
W monumentalnej publikacji „Herby Rycerstwa Polskiego na zamku w Kurniku” znaleźć można między innymi informacje o herbach różnych rodów, zamieszkujących dawną Rzeczpospolitą. Jednym z tych herbów jest Prawdzic, którym legitymowali się między innymi Dukalscy. W Pułtusku żyje rodzina Dukalskich, której najbardziej znanymi przedstawicielami są Mirosława i Roman Dukalscy prowadzący Hotel Milord.
Herb Prawdzic, którym legitymowali się Dukalskcy wyglądał tak, jak opisuje go Kasper Nieciecki w swoim Herbarzu: Lew żółty powinien być z czerwonego muru niby wychodzący, tak że go tylko połowę widać, a ogona do góry zadartego część, całym sobą w lewą tarczy obrócony; w przednich łapach, z których lewa górą, prawa spodem, trzyma koło żelazne albo prawdę, jakie więc na stolach stawiają. Z hełmu i korony takiż lew wypada, tylko że go trochę więcej widać niżeli na tarczy.
Kasper Nieciecki, Herbarz, VII, 487
Ojciec Romana Dukalskiego – Józef, urodził się w 1898 roku w Gładczynie. W czasie wojny był członkiem Armii Krajowej. Po wojnie przebywał w Stanach Zjednoczonych. Po powrocie z emigracji osiedlił się w Nowinach niedaleko Gorzowa Wielkopolskiego. Czasy powojenne, dla żołnierza Armii Krajowej nie były łatwe. Nie można się było swoją przeszłością chwalić, a najlepiej w ogóle o niej mówić. Dlatego Roman Dukalski niezbyt wiele wie o przeszłości swojego, zmarłego stosunkowo młodo (w 1954 roku) ojca.
Aby o przeszłości swojej rodziny czegoś się dowiedzieć trzeba żmudnych poszukiwań w archiwach i księgach parafialnych. Panu Romanowi udało się ustalić, że jego dziadkiem był Aleksander Dukalski urodzony w 1864 roku i ochrzczony w kościele w Pniewie, którego żoną była Paulina Libernatowska urodzona w 1875 roku. Ojcem Pauliny Dukalskiej był Edward Libernatowski (ur. 1845 r.) pochodzący najprawdopodobniej z Gnojna (parafia Zambski). Skąd przybyli Libernatowscy w te strony, ciężko ustalić. W dokumentach parafialnych znaleźć można tylko informację, że żoną Edwarda Libernatowskiego była mieszkanka Puszczy Białej nazwiskiem Kanclerz.
Udało się też ustalić, że ojcem Aleksandra był Józef Dukalski, który przybył w te strony z zachodu Polski. Tragiczne dzieje kraju, wojny, katastrofy, powstania sprawiły, że większość archiwów została zniszczona, dlatego niemożliwe jest ustalenie drzewa genealogicznego wielu rodzin na wiele pokoleń wstecz.
Nawet jednak ze szczątkowych informacji można potwierdzić niektóre fakty. Niemalże w stu procentach jest pewne, że ród Dukalskich był rodem hrabiowskim, co potwierdził specjalnym certyfikatem specjalista do spraw genealogii. Wiesław Soliński z pracowni „Eurnt” z Gorzowa Wielkopolskiego wystawił dla Romana Dukalskiego certyfikat herbu szlacheckiego „Prawdzic”. Potwierdził też zainteresowanemu, że ród Dukalskich wywodzi się najprawdopodobniej z Wielkopolski. Czy na Mazowsze przybył Józef Dukalski czy jego ojciec – dziś ustalić nie sposób. W pierwszych dekadach XIX wieku jedna z gałęzi rodu jest już na Mazowszu. Być może było to po którymś z powstań narodowych, bo często się zdarzało, że ich uczestnicy byli prześladowani i tracąc często ogromne majątki, musieli gdzieś się przeprowadzać.
Te szczątkowe, ale ważne informacje na temat swojego rodu Roman Dukalski czerpie od specjalistów, jakimi są autorzy książki „Herby Rycerstwa Polskiego”. A tam można przeczytać: Początek tego herbu pospolicie nasi autorowie zasięgają od Androda rodem z Dacyi; ten u pana przyostrzejszego służąc, ciężko od niego i nieraz zbity, chcąc się od nieludzkiej człowieka owego pasyi salwować, na głęboką w Afryce pustynią schronił się. Tam dla zbyt dogorywającego sobie upału do jaskini się przytuliwszy, w krótkim czasie widzi lwa powracającego do tejże jamy jako do swego łożyska. Włosy od bojaźni na głowie Androdowi wstawały, ale nad swoje mniemanie łaskawszym go doznał, bo lew młodziana postrzegłszy, łasząc mu się grzywą i ogonem, zdał mu się prosić, żeby mu nogę od ostrego skłutą ciernia uwolnił, na to i nogę skaleczoną do góry podnosił; wyrwał ostrożnie ciernisko Androd, ropę wycisnął, oczyścił ranę i zawiązał; czego wdzięcznym chcąc się pokazać owa bestyja, wypadłszy z jaskini na obłów, pojmaną zwierzyną wpół się z swoim lekarzem dzielił.
Trzy lata tak karmił swego dobrodzieja lew, aż też Androd stęskniwszy sobie życie z bestyjami, wyszedł z pustyni, błąkając się po świecie, od pana jednak swego, prokonsula afrykańskiego, od którego był wyszedł, poznany, do Rzymu był odesłany, tam na amfiteatrum w oczach całego miasta na igrzyska z bestyjami wystawiony, czyli raczej na pewną zgubę. Pierwszy na tę scenę spuszczony lew, tenże sam, z którym się w afrykańskiej pustyni schował Androdus, ale niedawno tąż przygodą żywo złapany i do tegoż Rzymu przywieziony. Poznał zaraz lekarza swego najeżony lew i jako dobroczyńcy swemu łasząc się do nóg słał, nogi lizał, wszystkę swoję posturę do łaskawości kształtując. Patrzał na to Rzym i nie mogąc pojąć, skąd taka w dzikim lwie ku Androdowi przyjemność, czarnoksięstwu to przypisał; przetoż drugą jadowitą bestyję, rysia, na niego spuszcza, co postrzegłszy lew, z obłapiającego się Androda rąk wyrwawszy, skoczył do rysia i prędko rozszarpał.
Pytany potem Androd, skąd by taka uczynność lwa ku niemu wzięła się, gdy wszystko, co się z nim działo, opowiedział, nie tylko że życiem darowany, ale w fortunę opatrzony, w herbie lwa zażywać począć… Gdy jeden z potomków Andorda, mąż wojenny z familii Meninów w Hetruryi pojął wielkiej fortuny dziedziczkę, która się murem czerwonym pieczętowała, herb swój w ten kształt ułożył, że do muru czerwonego lwa swego przydał.
Nad Renem potem niektórzy osiedli z tego domu, gdzie i po dziś dzień hrabiowie de Dinheim lwa z muru zażywają, z których jeden za Bolesława Krzywousta, sławą tak wielkiego wojownika ujęty, w Polszcze osiadł, Jędrzej Dinheim nazwiskiem, a popisawszy się temu panu z wielkim sercem, zaślubił sobie Jana Prawdy, sędziego ziemskiego gostyńskiego, hrabi na Szczawinie i Trąbkach, jedynaczkę… Pamiętając zaś na to, skąd tak wielka fortuna na niego spadła, herb żony swojej Prawdę albo koło żelazne ojczystemu swemu lwu w łapy założył.
Kasper Niesiecki, Herbarz, VII, 487-489
Zainteresowanie przeszłością swojej rodziny to bardzo ważna sprawa. Roman Dukalski nadal poszukuje informacji na temat swojego rodu. Jest głęboko przekonany, że uda mu się dotrzeć do informacji potwierdzających w stu procentach hrabiowską przeszłość.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!