
4 sierpnia minął rok od zdiagnozowania u Zosi Pawłowskiej z Pułtuska nowotworu złośliwego - siatkówczaka obocznego.
Zupełnie nieświadomi tego co usłyszymy kilka godzin później, pojechaliśmy wtedy 10-miesięczną Zosią do Warszawy na umówione badanie do okulisty dziecięcego. To miał być krótki kilkugodzinny wyjazd, zwykła formalność, a zakończył się dla nas prawdziwym dramatem i rozpaczą. Tego samego dnia trafiliśmy w trybie pilnym do Centrum Zdrowia Dziecka na prawie 2 tygodnie. Do końca życia będziemy pamiętać moment wejścia do gabinetu i słowa wypowiedziane przez lekarza po obejrzeniu wyników. (…) Szereg różnych badań, rezonans magnetyczny czy nowotwory nie dał przerzutów, a do tego covidowe obostrzenia - zakaz odwiedzin, opuszczenia murów szpitala i brak pomocy psychologicznej wcale nie pomagały wstać na nogi. Pięć dni później przez kolejne 2 dni do jej malutkiego ciałka popłynęły pierwsze dawki chemii. Serce krwawiło, że ta Istotka już musi walczyć o swoje życie
- piszą rodzice dziewczynki
Chemia nie była obojętna dla organizmu dziewczynki. Jednocześnie, wraz z wypadającymi włosami, Zosia kompletnie straciła apetyt na kolejne kilka tygodni. Na podanie trzeciej chemii ogólnej rodzice już nie wyrazili nie wyrazili zgody. Rozpoczęły się zbiórki pieniędzy na leczenie w Stanach, gdzie od 15 lat nie stosuje się tego rodzaju leczenia w przypadku siatkówczaka, ponieważ udowodniono, że jest nieskuteczne i niepotrzebnie wyniszcza cały organizm.
Informację na temat leczenia Zosi przekazujemy naszym czytelnikom na bieżąco. I tak, 4 sierpnia miała miejsce kolejna kontrolna wizyta w nowojorskiej klinice. Ten dzień Zosia rozpoczęła od rezonansu magnetycznego głowy, który trwał ponad 2 godziny. Wyniki będą dopiero za kilka dni. Trzymamy kciuki, żeby były dobre! Po rezonansie w pełnej narkozie przewieziono ją na trzecie piętro, na badanie dna oka. Po półgodzinnym oczekiwaniu okazało się, że guzy są nieaktywne, nie ma nowych, a po starych pozostały zwapnienia i blizny. Oczywiście Zosia przez kilka kolejnych lat musi być pod stałą kontrolą, dlatego następna wizyta będzie miała miejsce za miesiące.
- Do tej pory Zosia miała 15 wymazów w kierunku Covid-19.
- Była 12 razy pod narkozą.
- Przeszła 2 operacje oraz 2 razy miała badanie rezonansem magnetycznym.
- Ma za sobą podanie 2 chemii ogólnych i cudem uniknęła podania chemii dotętniczej.
- Przeszła 6 laseroterapii, 3 krioterapie oraz dostała 1 zastrzyk z melphalanem prosto do gałki ocznej.
I chociaż na pierwszy rzut zupełnie nie widać u niej choroby, to jej mały organizm przeszedł naprawdę ciężką walkę. Na leczenie w nowojorskiej klinice, wizyty kontrolne, przeloty i pobyt wciąż potrzebne są pieniądze. Można je wpłacać na siepomaga.pl., gdzie dotychczas zbiórkę wsparło prawie 19 tys. osób.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie