom. Gedymin już drugiego września startował dwa razy i dwa razy odniósł zwycięstwo. Szóstego września stoczył swoją ostatnią walkę w powietrzu. Wraz z kolegami z eskadry zaatakował formację niemieckich bombowców. Walka zakończyła się kolejnymi zestrzelaniami – jednym samodzielnym, a drugim wspólnie z kolegą. Niestety, walka z całą formacją dobrze uzbrojonych bombowców była ciężka – samolot Gedymina został wielokrotnie trafiony, a on sam dostał postrzały w nogi. Mimo to wylądował na polowym lotnisku. To był naprawdę twardy facet!
Niesamowitej odwagi wymagała też służba w Armii Krajowej jako oficer do spraw lotniczych przy Komendzie Głównej AK. Dowodzone przez Gedymina akcje II Most i III Most to gotowe scenariusze na filmy wojenno-sensacyjne, przy których zmyślone przygody agenta Bonda to dziecinne igraszki. To za te akcje Gedymin dostał Virtutti Militari. Warto wiedzieć, że schwytanie takiego oficera przez Niemców zakończyłoby się bestialskimi torturami i śmiercią. Trzeba było być wyjątkowo odważnym, aby ze świadomością tego walczyć! Włodzimierz Gedymin był szaleńczo odważnym człowiekiem!
Włodzimierz Gedymin został przez Pułtusk „odkryty” pod koniec życia. Doceniały go władze (awans na pułkownika), Wojsko Polskie (medale i odznaczenia) i samorząd Poznania (tytuł honorowego obywatela). W naszym mieście dzięki licznym tekstom w Pułtuskiej Gazecie Powiatowej stał się bardziej znany.
GHG
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie