Reklama

Zosia Pawłowska na kolejnej wizycie w nowojorskiej klinice

05/08/2021 10:37

4 sierpnia minął rok od zdiagnozowania u Zosi Pawłowskiej z Pułtuska nowotworu złośliwego - siatkówczaka obocznego.

Zupełnie nieświadomi tego co usłyszymy kilka godzin później, pojechaliśmy wtedy 10-miesięczną Zosią do Warszawy na umówione badanie do okulisty dziecięcego. To miał być krótki kilkugodzinny wyjazd, zwykła formalność, a zakończył się dla nas prawdziwym dramatem i rozpaczą. Tego samego dnia trafiliśmy w trybie pilnym do Centrum Zdrowia Dziecka na prawie 2 tygodnie. Do końca życia będziemy pamiętać moment wejścia do gabinetu i słowa wypowiedziane przez lekarza po obejrzeniu wyników. (…) Szereg różnych badań, rezonans magnetyczny czy nowotwory nie dał przerzutów, a do tego covidowe obostrzenia - zakaz odwiedzin, opuszczenia murów szpitala i brak pomocy psychologicznej wcale nie pomagały wstać na nogi. Pięć dni później przez kolejne 2 dni do jej malutkiego ciałka popłynęły pierwsze dawki chemii. Serce krwawiło, że ta Istotka już musi walczyć o swoje życie

- piszą rodzice dziewczynki

Chemia nie była obojętna dla organizmu dziewczynki. Jednocześnie, wraz z wypadającymi włosami, Zosia kompletnie straciła apetyt na kolejne kilka tygodni. Na podanie trzeciej chemii ogólnej rodzice już nie wyrazili nie wyrazili zgody. Rozpoczęły się zbiórki pieniędzy na leczenie w Stanach, gdzie od 15 lat nie stosuje się tego rodzaju leczenia w przypadku siatkówczaka, ponieważ udowodniono, że jest nieskuteczne i niepotrzebnie wyniszcza cały organizm.

Informację na temat leczenia Zosi przekazujemy naszym czytelnikom na bieżąco. I tak, 4 sierpnia miała miejsce kolejna kontrolna wizyta w nowojorskiej klinice. Ten dzień Zosia rozpoczęła od rezonansu magnetycznego głowy, który trwał ponad 2 godziny. Wyniki będą dopiero za kilka dni. Trzymamy kciuki, żeby były dobre! Po rezonansie w pełnej narkozie przewieziono ją na trzecie piętro, na badanie dna oka. Po półgodzinnym oczekiwaniu okazało się, że guzy są nieaktywne, nie ma nowych, a po starych pozostały zwapnienia i blizny. Oczywiście Zosia przez kilka kolejnych lat musi być pod stałą kontrolą, dlatego następna wizyta będzie miała miejsce za miesiące.

- Do tej pory Zosia miała 15 wymazów w kierunku Covid-19.

- Była 12 razy pod narkozą.

- Przeszła 2 operacje oraz 2 razy miała badanie rezonansem magnetycznym.

- Ma za sobą podanie 2 chemii ogólnych i cudem uniknęła podania chemii dotętniczej.

- Przeszła 6 laseroterapii, 3 krioterapie oraz dostała 1 zastrzyk z melphalanem prosto do gałki ocznej.

I chociaż na pierwszy rzut zupełnie nie widać u niej choroby, to jej mały organizm przeszedł naprawdę ciężką walkę. Na leczenie w nowojorskiej klinice, wizyty kontrolne, przeloty i pobyt wciąż potrzebne są pieniądze. Można je wpłacać na siepomaga.pl., gdzie dotychczas zbiórkę wsparło prawie 19 tys. osób.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do