Pancho Villa

Idzie sobie człowiek zalanymi deszczem ulicami Pułtuska i zastanawia się, czy to lato się zaczęło dwa dni temu czy jesień. Przy Świętojańskiej, róg Piotra Skargi coś go poniosło w bok. O nowa knajpka – pomyślał i wszedł na malutkie podwóreczko. Ponieważ deszcz siąpił szybko wszedł do środka. Wąziutkimi schodami, mijając wymalowane na ścianach kaktusy wspiął się na górę. Już na schodach dopadły go meksykańskie rytmy. Później było już tylko cieplej, muzyczniej i smaczniej...

Pancho Villa – tak zwie się najnowsza pułtuska knajpka. Aby do niej dotrzeć trzeba, idąc do rynku,ze Świętojańskiej skręcić w prawo, w Piotra Skargi. Wejście jest od tej ulicy. Restauracja jest na piętrze, ale kilka stolików stoi też w podwórku. Wnętrze restauracji, zaprojektowane ze smakiem i fantazją, w kilka sekund przenosi nas na półwysep Jukatan. I to wszystko zanim zajrzymy do karty. Wokół nas kaktusy, sombrera, meksykańska flaga i inne atrybuty Meksyku.
A jak spojrzymy w menu, to od razu zaczynamy żałować, że w naszej podstawówce nie było lekcji hiszpańskiego. No ale cóż – spróbujemy.

Oczekiwanie na dania główne umilają nam chipsy z wyśmienitymi dipami. Robi się coraz bardziej meksykańsko. Z zup miłe kelnerki polecają - sopa de frijol – gęstą, pikantną zupę z czerwonej fasoli ze szczyptą śmietany i nutką ostrych przypraw. Rewelacyjny jest także chłodnik pomidorowy z kostkami lodu. Zwie się on tapatijo. Dla lubiących bardzo ostre smaki polecamy jeszcze meksykańską pomidorową – sopa de tortilla. Zauroczeni smakiem zup czekamy na drugie danie. A dań jest kilka – co jedno to ciekawsze. Przepyszne quasadillas (tortille z mięsno – warzywnym sosem), burrito (jeszcze większa tortilla z farszem mięsno serowym i ryżem), fajita – znakomicie doprawiony kurczak z papryką i cebulą. Tinga – strugany kurczak z pastą fasolową i ryżem wygląda i smakuje wspaniale.

Dla wyjątkowo głodnych gringo polecamy meksykański kalejdoskop – kombinację ostrych i łagodnych quasadillas, buritto, ryżu, past fasolowych, struganego kurczaka i niezliczonych dodatków. Jak słusznie zapisano w menu, aby pokonać kalejdoskop trzeba co najmniej trzech głodnych gringo.
Nasyceni meksykańskimi smakami czujemy się jak Salma Hayek lub Antonio Banderas. Hiszpańsko - meksykańskie klimaty przenikają nas dogłębnie – czas na deser. A tu rzeczy wyjątkowa – bunvelos – lody z owocami i bitą śmietaną oraz świeżo smażonymi frykasami z pączkowego ciasta. Palce lizać.
Wszystko oczywiście warto popijać tequilą, margaritą bądź winem. W karcie jest także piwo desperados podawane z limonką. Najedzeni i naładowani meksykańską energią możemy zabrać też coś na wynos. Tortille z warzywami i pieczarkami bądź z kurczakiem i serem albo meksykańskie zapiekanki można zamówić telefonicznie. Do spragnionych meksykańskich smaków dowiozą także inne dania z menu. Wystarczy złożyć telefoniczne zamówienie – 502 713 109.Restaurację Pancho Villa otworzyli znani pułtuscy restauratorzy – Krystyna i Armand Ptaszkiewicz. W ślady rodziców idzie też ich córka Oliwia. Jak sami mówią – w Pułtusku prowadzą restauracje od ponad 20 lat. Najpierw był to "Royal" a później "San Armando" i pierwsza w Pułtusku, otwarta w 1996 roku, pizzeria przy ul. Daszyńskiego. Pomysł na restaurację meksykańską wziął się z obserwacji lokalnego rynku gastronomicznego opanowanego przez kuchnię polską zmieszaną z kuchnią włoską. Bez względu na aranżację królują żurek, flaki schabowy i golonka z dodatkiem włoszczyzny. Dlatego Pancho Villa tak pozytywnie się wyróżnia. W kuchni meksykańskiej jeżeli utrzymany jest reżim technologiczny, to egzotyczne smaki są nie do ocenienia. Jest to kuchnia pełna tajemnic. Niektóre przyprawy stanowią o jej niepowtarzalnym smaku i aby była prawdziwa musi być pod stałą kontrolą prawdziwego meksykańskiego mistrza kuchni. W przypadku pułtuskiej restauracji jest to Mario Cordova.