W ostatnich dniach odbyły się Mistrzostwa Świata Medyków w Marsylii we Francji (Medigames), w których tytułu Mistrza Świata na dystansie 1500 m (po raz trzeci z rzędu) bronił dr n. med. Robert Gajda – dyrektor Grupy Gajda – Med. Tym razem Gajda zajął drugie miejsce ustępując Brytyjczykowi o nazwisku Flynn Paul o 0,14 sekundy, po zaciętej walce na finiszu (czasy: 4:56;46 i 4:56:60).
- Mam ciężką kontuzję łydki od miesiąca. Kilka dni temu startowałem w Mistrzostwach Polski Weteranów w Krakowie, gdzie również broniłem tytułu przegrywając z świetnie dysponowanym Olszowikiem Grzegorzem – co gorsza pogłębiając uszkodzenie już „poszarpanej” łydki. Równolegle odbywają się Mistrzostwa Polski Lekarzy – tutaj odkąd pamiętam wygrywam na tym dystansie w klasyfikacji open z przelicznikiem seniorowskim dla wyrównania szans – tak było i tym razem. Starty na zawodach tej rangi „na jednej nodze” nie wróżą sukcesu. Gdyby nie leki przeciwbólowe i różne czarodziejskie zabiegi (blokady, opaski uciskowe) nie byłbym wstanie wystartować. W kategorii MASTERS – kontuzje to standard. Moi rywale sprzed lat i rekordziści Polski na tym dystansie w młodszych kategoriach w tym roku z powodu kontuzji byli cieniem samych siebie. Trzeba się z tym godzić, że próba rywalizowania zawodowego w pewnym wieku wielokrotnie bardziej naraża nas na kontuzje. Ale to ciągle niekończąca się przygoda, gdzie droga stanowi główny sens, a cel czasami trzeba przesunąć w czasie. Może za rok będzie lepiej, chociaż będę wtedy ostatni raz w kategorii M – 50. Od 2019 wchodzę do M – 55. Będzie łatwiej, bo będę najmłodszy w grupie – mówi Robert Gajda.
Obserwuj nas na Google News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Komentarze opinie